fot. Agnieszka Robakowska/misyjne.pl

Prof. Adam Czabański o kryzysie samobójczym: nie będąc specjalistą, można bardzo dużo dobrego zrobić [PODKAST]

– Czasami nie trzeba wiele mówić, żeby kogoś odwieść od myśli samobójczych – tłumaczy suicydolog prof. Adam Czabański, opowiadając o efekcie Papageno. W podkaście z Anną Gorzelaną zestawia dane o samobójstwach w Polsce, mówi o maskowanych samobójstwach oraz o syndromie stresu pourazowego u powodzian.

Z suicydologiem, prof. Adamem Czabańskim, rozmawia Anna Gorzelana. Całość rozmowy dostępna do odsłuchu na platoformie Spotify.

Opublikowane zostały statystyki pokazujące liczbę prób samobójczych w 2024 r.

– Już drugi rok z rzędu widzimy trend statystyczny, że zmniejsza się liczba samobójstw. Mimo wysokiego poziomu liczby osób, które próbują odebrać sobie życie, system profilaktyki samobójstw okazuje się skuteczny – liczba tych śmierci jednak spada. W ciągu tych dwóch lat spadła liczba samobójstw o 18,6 punktów procentowych wśród najmłodszych. Nigdy nie możemy być zadowoleni z tych statystyk, ponieważ każda pojedyncza śmierć człowieka to dramat.

Ile jest takich śmierci?

– Jeżeli chodzi o tych najmłodszych, do dziewiętnastego roku życia, w roku 2024 samobójstwo popełniło 55 dziewcząt i 72 chłopców, czyli łącznie 127 osób. W grupie najmłodszej (grupa od 7 do 12 lat) w roku 2023 samobójstw było siedem, obecnie – trzy.

Wśród seniorów (grupa osób 65+) również mamy wyraźne spadki. W całym polskim społeczeństwie liczba samobójstw zmniejszyła się o 7,5%, czyli samobójstw było 388 mniej w roku 2024 niż w roku 2023. Naprawdę bardzo się z tego cieszę, ale cieszyłbym się bardziej, gdyby jeszcze więcej było uratowanych osób. Jednak dzięki temu możemy zobaczyć, że profilaktyka wobec osób, które są w kryzysach, jest faktycznie skuteczna.

https://www.freepik.com/freepik

Jak ta profilaktyka wygląda?

– Tutaj są działania wielofalowe – z jednej strony mamy do czynienia z działaniami prowadzonymi przez te wielkie instytucje, np. Ministerstwo Zdrowia. Trzeba byłoby wspomnieć o tysiącach psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów, pedagogów, nauczycieli oraz wolontariuszy pracujących w różnych grupach wsparcia.

Jak my – studenci, uczniowie, osoby pracujące w różnych zawodach – możemy reagować?

– To jest bardzo ważny temat – żeby nie być obojętnym, żeby reagować. Czasami nie trzeba wiele mówić, wystarczy być słuchaczem. Nam się czasami wydaje, że my musimy wiele mówić, żeby kogoś odwieść od myśli samobójczych, a w suicydologii mówi się o tak zwanym efekcie Papageno – jest on odwrotny do efektu Wertera. Efekt Papageno polega na tym, że jeżeli osoba z myślami samobójczymi wyrazi je na tyle głośno i wyraźnie, że ktoś to usłyszy i zareaguje – to taka rozmowa ma walory terapeutyczne. Nie będąc specjalistami, można bardzo dużo dobrego zrobić – trzeba poświęcić trochę czasu temu cierpiącemu człowiekowi, spokojnie, cierpliwie go wysłuchać. Jest to pewna trudność, bo w naszych czasach jesteśmy zabiegani, często tych sygnałów nawet nie potrafimy wyłapać.

Zachęcam do uważności w kontaktach z drugim człowiekiem. Z perspektywy tego człowieka wydaje się, że on bardzo wyraźnie to sygnalizuje, ale różnie jest z odbiorem. Ludzie często nie słyszą tego wołania o pomoc. To jest zadanie dla nas, żeby wysłuchać tego człowieka, nie mądrować się – my często właśnie się boimy: „Ale co ja mam mu doradzić?”. Samo wysłuchanie człowieka to jest dużo. Jeżeli jest taka okazja, to koniecznie zachęcić do pójścia do specjalisty. My o własnych siłach nie jesteśmy w stanie człowieka zupełnie z tego wyciągnąć. Natomiast możemy przekierować do specjalistów – do psychologów, psychiatrów.

>>> Jak wygląda wizyta u psychiatry? Zdrowie psychiczne bez tajemnic [PODKAST]

Fot. pexels / SHVETS production

Ale wracając do tematu prób samobójczych – ich liczba zwiększa się czy maleje?

– Opierając się na danych Komendy Głównej Policji, czyli przypadkach zgłoszonych policji, gdzie funkcjonariusze pojechali na miejsce – przypadki, które zostały zgłoszone przez telefon 112 – prób samobójczych jest więcej, o około 3%. Są też próby samobójcze, przy których nie dzwoniono po policję ani pogotowie, rodziny sobie same pomogły z cierpiącym. Ale te statystyki wskazują, że społeczeństwo odpowiednio reaguje, nie ignoruje tematu. Edukacja antysuicydalna przynosi efekt i coraz więcej osób w społeczeństwie się w to angażuje.

Jak duże to są liczby?

– W skali kraju w roku 2024 odnotowano 10 154 próby samobójcze, ale pamiętajmy, że to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Szacuje się, że na jedno samobójstwo przypada od 10 do 20 prób samobójczych w populacji ogólnej. Oznaczałoby to, że w Polsce każdego roku próbuje popełnić samobójstwo niemal 100 tysięcy osób.

Dużo osób, które popełniają samobójstwo, wcześniej podejmowało już próby samobójcze?

– Oczywiście, to jest cała historia – każdy człowiek ma swoją. Zazwyczaj w tle są próby wcześniejsze. Są takie metody, gdzie nie ma prawie szans na to, żeby z tego wyjść. Ludzie taką wiedzę posiadają, więc jeżeli stosują inne metody, to znaczy, że to jest jeszcze cały czas wołanie o pomoc. I może najbliżsi wreszcie się tym przejmą, zgłoszą sprawę.

Był Pan ostatnio na terenach powodziowych. Jak te kryzysy – wcześniej przechodziliśmy pandemiczny, wojenny… – przekładają się na kryzys suicydalny?

– Byłem ostatnio w Kłodzku – przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na potrzebę wzmożenia opieki dla podszkodowanych podczas jesiennej powodzi. Potrzebna jest nie tylko pomoc materialna, ale chodzi o to wsparcie psychiczne – wielu spośród tych ludzi odczuwa syndrom stresu pourazowego, czyli PTSD.

Kłodzko, fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Czasami ktoś udaje, że jest lepiej, a tak naprawdę przeżywa w sobie ogromny ból, planuje odebranie sobie życia.

– Nie wszyscy, którzy borykają się z myślami samobójczymi dają sygnały, że dzieje się coś złego. Szacujemy, że ponad 80% ludzi tak robi, ale są tacy, którzy próbują się maskować przed otoczeniem, żeby nikt nie pomógł im uratować się przed samobójstwem. Ważna jest kwestia uważności – słuchać człowieka, obserwować go. Jeżeli wiemy, że bliski był przez długi czas w depresji, a teraz nagle widzimy, że jest taki wesołkowaty – trzeba bardzo uważać. Niekiedy tak jest, że ta osoba właśnie próbuje znieczulić, pokazać, że już jest wszystko dobrze: „Już się na mnie tak nie skupiaj, bo jeszcze zobaczysz, że ja jednak nadal cierpię”.

Fragment rozmowy – całość na platformie Spotify.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze