Fot. episkopat.pl/creative commons

Patriarcha Jerozolimy: Jezus przychodzi, by wyzwolić człowieka z niewoli Szatana

Na konieczność osobistego poznania Jezusa, który przychodzi, by wyzwolić człowieka z niewoli szatana wskazuje komentując fragment Ewangelii czytany w dziesiątą Niedzielę Zwykłą roku B  (9 czerwca 2024 r.) – (Mk 3,20-35), łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

Dzisiejszy fragment Ewangelii (Mk 3, 20-35) konfrontuje nas z bardzo oczywistą rzeczywistością: postać Jezusa, Jego gesty i słowa wprawiają w zakłopotanie tych, którzy Go spotykają.

Wciąż znajdujemy się niemal na początku narracji ewangelicznej: Marek opisał typowy dzień Jezusa, rozgrywający się w Kafarnaum; następnie uzdrowienie paralityka i człowieka ze sparaliżowaną ręką, powołanie Lewiego i innych uczniów. Wydarzenia te często miały miejsce w dzień szabatu, nie przypadkowo, ale niemal celowo, tak że stopniowo stała się widoczna pewna nowość w sposobie interpretowania przez Jezusa Prawa nadanego przez Boga.

>>> Kard. Pizzaballa: nasz Bóg jest Bogiem spotkania, posyłającym na misję

A dzisiaj, od razu dostrzegamy początek czegoś, co będzie narastać w trakcie Ewangelii, to znaczy pewną konsternację wielu ludzi w obliczu tego żądania Jezusa, by stanąć w nowy i oryginalny sposób w życiu i w relacji z Bogiem.

Ciekawe jest to, że dotyczy to dwóch bardzo różnych typów ludzi: znajdujemy krewnych Jezusa, którzy powracają na początku i na końcu fragmentu (Mk 3, 21, 31) oraz grupę uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy (Mk 3,22). Te dwie grupy łączy to, iż twierdzą, że wiedzą, kim jest Jezus.

Kard. Pizzaballa, fot. EPA/ATEF SAFADI

Krewni mówią, że Jezus jest „odszedł od zmysłów” (Mk 3,21). Jak doszli do takiego wniosku? Marek mówi jedynie, że Jezus stał się osobą znaną, uznaną: sława jego cudów rozprzestrzeniła się do tego stopnia, że gdzie się zatrzymał, tam gromadził się tłum. I dodaje interesującą uwagę: tłum, który się zgromadził, był tak duży, że Jezus i jego uczniowie „nawet posilić się nie mogli” (Mk 3, 20). W tym momencie postanawiają Go powstrzymać.

Druga grupa to uczeni w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. Oni również widzą tę samą scenę i dochodzą do wniosku, że Jezus jest opętany przez Belzebuba, czyli przywódcę złych duchów. Rozpoznają niezwykłą moc, ale nie przypisują jej dobrej, lecz złej woli (Mk 3, 22).

Co łączy te dwie grupy osób?

Wydaje mi się, że obie mają własne zdanie na temat Jezusa, które nie wynika z relacji z Nim. Mają odpowiedź na Jego temat, nie zadając Mu żadnych pytań, nie wchodząc z Nim w dialog. Ograniczają się do tego, co już wiedzą, jedni z powodu więzi rodzinnych, drudzy z powodu znajomości Pisma Świętego.

Jednakże poznanie Jezusa nie może mieć miejsca poza relacją i dialogiem: jest ono przyjaźnią, a nie tylko jedną opinią spośród wielu.

I to jest właśnie to, co Jezus próbuje uczynić z uczonymi w Piśmie: wzywa ich i rozmawia z nimi (Mk 3, 23), ponieważ dla Niego nie ma innego sposobu poznania siebie nawzajem niż ten oparty na słowie, które objawia serce.

>>> Kard. Pierbattista Pizzaballa: życie słowem Bożym jest niezbędne, by osiągnąć pełnię życia

Rozmawiając z nimi, Jezus opowiada konkretną przypowieść o królestwie wewnętrznie skłóconym (Mk 3, 23-27): przypowieść, która ma dać Jego rozmówcom inny punkt widzenia, klucz do zrozumienia dzieła Pana.

Aby dokonać tego przejścia, my również wchodzimy do tej przypowieści przez dwie bramy, obie odnoszące się do czasownika „wiązać” (Mk 3,27).

W 13 rozdziale Ewangelii św. Łukasza Jezus, odnosząc się do uzdrowienia chorej kobiety, w obliczu pojawiającego się z reguły sprzeciwu, że miało to miejsce w szabat, odpowiada retorycznym pytaniem, stawiając pytanie, czy kobieta, którą szatan trzymał w niewoli przez ponad osiemnaście lat, nie powinna zostać uwolniona z tego więzienia w dzień szabatu (Łk 13,16). 

Druga brama przychodzi do nas z Księgi Apokalipsy (Ap 20, 1-3), gdzie widzimy, że smok, starożytny wąż, zostaje pojmany przez anioła, a następnie ostatecznie związany wielkim łańcuchem, aby nie zwodził już ludzi, aby nie wiązał ich ze sobą.

W ten sposób odkrywamy, że sam szatan jest mocarzem, który trzyma człowieka w niewoli, wiążąc go ze sobą w więzi, która nie jest pierwotną więzią dla człowieka, tą, która czyni go żywym; i odkrywamy, że Jezus jest człowiekiem mocniejszym (Mk 1, 7), który przychodzi, aby związać szatana, aby ludzkość mogła być wolna od tej więzi.

Chodzi zatem o umiejętność rozpoznania dobra, które zawsze wkracza w nasze życie dzięki obecności Pana.

Otwarcie się na to spojrzenie oznacza również otwarcie się na przebaczenie Pana, przebaczenie, które pragnie dotrzeć do wszystkich (Mk 3, 28), z wyjątkiem tych, którzy się wykluczają, którzy pozostają na zewnątrz (Mk 3, 32). 

Natomiast dla tych, którzy wchodzą w relację z Panem, otwiera się nieskończona i bardzo bogata możliwość relacyjna, w której jesteśmy dla Pana, a także dla siebie nawzajem, braćmi, siostrami i matkami (Mk 3, 35).

+ Pierbattista Pizzaballa

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze