fot. pixabay

Podróż z psem i aniołem. Czego nauczyła mnie Księga Tobiasza? [FELIETON]

Pies, archanioł Rafał i chłopak o imieniu Tobiasz. Czy to bohaterowie współczesnej powieści przygodowej? Nic bardziej mylnego. To postacie z Pisma Świętego, ich historia może nas wiele nauczyć. 

O Księdze Tobiasza dowiedziałam się, czytając pierwszy zbiór wywiadów autorstwa Katarzyny Olubińskiej pt. „Bóg w wielkim mieście”. Wspomniał o niej aktor Krystian Wieczorek. I chociaż było to zaledwie kilka słów, to zachęciły mnie do jej przeczytania. Jak się później okazało – nieprzypadkowo, ponieważ na maturze ustnej z języka polskiego wylosowałam temat o aniołach w życiu człowieka. I odwołałam się właśnie do tej księgi.  

>>> Pies-policjant reanimuje ludzi [WIDEO]

Podróż 

O Księdze Tobiasza rzeczywiście nie słyszy się zbyt często. Należy do katolickiego kanonu Pisma Świętego, choć zaliczana jest do ksiąg deuterokanonicznych, czyli tych, których nie zawiera Biblia Hebrajska. Autor tekstu o historii Tobiasza i jego ojca nie jest znany, wiadomo tylko, że opowieść ta powstała między 200 a 180 r. p. n. e. 

W pierwszej części księgi opisane zostały dzieje Tobita – ojca Tobiasza (według Biblii Tysiąclecia imię ojca jest również tłumaczone jako Tobiasz). Mężczyzna był człowiekiem bardzo sprawiedliwym i miłosiernym, jednak jego rodzina została uprowadzona do Asyrii, gdzie Tobit naraził się władcyPostanowił bowiem potajemnie pochować zamordowanych Izraelitów. Skutkiem tego była utrata przez niego wzroku i proszenie Boga o śmierć. Prosił także syna, aby zanim umrze, chłopak odebrał 10 talentów srebra, które był mu dłużny Raguel – mieszkaniec Medii. Razem z nim w podróż wybrał się pies i Azariasz – sługa, który namawiał go, by poślubił córkę Raguela – Sarę. To on również pomagał Tobiaszowi uwolnić ją od złego ducha i podpowiedział mu, w jaki sposób może uzdrowić swojego ojca. Po powrocie do domu okazało się, że Azariasz był archaniołem Rafałem zesłanym przez Boga.  

>>> Bezdomny pies szukał miejsca do spoczynku. Znalazł je… w stajence. Obok Jezusa

fot. pixabay

Sens dla każdego 

W literaturze teologicznej można spotkać liczne interpretacje Księgi Tobiasza. Ale interpretować na swój sposób może ją przecież każdy czytający. Dla mnie, podobnie jak dla innych, ma ona przede wszystkim charakter dydaktyczny i przypomina, że cierpienie nie jest karą za grzechy. Wręcz przeciwnie – może być próbą i ostatecznie okazać się przejawem dobra. Tobit nie był przecież człowiekiem grzesznym. Przez całe życie odznaczał się cenionymi cnotami – rozdawał jałmużnę, grzebał umarłych i wynagradzał dobrze swoich pracowników. Mimo to stracił wzrok. Myślę, że tę sytuację można odnieść do wielu, które zdarzają się także współcześnie. Niejednokrotnie słyszałam, gdy o kimś, kto ciężko zachorował mówiło się, że przecież był dobrą osobą i nie zasłużył na to. A przecież na cierpienie nie zasłużył nikt. Ono również może mieć swój sens. 

Ponadto Księga Tobiasza ukazuje ogromną siłę modlitwy w małżeństwie. Sam związek Sary i Tobiasza również został przedstawiony w ciekawy sposób – zupełnie inaczej niż chociażby w Pieśni nad Pieśniami. Małżeństwo tych dwojga przejawiało się w czynach, nie w słowach. 

>>> Dlaczego w Biblii nie ma kotów?

fot. unsplash

Księga ta niesie także przesłanie, by nie poddawać się – mimo przeciwności losu – i wciąż wierzyć w spełnienie swoich marzeń oraz w fakt, że Bóg chce dobra każdego człowieka. Zostało to zilustrowane m.in. na przykładzie Sary, której wcześniej umarło kilku mężów i dopiero Tobiasz uwolnił ją od złego ducha.  

>>> Rzecznik Episkopatu: zachęcam do włączenia się w inicjatywę z hasztagiem #BibliaNaDziś

Muszę również przyznać, że choć Księga Tobiasza nie jest powieścią przygodową, czyta się ją niczym właśnie taką książkę. Z ogromną ciekawością – co wydarzy się w dalszej części? Odkąd przeczytałam tę księgę, teraz częściej sięgam po Pismo Święte, bo nauczyłam się odkrywać w nim większy sens oraz lepiej je interpretować. Bo chociaż nie mam tak rozległej wiedzy, by sama wpaść na to, że matka Tobiasza może symbolizować świątynię, to mimo to przekonałam się, że każda część Biblii ma przesłanie skierowane tylko dla mnie. I dla Ciebie też. By je odkryć, wystarczy po nią sięgnąć i zacząć czytać. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze