Papież Franciszek w Iraku, marzec 2021r., fot. EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Papież stanął na ziemi Abrahama. To wydarzenie zapisze się w historii Kościoła i świata

To więcej niż podróż apostolska, to wyzwanie rzucone pandemii Covid-19, obawom dotyczącym bezpieczeństwa i temu, co wydaje się niemożliwe, zwłaszcza w obecnej chwili światowego kryzysu. Tak można interpretować trwającą wizytę papieża Franciszka w Iraku – pisze z Bagdadu korespondentka Polskiej Agencji Prasowej Sylwia Wysocka.

Kiedy 7 grudnia 2020 roku Watykan ogłosił, ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich, plan papieskiej podróży do Iraku, towarzyszyło temu zastrzeżenie, że dojdzie do niej, jeśli pozwoli na to sytuacja sanitarna. Wątpliwościom nie było końca, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, gdy również w Iraku doszło do raptownego wzrostu zakażeń koronawirusem i wydawało się, że wizyta w marcu jest coraz mniej możliwa.

>>> Franciszek jako pierwszy papież odprawił mszę w obrządku chaldejskim

fot. EPA/ALESSANDRO DI MEO

Obostrzenia sanitarne

Przygotowania do niej cały czas były kontynuowane, a Watykan konsultował się w tej sprawie z ekspertami Światowej Organizacji Zdrowia, którzy mieli odpowiedzieć, że warunkiem musi być zastosowanie reżimu sanitarnego. Zapewnienie, że tak właśnie będzie Watykan złożył dziennikarzom podczas briefingu na kilka dni przed wylotem do Bagdadu. Papież, który we wszystkich odwiedzanych krajach przyciąga wielotysięczne tłumy, podczas tej 33. zagranicznej wizyty spotyka się z bardzo ograniczoną liczbą osób. Nie ma ludzi na ulicach czekających na jego przyjazd. Ograniczono liczbę uczestników wydarzeń z udziałem Franciszka. Niemal wszystkie zostały przygotowane tak, że bierze w nich udział maksymalnie kilkaset osób. Niemal wszędzie wszyscy mają maseczki; wymagany dystans społeczny nie zawsze jest jednak przestrzegany.

>>> Irak: szyiccy pielgrzymi pozdrawiają braci chrześcijan [REPORTAŻ]

fot. EPA/ALESSANDRO DI MEO

W międzyreligijnym spotkaniu na Równinie Ur uczestniczyło w sobotę około 100 osób. Do chaldejskiej katedry w Bagdadzie na mszę przybyło około 200 wiernych. Jedynym masowym wydarzeniem tej podróży będzie niedzielna msza na stadionie w Irbilu, gdzie ma być około 4,5 tysiąca osób. Obiekt ten ma 27 tys. miejsc. Specjalny protokół sanitarny dotyczy także grupy ponad 70 wysłanników mediów z całego świata towarzyszących papieżowi. Wymogiem udziału w locie papieskim było zaszczepienie się przeciwko koronawirusowi. Szczepionkę akredytowanym na podróż dziennikarzom zapewnił Watykan.

Kwestie bezpieczeństwa

Drugim powodem poważnych obaw były cały czas kwestie związane z bezpieczeństwem w kraju, w którym dochodzi do aktów terroru i zbrojnych incydentów, jak niedawny atak rakietowy w Irbilu. Papieskiej wizycie towarzyszy gigantyczna mobilizacja irackiego wojska i policji. Na drogach i ulicach w Bagdadzie oraz w rejonie lotniska na trasie przejazdu papieskiej kolumny widać czołgi i wozy opancerzone oraz ogromne siły wojska i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Na dachach budynków w pobliżu miejsc odwiedzanych przez papieża czuwają żołnierze z ciężką bronią.

fot. EPA/ALESSANDRO DI MEO

Spotkanie w Nadżafie i modlitwa w Ur

Franciszek, który od dłuższego czasu wyrażał pragnienie odwiedzenia Iraku, rzuca także wyzwanie temu, co mogłoby wydawać się niemożliwe. Tak można interpretować jego historyczne sobotnie spotkanie ze zwierzchnikiem szyitów, ajatollahem Alim as-Sistanim, którego odwiedził w Nadżafie, świętym mieście dla tego nurtu islamu. Papież witany po drodze do rezydencji as-Sistaniego ukłonami przez muzułmanów rozmawiał z ajatollahem znacznie dłużej niż przewidywano. Szczególną wymowę ma wydane po tej prywatnej wizycie oświadczenie Watykanu, w którym poinformowano, że Franciszek podziękował zwierzchnikowi szyitów za to, że „w obliczu przemocy i wielkich trudności minionych lat zabierał głos w obronie najsłabszych i prześladowanych potwierdzając świętość życia ludzkiego i znaczenie jedności narodu irackiego”. Prześladowani to między innymi chrześcijanie, wygnani i zabijani przez oddziały dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego.

fot. EPA/ALESSANDRO DI MEO

Franciszek zrealizował też to, czego nie pozwolono zrobić 21 lat temu św. Janowi Pawłowi II, który pragnął rozpocząć obchody roku 2000 na ziemi Ur, miejscu urodzin Abrahama, w kolebce chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Polskiemu papieżowi nie pozwolił na to ówczesny dyktator Iraku Saddam Husajn. Franciszek wziął udział w spotkaniu międzyreligijnym na równinie Ur, skąd Abraham rozpoczął swoją wędrówkę. „To święte miejsce przyprowadza nas do początków, do źródeł Bożego dzieła, do narodzin naszych religii. Tu, gdzie żył Abraham, nasz ojciec, wydaje się nam, że wracamy do domu” – powiedział Franciszek. Później modlił się razem z przedstawicielami innych religii. „Wrogość, ekstremizm i przemoc nie rodzą się z ducha religijnego. Są zdradą religii” – mówił papież Franciszek w Ur, biblijnym miejscu narodzin Abrahama – ojca trzech religii: chrześcijaństwa, islamu i judaizmu. W sugestywnej scenerii w pobliżu ruin chaldejskiego Ur Franciszek mówił: „Z tego miejsca, będącego źródłem wiary, z ziemi naszego ojca Abrahama, potwierdzamy, że Bóg jest miłosierny i że najbardziej bluźnierczym wykroczeniem jest profanowanie Jego imienia poprzez nienawiść do brata”.

W Ur trudno było powstrzymać łzy

To ważne, że w Ur wokół papieża zgromadzili się przedstawiciele głównych religii w Iraku. Dzięki temu jego przesłanie dotrze również do wyznawców tych religii, będzie mieć powszechny zasięg – uważa Faraj-Benoît Camurat, dyrektor stowarzyszenia Braterstwo w Iraku, które zajmuje się ochroną mniejszości religijnych w tym kraju. W tym charakterze uczestniczył on w międzyreligijnym spotkaniu na ruinach rodzinnego miasta Abrahama. Dzieląc się swymi wrażeniami z Radiem Watykańskim Camurat podkreślił, że spotkanie to wytycza w Iraku nową drogę, właśnie śladem Abrahama, dzięki któremu wszyscy wyznawcy religii monoteistycznych są braćmi.

fot. EPA/VATICAN MEDIA


– Temu spotkaniu towarzyszyły wielkie emocje wynikające z jedności w modlitwie dzieci Abrahama, ze skupienia wszystkich zwierzchników religijnych. To zjednoczenie, skupienie i pokój, wszystko to robiło ogromne wrażenie na zebranych. Tego się nie da opisać. Wydarzenie naprawdę historyczne. Wielkie emocje budziły też świadectwa, zwłaszcza świadectwo wyznawczyni mandaizmu, która opowiadała, jak jeden jej sąsiadów oddał życie za innego sąsiada, który był muzułmaninem. Opowiadała też o tym, co przeżyli Irakijczycy, o cierpieniu, mordach, zbrodniach terroryzmu. Mówiła o trudnościach przeżywanych przez wszystkich Irakijczyków na skutek embarga. Było oto bardzo wzruszające. Papież słuchał jej bardzo uważnie. Wzruszenie udzieliło się wszystkim. Patrzyłem wokół siebie i widziałem, że wszystkim trudno było powstrzymać łzy. A zatem wielkie emocje, ale też przeczucie, że jest to pierwszy krok, pierwszy kamień czegoś wielkiego, tej drogi za gwiazdami, jak mówił Franciszek, drogi braterstwa na wzór naszego ojca Abrahama, dzięki któremu wszyscy jesteśmy braćmi – powiedział Camurat.

Galeria (13 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze