Piotr Sikora: czym w istocie jest „synodalność”, którą wprowadza Franciszek? [ROZMOWA]
– Synodalność jest sposobem na odzyskanie przez Kościół tych aspektów własnej tożsamości, które stracił on upodabniając się do hierarchicznych struktur państwowych od czasów Konstantyna – mówi w rozmowie z KAI Piotr Sikora, który wraz z kardynałem Grzegorzem Rysiem jest współautorem książki „Czy Kościół ma sens”?
Piotr Słabek: Kościół w swojej historii działał w państwach o różnych ustrojach, obecnie spora część z nich posiada ustrój demokratyczny. Na ile synodalność wynika z tego faktu, a na ile jest to powrót do pierwszych wieków Kościoła?
Piotr Sikora: Na pewno teksty Nowego Testamentu pokazują Kościół znacznie bardziej synodalny, „idący razem”, niż ten współczesny. Dużo więcej ludzi miało wpływ na podejmowanie decyzji i na strukturę Kościoła, na to co się działo w Kościele i z Kościołem.
W późniejszych wiekach Kościół przejął od Cesarstwa Rzymskiego pewną strukturę feudalno-hierarchiczną. To był naturalny proces, bo żadna społeczność nie żyje w izolacji i z jednej strony Kościół oddziałuje na tę rzeczywistość społeczno-polityczną, ale z drugiej i ona oddziałuje na niego.
>>> Papież na zakończenie synodu: Kościół nie może być siedzący, ustatkowany i ślepy
Kiedy więc społeczeństwa przeobrażają się w kierunku demokratycznym, to również Kościół zaczął sięgać do praktyk z pierwszych wieków, które miały bardziej demokratyczny i synodalny charakter. O tym, że tak było świadczyć mogą zapisy w Didache (gr. Διδαχὴ), czyli Nauce dwunastu apostołów, bardzo ważnym tekście pierwotnego Kościoła z pierwszej połowy II w., który opisuje życie pierwszych chrześcijan. Znajdujemy tam np. fragment, który zachęca wiernych do wyboru biskupów (15,1). Jest to świadectwo funkcjonowania pewnych praktyk demokratycznych w pierwotnym Kościele.
– Próby zmierzania w kierunku synodalności stały się zauważalne za pontyfikatu obecnego papieża. Czy jego poprzednicy nie dostrzegali takiej potrzeby?
– Każdy z ostatnich papieży o tym mówił, ale żaden tak naprawdę do końca konsekwentnie nie działał w sposób synodalny. Nawet obecny papież. Trudno bowiem mówić o synodalności np. przy decyzji o ograniczeniu działalności tradycjonalistów i celebracji eucharystii w rycie trydenckim.
Być może wynika to z tego, że niełatwo jest zmienić dziedzictwo wielowiekowej mentalności i tradycji, które samorzutnie podsuwają określony sposób podejmowania decyzji. Jeśli ludzie przez wiele wieków są wychowani w pewnej mentalności i w pewnym sposobie myślenia i działania instytucji kościelnych, to bardzo trudno to zmienić w przeciągu jednego czy dwóch pokoleń – wymaga to więcej czasu.
Niemniej na pewno Franciszek najwięcej o mówi o potrzebie zmian idących w kierunku synodalności Kościoła i podejmuje szereg działań, które mają ku temu zmierzać. To jest rozpoczęcie procesu synodalnego: bo nie chodzi tylko o sam synod jako zgromadzenie w Rzymie, ale o procesy które temu towarzyszą – rozmaite konsultacje, robienie syntez, prace między różnymi poziomami struktury Kościoła, począwszy od parafii i wspólnot podstawowych na synodalnych gremiach decyzyjnych kończąc. Sam jednak proces został rozpoczęty hierarchiczne, bo u jego początku była osobista decyzja papieża i jego współpracowników.
>>> Dokument Końcowy Synodu. „To dar dla papieża i ludu Bożego” [ANALIZA]
– Tytuł synodu: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”, wyraźnie nawiązuje do synodalności w perspektywie ewangelizacji. Kardynał Grzegorz Ryś mówi w swej książce Czy Kościół ma sens?, że ewangelizacja nie może być formą monologu, ale powinna się odbywać poprzez dialog, spotkanie, słuchanie. Co to właściwie oznacza?
– Ewangelizacja dotyka spraw dla ludzi najważniejszych: kwestii ostatecznego sensu i orientacji całego życia. Aby wejść na drogę Ewangelii, człowiek musi sobie wszystko przemyśleć, wypracować nowe odpowiedzi na istotne dla niego pytania. Może się w tym inspirować rozmową z innymi osobami, ale ostatecznie musi to zrobić samodzielnie. W żadnym razie nie może być mu to narzucone z zewnątrz, bo byłoby to sprzeczne z istotą ewangelizacji, która zakłada wolny wybór.
Ewangelizacja to nie tylko zewnętrzne głoszenie pewnych treści, ale również świadectwo życia. To zaproszenie człowieka, z którym się rozmawia, do przemyślenia swojego życia, do otwarcia się na doświadczenie spotkania i do zaangażowania ze swojej strony.
Nie ma więc innej drogi niż dialog. Oczywiście, mogę komuś coś próbować pokazać, ale muszę bardzo wyraźnie słuchać, co w ogóle tę osobę interesuje, jakie ma potrzeby, co dla niej jest ważne, jak ona reaguje na to, co ja do niej mówię i dostosowywać sposób przekazu do potrzeb i możliwości spotkanej osoby. Ostatecznie jest to zaproszenie człowieka, by podjął samodzielną decyzję. I w tym sensie to musi być stworzenie przestrzeni do reorientacji życia, a nie zmuszenie człowieka do tego, żeby on coś zrobił.
Agencje reklamowe lub sprzedawcy mogą działać w ten sposób. Ich przekaz ma na celu sprzedanie czegoś – podjęcie decyzji kupna przez zmanipulowanego klienta.
A tu chodzi o naprawdę autentyczną, dojrzałą wiarę, wybór życiowy, a nie o jakąś formę indoktrynacji czy manipulacji.
– Zarówno w książce Czy kościół ma sens?, jak i na obradach synodu pojawia się postulat, by synodalność stała się narzędziem odkrywania przez świeckich swojego miejsca w Kościele. W jaki konkretny sposób – oprócz odkrycia ogólnego powołania do miłości – świeccy odnajdują swoje miejsce w Kościele?
– Słuchając wielu środowisk, widzę że to wygląda bardzo różnie. Jedni odnajdują to swoje miejsce w obszarach na styku wspólnoty chrześcijańskiej i polityki, inni w przestrzeni duchowości. Tu Kościół jako wspólnota wiary jest bardzo zróżnicowany.
Jest też problem różnic w zrozumieniu roli świeckich. Niektórzy nawet powiedzieliby, że sama kategoria świeckich jest już klerykalna. Używając jej stwierdzamy, że są ci, którzy są gdzieś bliżej Ducha, czyli duchowni, i są świeccy, którzy są bliżej świata. Już ten sam podział jest więc w jakimś sensie nieadekwatny wobec zamysłu Bożego i należy z niego zrezygnować.
Zróżnicowanie jest więc bardzo duże i to jest z jednej strony bogactwo, a z drugiej strony trudność.
– Czy można rozumieć synodalność jako formę zatracenia tożsamości Kościoła na rzecz upodobnienia do współczesnych struktur państwowych czy Unii Europejskiej?
– Nie. Gdy uważnie zbadamy, co o tożsamości Kościoła mówi Nowy Testament, zauważymy, że jest odwrotnie — synodalność jest sposobem na odzyskanie przez Kościół tych aspektów własnej tożsamości, które stracił on upodabniając się do hierarchicznych struktur państwowych od czasów Konstantyna.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |