Paulini z Mariupola podjęli decyzję o ewakuacji
Paulini z niepokojem śledzą wiadomości napływające ze wschodniej Ukrainy. Od dłuższego mają szczątkowy kontakt ze swoimi współbraćmi z Mariupola, gdzie toczą się najostrzejsze walki. Poranek przyniósł zgodę na ewakuację cywilów i zawieszenie broni, złamane później przez Rosjan.
Podczas ostatniej rozmowy zakonnicy poinformowali, że wspólnie z parafianami również zdecydowali się wyjechać. Sytuacja w tej części Ukrainy jest dramatyczna. Dziś rano ukraińskie władze poinformowały, że Rosjanie przeszli na taktykę, mającą na celu wyrządzenie maksymalnych szkód ludności cywilnej. „Bombardują dzielnice mieszkalne, zagrażają też instalacjom jądrowym” – wyjaśnił szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba.
Niedaleko ukraińskiej stolicy znajduje się miejscowość Browary, w której posługuje paulin, o. Roman Laba. Wielokrotnie każdego dnia próbuje skontaktować się ze współbraćmi z Mariupola. „Niestety mamy z nimi bardzo kiepski kontakt, martwimy się o nich. Co jakiś czas uda im się tylko przesłać informację, że żyją” – mówi zakonnik.
„Mariupol jest oblężony. Nasi ojcowie tam mieszkający podjęli decyzję o ewakuacji razem ze swoimi parafianami. Od trzech dni nie ma w mieście prądu dlatego udaje mi się z nimi nawiązać kontakt tylko od czasu do czasu. Trwają przygotowania do ewakuacji cywilnych mieszkańców Mariupola i Wołnowachy, czyli miejscowości, która znajduje się nieopodal. Wielu ludzi obawia się jednak, że Rosja może nie uszanować korytarza humanitarnego i zaatakować. Oni łamią przecież wszelkie zasady humanitarne. Od trzech dni miasto jest ostrzeliwane z powietrza i przez artylerię. Moim współbraciom jest bardzo trudno, ale trwają, modlą się, ale nie mają prądu, więc nie ma możliwości się do nich dodzwonić. Z niektórymi parafianami nie ma kontaktu od samego początku“ – powiedział papieskiej rozgłośni o. Roman Laba.
W Browarach od kilku dni jest spokojniej. Klasztorne piwnice jednak cały czas są otwarte na wypadek wznowienia nalotów. Na terenie parafii wciąż przebywa około 50 osób, które nocują w paulińskiej kaplicy i w domu parafialnym. „Pełnimy nocne dyżury, ponieważ ludzie są tak wykończeni, że śpią mocnym snem, w razie alarmu trzeba ich budzić” – wyjaśnił paulin. „Codziennie modlimy się, jest odprawiana msza. Każdy kto chce się wyspowiadać czy porozmawiać, może nas liczyć. Oprócz tego, zajmuję się logistyką: przywożę żywność, wodę do picia, odwiedzam parafian, którzy zostali w domu, nie mogli do nas przyjechać z powodu choroby, albo zaawansowanego wieku. Ostatnio też udzielam wielu wywiadów, aby społeczność międzynarodowa wiedziała, co tu się dzieje“ – powiedział Radiu Watykańskiemu zakonnik.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |