Czy papież łamie piątkowy post?
W moim środowisku jest spora grupa wierzących obcokrajowców, z którymi mam okazję rozmawiać na tematy wiary. Okazuje się, że większość z nich nie rozumie dlaczego Polacy poszczą w piątek. Nawet papieża nie obowiązuje piątkowy post. Dlaczego więc my tego przestrzegamy?
Z czwartego przykazania kościelnego dowiadujemy się o konieczności wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Uzasadnienie znajdziemy w obowiązującym od 1983 r. Kodeksie prawa kanonicznego, czyli dokumencie ustawodawczym Kościoła katolickiego. Całego Kościoła katolickiego, bez względu na kraj. Prawdą jest jednak, że w niektórych krajach tradycji piątkowej wstrzemięźliwości nie ma. Przykładem są choćby nie tak odległe Włochy. Nawet papież nie musi więc rezygnować z mięsnych potraw, oczywiście nie łamiąc przy tym postu. Tradycja tego i wielu innych miejsc na ziemi kształtowała się po prostu inaczej i nabożeństwo do Męki Pańskiej wyrażane jest w inny sposób.
Kanony KPK od 1249 do 1253 wyjaśniają, że wspomniane czwarte przykazanie ma służyć przeżywaniu postu we wspólnocie . Łatwiej się w ten sposób wspierać i jest to świadectwem wiary narodu. Następnie uściślają, że dniami pokuty są piątki całego roku i czas Wielkiego Postu. Na pytanie o przeżywanie tych dni KPK mówi jasno: „Konferencja Episkopatu może dokładniej określić sposób zachowania postu i wstrzemięźliwości, jak również w całości lub części zastąpić post i wstrzemięźliwość innymi formami pokuty”.
I tu jest pies pogrzebany. Najprościej mówiąc, polscy biskupi, postawieni przed koniecznością dokonania jakiegoś wyboru, postanowili, że formą pokuty piątkowej w naszym kraju będzie post od mięsa. W związku z tym decyzja ta obowiązuje każdego katolika w Polsce, a zatem jeśli ktoś się tu przeprowadza, jest zaproszony do jej poszanowania.
„Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 3, 22). Bo można tu zacząć się kłócić o słuszność takiego a nie innego wyboru, albo polemizować, że przykazania kościelne i inne dokumenty Kościoła nie są przecież częścią Biblii. Mamy 10 przykazań, po co jakieś dodatkowe? Odpowiedź jest prosta: nauczanie Kościoła to też głoszenie Dobrej Nowiny i wszelkie ustanowienia, które z niego wychodzą, są próbą interpretacji i uszczegółowienia kwestii dotyczących pobożności, obyczajów i powinności spoczywających na każdym wierzącym. To znaczy, że nie są odrębną nauką, a raczej że służą najważniejszemu przykazaniu – miłości Boga i bliźniego. Charakter prawa kościelnego jest dynamiczny, może się zmieniać, natomiast Dekalog jest niezmienny.
Można w takim razie zapytać: skoro prawo kościelne ma służyć radą i chce dbać o nasze wnętrze, naszą duchowość, to czy odrzucenie go jest grzechem? Na pewno może być rozumiane jako grzech zaniedbania. Jeśli z wyboru nie stosujemy się do postu ustanowionego przez władze kościelne, nie podejmujemy się czynienia dobra, które było w naszym zasięgu. Tym samym nie bierzemy na siebie odpowiedzialności za dzieła prowadzone przez Kościół. Inaczej rzecz się ma z tymi, którzy zapomnieli lub są w podróży, a ich posiłki uwarunkowane są okolicznościami zewnętrznymi.
A co z wigilią Bożego Narodzenia? Ma ona wyjątkowy charakter, ale należy pamiętać, że post tego dnia nigdy nie był nakazany w całym Kościele. Jest właściwy wyłącznie tradycji polskiej, dlatego biskupi zachęcają do przeżywania go we wstrzemięźliwości jako jej kontynuacji. Jest to zachęta i jako taka wystarczy, ponieważ przywiązanie do tradycji jest w naszym kraju naprawdę silne. Na przykład przy okazji nowelizacji przykazań kościelnych z 2014 r. można było słyszeć głosy niezadowolenia, które interpretowały tę zmianę jako liberalizację, podcinanie korzeni. Zmiana dotyczyła zapisu o powstrzymywaniu się od udziału w zabawach. Zalecenie to zostało ograniczone do czasu Wielkiego Postu. Jednak pomimo negatywnego odbioru pewnej części wiernych należy zauważyć, że był to w rzeczywistości ukłon w kierunku współczesnego człowieka. Nie można nakładać ciężarów ponad miarę. Nie trzeba szukać grzechu tam, gdzie go nie ma. Na Zachodzie taka interpretacja czwartego przykazania obowiązuje już od wielu lat. Widzimy w tym, że Kościół nie jest skostniały, obserwuje, jak zmienia się świat i rozumie człowieka. Daje mu większą wolność, by mógł sam wybrać to, co naprawdę prowadzi go do dobra.
Mówimy tu jednak o pewnym minimum. Przykazania kościelne są drogowskazami, ale nie wyczerpują naszej chrześcijańskiej inicjatywy. Znaczy to tyle, że jesteśmy w stanie także w inny sposób zaangażować się na rzecz naszej wiary i miłości do Boga i bliźniego, oraz że nie chodzi o postawę zewnętrzną. Powinniśmy wystrzegać się postawy faryzejskiej, która ogranicza piątkowy post jedynie do niejedzenia mięsa. „Szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu”, mówi Jezus w Ewangelii według św. Marka (2, 27-28). Dotyczy to każdego rodzaju prawa, powinności względem wiary, które się uzewnętrznia.
Post zaczyna się od zrozumienia, dlaczego został ustanowiony i z jakim nastawieniem się go podejmujemy. Każda powierzchowność, czyli w tym wypadku jedzenie mięsa dla samej tradycji, rodzi obojętność. Post powinien mieć zawsze odniesienie do Jezusa, a przede wszystkim do Jego cierpienia. Katolicy są zaproszeni do podejmowania własnej ofiary, by uczestniczyć w tej Zbawczej Ofierze Chrystusa. Pięknym zakończeniem tej myśli niech będą słowa ks. Zbigniewa Budyna TChr, który mówi, że post to
„solidarność z Jezusem w Jego cierpieniu. Jest to solidarność w miłości. A skoro tak, to ja nie bardzo wiem jak można miłość przeliczać na kawałek kaszanki czy kilka plastrów pasztetu. (…) Jeżeli naprawdę kochasz Jezusa i jeżeli łączysz się z jego cierpieniem i widzisz ogrom Jego bólu i poświęcenia – także dla Ciebie, to zrezygnowanie z mięsa w piątek przestaje być dla Ciebie jakimkolwiek problemem”.
Fot. youtube.com
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |