
fot. Pixabay
Przegląd tygodników opinii
Zapraszamy na cotygodniowy przegląd tygodników opinii.

Newsweek Polska
W „Newsweeku” przeczytamy m.in., że „przez długie lata przyzwalano na mowę nienawiści. Dziś zbieramy żniwo. Agresja staje się wszechobecna”. „Kiedy bili tego chłopaka, Mika kończyła zmianę w knajpie z widokiem na Nowy Świat. On z dziewczyną, oni we trzech. Żadni dresiarze, po prostu – randomowi goście. Powiedzieli coś chamskiego pod adresem dziewczyny, chłopak się chciał zachować i coś odpysknął. Rzucili się na niego, dostał kilka ciosów, upadł. Jeden z nich zaczął go bić po głowie, jak w jakimś MMA. Po wszystkim odeszli wolnym krokiem, rechocząc. – A przecież nie tak dawno temu w okolicy zabili chłopaka nożem – Mika kręci głową. – Bez przerwy tu się coś dzieje. Wieczorem melanż, wszyscy mają krótszy lont. A w weekendy marsze, pochody i też wszyscy na wszystkich wkurzeni. Jak mam wieczorną zmianę na barze, to tylko się modlę, żeby rozmowy nie zeszły na politykę, wystarczy ludziom powodów, żeby się żreć. Na każdym kroku agresja” – czytamy w tym poruszającym reportażu. W numerze też o dysmorfofobii: „Byli mężczyźni, którzy się o Sandrę starali, zapraszali na randki. Gdy jeden z nich powiedział, że jest najpiękniejszą kobietą, jaką widział, rozpłakała się. Była pewna, że z niej drwi. Bo ona nie była w stanie nawet spojrzeć na siebie w lustrze”. W „Newsweeku” też reportaż o ludziach mieszkających w Danii: „Wyjechali do Danii w poszukiwaniu spokoju, lepszego życia, z przypadku. Jak wiedzie im się w kraju, w którym nie trzeba skakać sobie do gardeł? I w którym żaden zawód nie hańbi – śmieciarz przyjdzie w niedzielę do Lidla w służbowej kurtce i się nie wstydzi”.

Polityka
W nowej „Polityce” obszerny blok tekstów poświęconych wojnie hybrydowej. „To był atak, test czy prowokacja? Klasyfikacja jest drugorzędna, bo najważniejsze, by tego kryzysu nie zmarnować. Zmiany priorytetów lub dodania nowego filaru inwestycji obronnych nie unikniemy” – czytamy w jednym z tekstów. Jest też reportaż z okolic naszej wschodniej granicy: „Dorota o dronach lecących przez Polskę nie miała pojęcia. Dopiero następnego dnia, kiedy już dawno spadły, dowiedziała się, że ma z dziećmi zostać w domu. Nie posłuchała. Dorota Emerla mieszka w Chełmie – miejscu strategicznie trudnym. W linii prostej ma 20 km do Ukrainy i 40 km do Białorusi. Samochodem to kawałek; ale Shahed albo Gerań pokonuje taką odległość w mig, bo potrafi pędzić 180 km/godz.”. W wydaniu też ciekawy materiał o tym, jak się dziś kończy związki. Co to znaczy, gdy twój krasz jest tubylcem socjali, ale nagle zaczyna cię ghostować na wszystkich apkach naraz? To znaczy, że cię banuje, ignoruje. Dawniej mówiono na to: koniec związku uczuciowego. Takie rzeczy doskonale wiedzą wszystkie zetki i starsze alfy. Przeważnie wiedzą o tym także igreki, choć są skłonne obracać sprawę w żart, bo jest im zwyczajnie, po ludzku przykro być ghostowanymi. Iksy są skłonne banować (od ban, zakazywać) krasza (od crush, obiekt westchnień) grubym firewallem, tylko jak się zdenerwują, jednak odczuwają z tego powodu niesmak. Natomiast boomersi nie rozumieją – wśród nich ghostować się nie godzi. Boomer wciąż uważa, że uczciwiej jest ładnie się ubrać, przynieść cięte kwiaty i dać się nazwać gnojkiem offline” – czytamy.

Wprost
W nowym wydaniu „Wprost” rozmowa z s. Joanną Chmielewską i Alkiem Rogozińskim. Siostra stała się bohaterką jego komedii kryminalnej. W wydaniu także o warszawskiej „bitwie o prohibicję”. „Walka o głos i miejsca, chaos, krzyki i dymisja wiceprezydenta. Zamiast nocnej prohibicji, w Warszawie wybuchła polityczna wojna. Radni nie posłuchali komendanta policji, nie wzięli pod uwagę stanowiska lekarzy, a Rafał Trzaskowski swój projekt wycofał. W zamian ma być nie zakaz, ale 'pilotaż’. Do tego szkolenia dla sprzedawców czy 'mapowanie zagrożeń’” – czytamy. W wydaniu także rozmowa z Bartoszem Wojsą, autorem książki „Dzieci odchodzą w ciszy. Sprawa Kamilka z Częstochowy”. „Prawda jest taka, że chłopca pośrednio zabił brak reakcji – brak reakcji instytucji, ale też brak reakcji całego społeczeństwa. Wstyd i chęć zadośćuczynienia widać dobrze na cmentarzu. Na grobie Kamilka regularnie pojawiają się kwiaty i znicze. Grób jest bardzo zadbany. To cichy gest, ich sposób, by pamiętać, ale i by choć w minimalny sposób odkupić poczucie winy” – mówi pisarz.

Do Rzeczy
Publicysta „Do Rzeczy” pisze o filmie „Zamach na papieża”: „Władysław Pasikowski nakręcił swój najlepszy film od wielu lat – i zarazem najbardziej idiotyczny”. Dalej czytamy: „Franz nie nazywa się w tym filmie Franz, tylko Bruno, i nie jest esbekiem, tylko żołnierzem, i to takim z wojskowego wywiadu. Ale też gra go Bogusław Linda, a za kamerą znów stoi Władysław Pasikowski – to podobno ich ostatni wspólny film. Ciągnie się za filmem 'Zamach na papieża’ słynny cytat z 'Psów’ (’To pewnie taka prawda jak to, że Franz miał strzelać do papieża’), inni przypominają początek 'Psów 2′, kiedy to w monologu o wyrywaniu chwastów i niejakim Ziębie Karolu pojawiają się słowa: 'Jak to, Karolku, niczego się nie boisz? Bo ja w Boga wierzę. A w papieża? To on mówi, że jakby go na długość ręki dopuścili, to by zaj… Ojca Świętego'”. W wydaniu czytamy też, że „choć liczba zawieranych małżeństw spada i rośnie wiek nowożeńców, to wśród przedstawicieli pokolenia Z widać zmianę podejścia – albo życie solo, albo dość szybki ślub. Brak pewności nie jest pożądany”.

Sieci
W nowym wydaniu „Sieci” przeczytamy m.in. o tym, że plecak ewakuacyjny nie wystarczy”. „Czy Polska jest dobrze przygotowana do ewentualnego konfliktu zbrojnego? Pod względem militarnym zrobiliśmy w ostatnich latach wielki krok do przodu, ale jako społeczeństwo jesteśmy niemal bezbronni. Niedawne wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną było – a w każdym razie powinno być – otrzeźwieniem dla wszystkich, którzy już zapomnieli o tym, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna. To zarazem sygnał alarmowy, że najwyższy czas zmienić priorytety państwa i nasze myślenie, bo w przeciwnym razie możemy stać się łatwym celem dla Moskwy. Można zrozumieć, że nieprzyjemne rzeczy, takie jak śmierć, choroba czy właśnie wojna, wypiera się ze świadomości. Jednak samo ich wyparcie nie spowoduje, że znikną. A do tej pory Polacy zdawali się wierzyć, że wystarczy odwrócić głowę od zagrożeń, aby zapewnić sobie spokój. Jednak to tak nie działa. Trzeba na poważnie wziąć łacińską maksymę: 'Jeśli chcesz pokoju, to przygotuj się do wojny’ i podnieść poziom alertu” – czytamy. Pismo żegna też Roberta Redforda: „ Zagrał w najważniejszych filmach lat 70. ub.w., robiąc typową, hollywoodzką karierę. Potrafił jednak od niej uciec i odnaleźć się jako reżyser i promotor niezależnego kina. Robert Redford to ktoś więcej niż symbol męskości z uśmiechem za 1 mln dol.”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |