Paweł Zając OMI: wielu kapłanów, stojąc w Wielkanoc przy ołtarzu w prawie pustym kościele, miało łzy w oczach
Koronawirus spadł na wszystkich „jak grom z jasnego nieba”. Stworzył wiele bezprecedensowych sytuacji. – Te liturgie ostatnich dni Wielkiego Postu i kolejnych tygodni, w niemal pustych świątyniach, rozdzierały serce wielu duszpasterzom i wiernym – mówi o. Paweł Zając OMI, prowincjał Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów MN w Polsce.
Pasterze w czasie pandemii
– Widok nagłego cierpienia, które spadło na tylu ludzi na całym świecie, był od początku pandemii bardzo przejmujący. Niezwykle wzruszająca jest postawa tysięcy ludzi, którzy ruszyli do pomocy, nieraz narażając własne życie i zdrowie. W sytuacjach kryzysu bardzo ważna jest solidarność i wspólnota, pewność, że jesteśmy blisko siebie. W moim odczuciu pasterze Kościoła starali się od początku dawać wiernym takie właśnie poczucie bezpieczeństwa i zachęcali do odpowiedzialnych postaw – mówi ojciec prowincjał.
Czas pandemii to także odkrywanie swoich duchowych pragnień i tęsknot oraz odkrywanie innego wymiaru wspólnoty Kościoła. – Pojawił się fenomen ożywienia „Kościołów domowych”, które jednak trwają w tęsknocie i ścisłej łączności ze swoją wspólnotą parafialną – dodaje ojciec Zając.
Nie zmienia to faktu, że pozostaje tęsknota za wspólnotą Kościoła. Nie tylko wierni mieli pragnienie, by zwyczajnie pójść do kościoła, uczestniczyć w Eucharystii, nie tylko duchowo, ale także doświadczyć realnie wspólnotowego przeżywania wiary. – Myślę, że wielu kapłanów, stojąc w Wielkanoc przy ołtarzu w prawie pustym kościele, miało łzy w oczach. Te liturgie ostatnich dni Wielkiego Postu i kolejnych tygodni, w niemal pustych świątyniach, rozdzierały serce wielu duszpasterzom i wiernym. Ale nie spotkałem się z postawą koncentracji na sobie i własnych łzach – wszyscy chyba mamy świadomość, że jesteśmy częścią cierpiącej ludzkości i dziś wręcz wstyd byłoby nie mieć łez w oczach – mówi ojciec prowincjał.
Troska o innych
Wspólnoty zakonne doświadczają każdego rodzaju skutków koronawirusa, tak jak my wszyscy. – We wspólnocie zakonnej naszej prowincji pierwszą reakcją na zagrożenie kryzysem ekonomicznym w związku z pandemią była myśl: musimy uczynić wszystko, aby ochronić osoby pracujące w naszych parafiach, klasztorach i związanych z nami instytucjach, aby nie lękały się widma utraty pracy. Zaczęliśmy się też więcej modlić, w jedności z całym Kościołem i w odpowiedzi na apele papieża i biskupów – relacjonuje ojciec Zając.
Na pierwszej linii frontu
– Każda wspólnota została poproszona o udzielenie wsparcia placówkom medycznym w swoim regionie, co też nastąpiło. Oblaci oraz świeccy członkowie naszych wspólnot zaangażowali się jako wolontariusze w ośrodkach kwarantanny czy np. w domach pomocy społecznej, które nagle znalazły się w dramatycznej sytuacji personalnej – mówi ojciec prowincjał.
Ojcowie oblaci celebrowali także msze święte dla osób objętych kwarantanną w ośrodku w Kokotku. W dość nietypowych okolicznościach, ponieważ msza święta odbywała się przed balkonami, na wolnym powietrzu. Ludzie mogli w niej uczestniczyć stojąc na balkonie.
Misja wciąż trwa
– Mimo gorszej sytuacji ekonomicznej utrzymaliśmy też nasze zobowiązania wobec misji i misjonarzy, których tradycyjnie wspiera oblacka Prokura Misyjna. Choć była taka możliwość, to żaden misjonarz nie skorzystał z okazji powrotu do Polski – zostali ze swymi wspólnotami, dzieląc z nimi niepewność i lęk – zaznacza ojciec prowincjał. – Dziękuję im za to z całego serca!
Justyna Nowicka
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |