Proboszcz ze Słowacji: Jan Paweł II ukazywał pełnię człowieczeństwa i widzimy to samo u Franciszka [ROZMOWA]
„Papież przyjeżdża na Słowację, aby umocnić naszą wiarę i pomóc nam utrzymywać «misję płonącej świecy». Jej płomień jest niezwykle kruchy, wystarczy lekki podmuch wiatru i gaśnie. Nosimy skarb wiary w glinianych naczyniach, ale mamy jako chrześcijanie do spełnienia ważne zadanie w obecnych czasach: nieść światło integralnej wiary”.
Tak o oczekiwaniach słowackiego Kościoła wobec wizyty papieża Franciszka mówi ks. prałat Marián Gavenda.
Znany i ceniony słowacki pisarz, publicysta katolicki, proboszcz parafii w Bratysławie-Devinie w rozmowie z KAI mówi m. in. o krytyce papieża, sytuacji Kościoła w czasie pandemii COVID-19, największych wyzwaniach przed jakimi stoi oraz żywej pamięci o św. Janie Pawle II. Publikujemy rozmowę z ks. Mariánem Gavendą.
Krzysztof Tomasik (KAI): Papież przyjeżdża na Słowację. Zaskoczenie?
Ks.Marián Gavenda: Bez wątpienia jest to zaskoczenie, tym bardziej, że nie obchodzimy żadnego historycznego jubileuszu albo innej ważnej okazji. Gdy spojrzymy na globus i dotychczasowe wizyty apostolskie papieża Franciszka to jedzie on przede wszystkim tam, gdzie są poważne problemy. Tego o Słowacji w ogóle nie można powiedzieć. Przyjęliśmy zapowiedź wizyty z dużym zdziwieniem także dlatego, że papież będzie w Budapeszcie na zakończenie 52. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego tylko kilka godzin a u nas prawie trzy i pół dnia.
Węgrzy, mówiąc oględnie, są chyba bardzo zawiedzeni.
– Na pewno. Franciszek odprawi tylko Mszę św. na zakończenie Kongresu, wielkiego wydarzenia, które jak wiemy zostało o rok przesunięte z powodu pandemii koronawirusa.
Nie będzie to interpretowane też w kontekście złożonych relacji słowacko-węgierskich?
– Na pewno nie. Część mediów na Słowacji interpretuje to tak, że papież chce w ten sposób wyrazić swój krytycyzm wobec migracyjnej polityki premiera Viktora Orbána, ale nie wobec narody węgierskiego, czy katolików węgierskich.
Jak jest odbierany papież Franciszek na Słowacji?
– Na Słowacji media mainstreamowe przyklejają mu etykietę „liberała” i na ogół prezentują w bardzo sympatycznych kolorach. „Liberalizm” papieża moim zdaniem jest zupełnym nieporozumieniem. Franciszek absolutnie kontynuuje linię II Soboru Watykańskiego począwszy od św. Pawła VI poprzez św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. Różni się od św. Jana Pawła II tym, że żyje 30 lat później i to jest podstawowa różnica. Mamy obecnie ogromny postęp w cyfryzacji, mamy papieża na selfie. Wcześniej papieże tego nie robili, bo nie było to możliwe.
Jan Paweł II ukazywał nam pełnię człowieczeństwa i widzimy to samo u Franciszka. Jego spontaniczność ma nieco inną naturę, choćby ze względu na wiek, ale jest podobnie bezpośredni i otwarty na ludzi. W tym kontekście ważną rolę mają do odegrania hierarchowie, którzy w jednoznaczny i odpowiedzialny sposób powinni, szczególnie wobec mediów świeckich, prezentować sylwetkę i nauczanie papieża. Już teraz powinni być przygotowani i mniej więcej przewidzieć, co papież chce powiedzieć Słowakom, Kościołowi w naszym kraju, czego należy oczekiwać.
Jakie największe wyzwania stoją przed słowackim Kościołem?
– Jednym z nowych i do tej pory nie istniejących problemów w życiu Kościoła jest wzrastająca obecność i radykalizm tradycjonalistów. Jest to nowy fenomen, szczególnie wśród młodego pokolenia kapłanów. Niestety nie jest to powrót do korzeni i źródeł naszego Kościoła lecz do czystej zewnętrzności. Ma to niewielki związek z pięknem i głębią oddawania autentycznej czci Bogu. Jest to karykatura, powrót do najgorszych postaci klerykalizmu. To co ja już przed 20 laty nazywałem neofeudalnym klerykalizmem. Tradycjonaliści uważają, że II Sobór Watykański jest dziełem szatana, jest tym samym, co doprowadza do rozłamu jaki miał miejsce za czasów Marcina Lutra, obecna msza św. jest liturgią luterańską, papież jest antypapieżem, który chce zdechrystianizować i zislamizować Europę.
Teraz na Słowacji jesteśmy chyba na etapie pewnego czarnowidztwa w myśl, że gdy pada las to wszyscy widzą, a jak rośnie, to nikt tego nie dostrzega. Telewizja Lux organizuje specjalne rekolekcje dla swoich widzów. Dla mnie jest to okazja do spotkań z wieloma ludźmi i ich różnymi problemami. Pokazują one, jak my księża jesteśmy potrzebni i pomocni w ich rozwiązywaniu. Jest też wiele małych inicjatyw, grup modlitewnych, kontemplacyjnych, pielgrzymek, dni skupienia, inicjatyw misyjnych prowadzonych przez różne zgromadzenia zakonne i nie tylko. Oczywiście nie są one prezentowane na czołówkach mediów.
Bezwzględnie trzeba dostrzegać, jak wiele wspaniałych rzeczy dzieje się w Kościele. Uczestniczą w nich wszyscy, od dzieci po osoby starsze. Jest czymś niezwykle optymistycznym, gdy w kościele czy na procesji widzisz dziadków z wnukami na ramionach. Jak podkreślił kiedyś na spotkaniu z duchownymi przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji abp Rino Fisichella, nie trzeba wiele mówić o nowej ewangelizacji, robić z niej wielki problem akademicki, ale przede wszystkim trzeba kochać i wychodzić do ludzi, być z nimi na co dzień. I to jest cała tajemnica bycia dobrym kapłanem czy zakonnicą.
Zapytam o sytuację mniejszości etnicznych: Węgrów i Romów. Ważnym elementem papieskiej pielgrzymki będzie spotkanie z Romami w Koszycach.
– Kwestia mniejszości węgierskiej jest raczej nieobecna w debacie społecznej. Z kolei kwestia Romów na Słowacji jest w sumie nie do rozwiązania. Choć niektóre środowiska posądzają Słowaków o rasizm i niechęć do uregulowania sytuacji romskiej społeczności. Jest ona zupełnie zamknięta i niechętna wszelkim zmianom. Praktyczne współżycie z większością tej mniejszości jest bardzo ciężkie. W sumie sytuacja jest patowa. Z drugiej strony powszechnie uważa się, że najbardziej efektywnie Romom pomaga Kościół. Opiekują się nimi nasi kapłani i zakonnice. Mówiąc krótko: problemy w relacjach z Romami istnieją, ale nie można ich przedstawiać, jak to się zdarza, że mają one podłoże rasistowskie. Ogólnie Słowacy nie są a priori przeciw Romom tylko dla tego, że są Romami.
Na ile żywa jest dyskusja w słowackim Kościele na temat LGBT?
– Jesteśmy świadkami mocnej propagandy ideologii LGBT. Niemniej, większość ludzi widzi to jako element obcy dla naszego społeczeństwa i nie dotyczący codziennego życia. Jest to raczej jakaś sztuczna i importowana propaganda. Oczywiście w podejściu do tego zagadnienia widzimy wyraźne różnice pokoleniowe. Dla starszych osób jest to obce, a młodzi w imię tzw. tolerancji są bardziej skłonni do zaakceptowania tej propagandy.
Problem aborcji?
– Podobnie jak Polsce. Środowiska liberalne oczywiście są za jak najszerszym dostępem do aborcji. Kościół, który jest przeciwnikiem aborcji jest przedstawiany jako nowa inkwizycja. Od lat nic nowego.
akie największe problemy społeczne ma obecnie Słowacja?
– Wszystkie problemy socjalne, jak ubóstwo oraz duże dysproporcje między Bratysławą a innymi regionami kraju. Ludzie nie oczekują od Kościoła, że będzie rozwiązywał ich problemy socjalne, ale oczywiście oczekują od biskupów stanowiska, w formie apelu do polityków, aby zajęli się ich rozwiązywaniem.
Jak oceniasz relacje międzywyznaniowe i międzyreligijne?
– Są dobre. Jednak niektóre wyznania mają wewnętrzne problemy. Na przykład luteranie, u których trwa spór między tzw. konserwatystami a liberałami. Podobnie wśród prawosławnych, gdzie mamy skrzydło otwarte na dialog ekumeniczny i część zamykającą się na wszelkie kontakty z innymi wyznaniami chrześcijańskimi, w myśl opinii jednego zmnichów rosyjskich, który uważa, że „ekumenizm to najgorsza forma diabelstwa”. Jeśli są jakieś problemy to przede wszystkim w łonie samych Kościołów i wspólnot. Myślę, że takie zamknięte postawy są odpowiedzią na ekstremalną sekularyzację, fenomen, który w historii regularnie powraca. W sumie zawsze jednak powraca się do Ewangelii.
Czego oczekuje przede wszystkim słowacki Kościół ze strony papieża Franciszka?
– Posłużę się znaną frazą: „Umocnić naszą wiarę”. W słowackim Kościele istnieje mocne jądro integralnie wierzących, to znaczy wierzących, że papież jest następcą św. Piotra, biskupi następcami Apostołów, Maryja jest Matką Bożą a Jezus jest realnie obecny w Eucharystii itd. To jest w obecnej sytuacji w Kościele, szczególnie na Zachodzie, bardzo ważne, aby nie podważać fundamentów naszej wiary. Ważne jest, aby utrzymywać to co ja nazywam „misją płonącej świecy”. Jej płomień jest niezwykle kruchy, wystarczy lekki podmuch wiatru i gaśnie. Zatem, nosimy skarb wiary w glinianych naczyniach, ale mamy jako chrześcijanie do spełnienia ważne zadanie w obecnych czasach. Właśnie nieść światło integralnej wiary i to potrzebuje umocnienia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |