abp Wojciech Polak, fot. PAP/Marek Zakrzewski

Prymas Polski: wolność wzywa do  budowania, a nie niszczenia

„Nikt nigdy nie ma prawda niszczyć tego, co tak ogromnym wysiłkiem tylu pokoleń zostało tutaj, na tej ziemi, odbudowane” – mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak podczas Mszy św. sprawowanej 27 grudnia w katedrze gnieźnieńskiej z okazji 105. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego.

Przewodnicząc liturgii z udziałem przedstawicieli władz samorządowych i miejskich, pocztów sztandarowych oraz członków Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego abp Wojciech Polak przypomniał, że Gniezno było drugim po Poznaniu ośrodkiem powstańczego zrywu.

„Po południu, 27 grudnia 1918 roku, w Poznaniu Polacy chwycili za broń, aby odzyskać utraconą wolność i niepodległość. Iskrą, która rozpaliła i podsyciła tlące się w sercach i umysłach Wielkopolan pragnienie wolności, stał się przyjazd do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego i kilku oficerów alianckich” – przypomniał fakty historyczne Prymas cytując dalej relację jednego z naocznych świadków tamtych wydarzeń ks. Tadeusza Zakrzewskiego, który opisał nie tylko panujące wówczas nastroje, ale i wygląd „biało-czerwonego” Poznania. Jeszcze tego samego dnia wieczorem wiadomość o wydarzeniach poznańskich dotarła do Gniezna, a w ciągu czterech kolejnych dni ziemia gnieźnieńska została oswobodzona.

„Sukcesy militarne naszych powstańców, choćby zwycięstwo pod Zdziechową, miały niewątpliwie ogromne znaczenie moralne dla zmagań w innych miejscach Wielkopolski i Kujaw Zachodnich” – stwierdził abp Polak wskazując na szerszy wymiar ludzkich zmagań o wolność i naszych wytrwałych dążeń do niepodległości.

>>> Poznań: obchody 105. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego [GALERIA]

Wszystkie one – jak zaznaczył dalej – także te, które dziś wspominamy, miały i mają swój sens, bo ostatecznie objawiają godność człowieka i szacunek dla jego aspiracji, do kształtowania w pokoju własnej przyszłości, do budowania i troski o ziemską ojczyznę, za którą odpowiedzialni jesteśmy zarówno przed Bogiem, jak i przyszłymi pokoleniami.

PAP/Jakub Kaczmarczyk

„Chrystus stawia przed nami z pokolenia na pokolenie wielką sprawę wolności. Wolności, która nie jest ulgą, lecz trudem wielkości” – powtórzył za św. Janem Pawłem II abp Polak wzywając na koniec do szanowania tego, co za cenę krwi wywalczyli dla nas nasi przodkowie i przypominając, że wezwanie do życia w wolności, to wezwanie do czynienia z niej dobrego użytku, do budowania, a nie do niszczenia.

„Nikt i nigdy nie ma bowiem żadnego prawa niszczyć tego wszystkiego, co wysiłkiem tylu ludzi i tylu pokoleń zostało tutaj, na tej ziemi, odbudowane i zbudowane” – stwierdził Prymas Polski.

Powstanie Wielkopolskie wybuchło z narastającego niepokoju o przyszły los Wielkopolski. Panowało przeświadczenie, że jest ona pomijana w geopolitycznych planach dotyczących przyszłej, powojennej Polski. Działacze polityczni i społeczni obawiali się, że region ten znajdzie się w granicach nowych Niemiec. Iskrą – jak powszechnie wiadomo – był przyjazd Ignacego Paderewskiego do Poznania wieczorem 26 grudnia 1918 roku. Dzień później przez miasto przeszły dwie manifestacje – polska i niemiecka. Lotem błyskawicy rozeszła się wieść, że Niemcy zrywają z balkonów polskie i koalicyjne flagi, demolują polskie kawiarnie. Przed 17.00 padły pierwsze strzały. Zaczęło się. Nie był to jednak całkowicie spontaniczny i niezaplanowany zryw. Organizacje patriotyczne i konspiracyjne przygotowywały się do niego od wielu miesięcy. Tyle, że zaczęło się wcześniej niż planowano. Do Gniezna wieść o powstaniu dotarła jeszcze 27 grudnia wieczorem. Nazajutrz powstańcy zajęli koszary, pocztę, dworzec i inne kluczowe miejsca. Miasto było wolne, choć wciąż zagrożone przez siły niemieckie sprowadzone pod Zdziechowę z Bydgoszczy i Koszalina. Doszło do walki, która ostatecznie zakończyła się zwycięstwem sił powstańczych. Gniezno pozostało w rękach Polaków.

Ówczesny arcybiskup gnieźnieński i poznański kard. Edmund Dalbor, choć unikał politycznego zaangażowania i tego samego oczekiwał od księży, działania powstańcze poparł. Uczestniczył w pamiętnym powitaniu Ignacego Paderewskiego na poznańskim dworcu, a później poświęcił powstańcze sztandary i odebrał przysięgę wierności od gen. Dowbora-Muśnickiego, naczelnego wodza wojsk powstańczych. Mało kto wie, że ich patronem, w porozumieniu z Kurią Biskupią WP, obrano św. Wojciecha. Prymas kierował też akcją niesienia pomocy kapłanom represjonowanym i pozbawionym w wyniku walk swoich parafii. Zalecał duchownym, by szli z posługą kapłańską do powstańców, angażowali się w działania Czerwonego Krzyża, organizowali akcje pomocowe. Wydał szereg odezw w sprawie organizowania zbiórek pieniężnych dla potrzebujących i sam śpieszył z pomocą, przeznaczając znaczne kwoty na wsparcie jeńców wojennych, sierot i inwalidów. Szczególną troską obejmował prześladowanych i represjonowanych kapłanów, interweniując wielokrotnie  u marszałka Francji Ferdynanda Focha i na arenie międzynarodowej.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze