
fot. Flickr/episkopat.pl
Prymas Polski o jubileuszu koronacji, genius loci Gniezna i odwadze pokoju
„Sądzę, że jeśli wiele nas dziś w naszym życiu społecznym dzieli, to nasze wspólne korzenie mogą być tym, co nas może łączyć. Wielkie historyczne rocznice jak obchodzona w 2016 roku 1050. rocznica chrztu Polski czy obecne milenium pierwszych koronacji królewskich w Gnieźnie są dobrą okazją, by ponad naszymi dzisiejszymi podziałami się zjednoczyć” – mówi Prymas Polski abp Wojciech Polak w rozmowie z KAI.
Bernadeta Kruszyk: Sejm RP ustanowił rok 2025 Rokiem Milenium Koronacji Dwóch Pierwszych Królów Polski w Gnieźnie. Uroczystości 1000-lecia koronacji królewskich Bolesława Chrobrego i Mieszka II Lamberta będą miały charakter państwowy i kościelny. Jakie – zdaniem Księdza Prymasa – będzie główne przesłanie tych obchodów?
Abp Wojciech Polak: Przesłanie będzie dwuwątkowe. Pierwsze wiąże się z tym miejscem, z Gnieznem, z jego rolą i znaczeniem w dziejach naszego kraju, z przełomowymi wydarzeniami jakie tutaj, albo szerzej w Wielkopolsce, miały miejsce u początków polskiej państwowości. Myślę najpierw o chrzcie księcia Mieszka I, który był niewątpliwie – obok wymiaru głęboko religijnego – swoistym aktem założycielskim naszego narodu i znakiem budującym jego tożsamość. Pieczęcią położoną na chrzcie Mieszka była śmierć biskupa praskiego Wojciecha w 997 roku, który stąd, z Gniezna, od Bolesława Chrobrego, wyruszył w swoją misyjną wyprawę do kraju Prusów. Do jego grobu trzy lata później pielgrzymował cesarz Otton III. I znów możemy mówić o wydarzeniu przełomowym w dziejach naszego kraju, bo pielgrzymka ta – będąca zarazem synodem kościelnym, a znana powszechnie jako Zjazd Gnieźnieński – ugruntowała pozycję młodego państwa Polskiego na arenie europejskiej, a Kościołowi w Polsce przyniosła pierwszą archidiecezję i metropolię ze stolicą w Gnieźnie. To dość znane fakty, ale nie wiem, czy dziś, w naszym świecie, potrafimy w pełni docenić wagę tych wydarzeń. Powołanie pierwszej samodzielnej organizacji kościelnej w państwie, które nieco ponad trzydzieści lat wcześniej rozpoczęło proces chrystianizacji, nie było przecież praktyką powszechną. Było to więc wielkie osiągnięcie Bolesława Chrobrego, potwierdzające, że Polska ma swoje ważne miejsce w chrześcijańskiej Europie i jest jednocześnie częścią wielkiego marzenia Ottona III o odrodzeniu cesarstwa rzymskiego jako uniwersalnej monarchii opartej na chrześcijaństwie. Nie chciałbym teraz tworzyć jakichś hipotetycznych scenariuszy historycznych, ale myślę, że można się zgodzić z takim stwierdzeniem, że bez wszystkich tych przełomowych wydarzeń nie byłoby koronacji Bolesława Chrobrego w 1025 roku, a po nim jego syna Mieszka II (1025 rok), później zaś prawnuka Bolesława Szczodrego (1076 rok) i wreszcie ostatnich dwóch monarchów koronowanych w Gnieźnie – Przemysła II (1295 rok) i Wacława II (1300 rok). Dlatego milenium koronacji to święto całej Polski, nasze wspólne święto, bo dotykamy tego, z czego wszyscy wyrośliśmy. Dotykamy i celebrujemy nasze wspólne początki.
>>> Odejście papieża. Koniec epoki czy nowy początek? [KOMENTARZ]
Jeśli chodzi o współczesne przesłanie, które z Gniezna może popłynąć, to obok wdzięczności i pamięci jest to na pewno wciąż aktualne wezwanie do budowania tak potrzebnej dziś jedności, zwłaszcza teraz, gdy rzeczywistość wokół nas jest coraz bardziej niespokojna. To także wezwanie do roztropności i odpowiedzialności w życiu politycznym i społecznym, do scalania, a nie dzielenia, do budowania sprawiedliwości społecznej i ekonomicznej. To wreszcie przesłanie do wzajemnego szacunku, do zgody, która nie musi być jednomyślnością, ale ma na względzie w pierwszej kolejności dobro naszego państwa i jego obywateli. To także przesłanie, by zachować to bogate dziedzictwo, które od przodków otrzymaliśmy, a które mamy obowiązek przekazać następnym pokoleniom. I nie chodzi tu tylko o samą pamięć historyczną, ale także o szacunek dla wartości, które na budowały, które od początku nas łączyły i jednoczyły, a w chwilach trudnych pomagały nam jako narodowi przetrwać.
Mówił Ksiądz Prymas, że koronacje królewskie nie byłyby możliwe gdyby nie chrzest Polski, męczeńska śmierć św. Wojciecha, powstanie pierwszego arcybiskupstwa w Gnieźnie i Zjazd Gnieźnieński. To samo we wspomnianej ustawie przyznali zgodnie posłowie wszystkich opcji politycznych. Mogłoby to zwiastować dobrą współpracę państwa i Kościoła na rzecz wspólnego dobra. Jednak klimat obecnych rozmów, na przykład wokół lekcji religii i etyki w szkole, zdaje się temu przeczyć. Jak – zdaniem Księdza Prymasa – winny być kształtowane prawidłowe relacje pomiędzy tymi oboma rzeczywistościami: polityczną i eklezjalną?
Zgoda posłów w tym temacie i zaznaczenie powyższych wydarzeń w sejmowej uchwale o ustanowieniu obecnego roku Rokiem Milenium Koronacji jest dowodem na świadomość i uznanie roli chrześcijaństwa i Kościoła w wczesnych dziejach Polski – w budowaniu i umacnianiu naszej państwowości, ale także w rozwoju naszej tożsamości i kultury. Ta rola zresztą była żywa i twórcza przez wieki, a w momentach kryzysowych jak choćby zabory pozwoliła tą tożsamość i kulturę zachować.
Dziś w realiach państwa demokratycznego relacje pomiędzy państwem i Kościołem, a także innymi związkami wyznaniowymi określa konstytucja, w której czytamy, iż powinny być one kształtowane: „na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego”. Mówimy więc o autonomii, ale i o współpracy. I tutaj wiemy, i to widzimy, że w różnych obszarach ta współpraca kształtuje się różnie. Są obszary, gdzie dostrzegamy pewne deficyty i do nich należy na pewno kwestia zmiany organizacji nauczania religii w szkole. Takie zmiany, jak już to wcześniej powiedziano, powinny być dokonywane w porozumieniu z Kościołem, a takiego porozumienia po prostu zabrakło. Zostały one wprowadzone jednostronnie, a więc z naruszeniem prawa. Zabrakło więc nie tylko współdziałania, o którym wspomina konstytucja, ale zwykłej życzliwości i poszanowania dla drugiej strony, w tym przypadku dla strony kościelnej. Ale są obszary, gdzie to współdziałanie układa się bardzo dobrze i mam tu na myśli przede wszystkim szeroko pojętą pomoc społeczną, w którą zaangażowana jest choćby Caritas Polska.
>>> Sejm uczcił papieża Franciszka minutą ciszy
W kontekście obchodzonych rocznic historycznych takim obszarem współpracy pomiędzy państwem i Kościołem powinna być, i w pewnym stopniu jest – choć różnie realizowana – troska o nasze dziedzictwo historyczne. Przez wieki Kościół był mecenasem i kustoszem tego dziedzictwa, które jest przecież dobrem narodowym, dobrem wspólnym, i dlatego tutaj ta współpraca między państwem i Kościołem jest jak najbardziej potrzebna i właściwa.
A współpraca w zakresie bezpieczeństwa? Myślę tu o niestabilnej sytuacji za naszymi wschodnimi granicami i mówiąc wprost o zagrożeniu wojną?
W tym zakresie rolą Kościoła jest oczywiście wspieranie państwa w działaniach na rzecz bezpieczeństwa obywateli. Z drugiej strony ma on prawo i obowiązek przypominać o szacunku dla godności każdego człowieka i głosić ewangeliczną zasadę pomocy potrzebującym, a więc także tym, którzy uciekają przed wojną, głodem, prześladowaniem. Myślę, że Kościół mógłby także służyć wsparciem w zakresie podnoszenia świadomości obywatelskiej m.in. jak zachować się w sytuacji kryzysu i zagrożenia. O ile wiem taki wspólny projekt jest w przygotowaniu.
Co Kościół może wnieść dziś do publicznej przestrzeni Polski?
Bliska jest mi myśl społeczna papieża Franciszka, za którego w tych dniach pożegnania i żałoby szczególnie się modlimy. Kluczem do niej jest wizja antropologiczna, gdzie człowiek postawiony jest w centrum. Papież Franciszek tłumaczył, że kryzysy targające współczesnym światem mają swoje źródło nie tylko w kryzysach ekonomicznych i politycznych, ale przede wszystkim w kryzysie etycznym i antropologicznym. Jego skutki dotykają w pierwszej kolejności tych najsłabszych: ludzi ubogich, pozbawionych opieki, starszych, z różnych powodów pozostających poza zainteresowaniem społeczeństwa. Jednym z fundamentów porządku społecznego musi być więc zasada solidarności i sprawiedliwości. I tutaj widzę jedno z zadań Kościoła, by o takich ludzi się upominać, by w miejsce kultury wykluczenia budować kulturę spotkania. Zadaniem Kościoła jest także przypominanie, promowanie i obrona fundamentalnych wartości i zasad dotyczących choćby godności człowieka czy świętości życia. Na gruncie swojego nauczania społecznego Kościół ma także prawo śledzić, rozważać i oceniać od strony etycznej działania i decyzje podejmowane także w sferze politycznej czy społecznej. I tutaj znów możemy sięgnąć do nauczania papieża Franciszka, który w swojej programowej adhortacji „Evangelii Gaudium” stwierdza, że „Bóg w Chrystusie zbawia nie tylko pojedyncze osoby, ale również uzdrawia międzyludzkie stosunki społeczne”. Tak więc nikt nie może od nas żądać – mówiąc słowami Franciszka – abyśmy spychali religię w przestrzeń wewnętrzną człowieka, bez żadnego jej wpływu na życie społeczne i narodowe, bez troski o kondycję instytucji społeczeństwa obywatelskiego, bez wypowiadania się na temat wydarzeń, które dotyczą obywateli.
Niedawno powiedział Ksiądz Prymas, że rocznicowe obchody mogą być dobrą okazją do podkreślenia wspólnych korzeni, z których wyrośliśmy. W jaki sposób taka refleksja mogłaby zaowocować w polskim „tu i teraz”?
Sądzę, że jeśli wiele nas dziś w naszym życiu społecznym dzieli, to nasze wspólne korzenie mogą być tym, co nas może łączyć. Wielkie historyczne rocznice jak obchodzona w 2016 roku 1050. rocznica chrztu Polski czy obecne milenium pierwszych koronacji królewskich w Gnieźnie są dobrą okazją, by ponad naszymi dzisiejszymi podziałami zjednoczyć się, by do naszego bogatego dziedzictwa historycznego i kulturowego powrócić, by z niego zaczerpnąć i po prostu poczuć dumę.
Na czym polega specyficzny „genius loci” Gniezna?
Oczywiście jest on związany z historią tego miasta, z początkami wiary na naszych ziemiach, z chrztem Mieszka I i posługą św. Wojciecha, który uznawany jest za patrona niepodzielonego Kościoła i duchowej jedności Europy. Szlak jego misyjnej posługi odcisnął się szczególnie na tych właśnie terenach, w Europie Środkowo-Wschodniej, a Gniezno było na tym szlaku ważnym punktem.
Wokół relikwii św. Wojciecha złożonych w katedrze gnieźnieńskiej gromadziły się przez wieki kolejne pokolenia Polaków. Tutaj Bogu dziękowano, ale i wołano do niego w chwilach trudnych jak choćby podczas potopu szwedzkiego czy zaborów, kiedy to duchowe znaczenie Gniezna i archidiecezji gnieźnieńskiej jako ostoi wiary i symbolu polskości było szczególnie istotne. Nieprzypadkowo Prusacy dążyli usilnie do likwidacji archidiecezji gnieźnieńskiej, co im się ostatecznie nie udało.
Ma więc Gniezno przebogatą historię, sięgającą samych piastowskich początków Polski i to jest ów genius loci, czyli duch miejsca, jakbyśmy to łacińskie sformułowanie przełożyli na język polski.
Skoro znów jesteśmy przy historii to należy dopowiedzieć, że swoją 1025. rocznicę miał w tym roku także wspomniany Zjazd Gnieźnieński, a co za tym idzie archidiecezja i metropolia gnieźnieńska.
Tak, rocznica przypadała w marcu, bo wtedy pielgrzymka Ottona III do Gniezna się odbyła. Podczas spotkania przy relikwiach św. Wojciecha – mówiąc precyzyjnie – zrealizowano papieski dekret o powołaniu archidiecezji i metropolii gnieźnieńskiej z trzema podległymi biskupstwami w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu, co ogromnie podnosiło znaczenie i prestiż ówczesnego państwa polskiego. Przypomnę, chrzest Mieszka I odbył się trzydzieści cztery lata wcześniej, a my już otrzymaliśmy arcybiskupstwo. Było to naprawdę wielkie osiągnięcie Bolesława Chrobrego, którego w staraniach wspierał brat przyrodni św. Wojciecha i późniejszy pierwszy arcybiskup metropolita gnieźnieński Radzym Gaudenty. Dla porównania Czechy, które przyjęły chrzest długo wcześniej niż Polska, i z których pochodziła nasza Matka Chrzestna, czyli żona Mieszka I, Dobrawa, arcybiskupstwo otrzymały dopiero w XIV wieku. Było to więc wydarzenie wielkiej rangi, a dla Gniezna wielki honor, tutaj bowiem przy relikwiach św. Wojciecha i osobie arcybiskupa gnieźnieńskiego, a później także Prymasa, znajdowało się przez wieki duchowe centrum Polski.
Dziś do tego historycznego zjazdu w roku 1000 nawiązują nowożytne Zjazdy Gnieźnieńskie. Najbliższy odbędzie się we wrześniu i oczywiście będzie się wpisywać w obchody jubileuszu koronacji gnieźnieńskich. Jego hasło to „Odwaga pokoju. Chrześcijanie razem dla przyszłości Europy”. Co oznaczać ma wspomniana „odwaga pokoju”?
Odwaga pokoju to coś więcej niż marzenie o braku wojny. To więcej niż traktaty, gwarancje, wzajemne polityczne ustalenia, bo te – jak wiemy z historii – są nietrwałe. Odwaga pokoju to gotowość do budowania relacji z drugim człowiekiem w szacunku i dobrej woli, tam, gdzie żyjemy, gdzie pracujemy, gdzie się modlimy. Dwa lata temu w Berlinie, a więc w miejscu w tym kontekście bardzo symbolicznym, papież Franciszek powiedział, że droga od murów do okopów jest bardzo krótka. A więc odwaga pokoju to także umiejętność burzenia murów, przede wszystkich tych w ludzkim sercu jak mówił papież Jan Paweł II. Odwaga pokoju to wyzwanie dla polityków, dla całej międzynarodowej wspólnoty, ale także dla nas wszystkich, zwłaszcza dla wierzących, u których przeradza się ona w modlitwę, aby wypraszać u Boga to, co po ludzku wydaje się niemożliwe. Pierwszą formą odwagi jest modlitwa. I w modlitwie będziemy o pokój dla Ukrainy, Ziemi Świętej i innych miejsc ogarniętych wojną podczas wrześniowego Zjazdu Gnieźnieńskiego prosić.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |