25 lat niewinności Tomasz Komenda film

„25 lat niewinności. Sprawa Tomasza Komendy”, dystr. Kino Świat

„25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”. Film o miłości, która jest silniejsza niż więzienne kraty

6540 dni w więzieniu, w tym wiele pod znakiem psychicznego i fizycznego znęcania się, trzy próby samobójcze. Historia Tomasza Komendy – niesłusznie skazanego na 25 lat więzienia – to historia walki nie tyle o wolność, co o życie. Oglądając najnowszy film „25 lat niewinności” zadawałem sobie co chwilę dwa pytania: „Jak on dał radę”, „Jak oni dali radę to przeżyć”.

Choć to dobrze zrobiony film, to trudno obejrzeć go w spokoju do końca. Nie przez złą grę aktorską czy konstrukcję, ale przez samą treść. Niekiedy widza aż skręca z bólu (jakiego doświadczył Tomasz Komenda), z cierpienia (w którym żyje jego rodzina, przede wszystkim matka), z obrzydzenia (na zło zadawane bohaterowi przez funkcjonariuszy policji, aparat wymiaru sprawiedliwości i w końcu samych współwięźniów). „25 lat niewinności” od wczoraj można oglądać na ekranach polskich kin. Obraz na podstawie scenariusza Andrzeja Gołdy wyreżyserował Jan Holoubek. Zdjęcia powstawały na terenie Warszawy, Zabrza oraz Wrocławia. Muzykę do filmu (w tym singiel) nagrał Kazik Staszewski.

Ciąg błędów, zaniechań, okrucieństwa  

Historie niesłusznych skazań (takich było już wiele) często pokazują, że ktoś znalazł się w złym miejscu i w złym czasie. Po prostu „pech” chciał, że wszystkie dowody i poszlaki mówiły przeciwko niemu. W tym przypadku było inaczej. Tomka Komendy w czasie, gdy zgwałcono i zamordowano młodą dziewczynę w ogóle nie było w tamtej miejscowości!  Nie był „w złym miejscu i w złym czasie”. Początkowo przyznał się do wszystkiego, bo trudno nie przyznać się, gdy policjanci podczas przesłuchania biją i wkładają do ust pistolet. – Wtedy przyznałbym się nawet do tego, że chciałem zabić pana papieża mówił po latach Komenda. Właśnie takie „standardy” policyjne obudziły we mnie podczas seansu największą złość. Jak daleko może posunąć się człowiek i jak nisko upada, gdy usilnie i ślepo dąży do swojego celu (w tym przypadku – do wsadzenia za kratki człowieka, który „pasuje” do tej sprawy). Głównym dowodem obciążającym Komendę był kod DNA, zabezpieczony z włosa znalezionego na czapce, którą oprawca nastolatki pozostawił na miejscu zbrodni. Także ślad zapachowy z czapki miał należeć do Komendy. Dowodem były także ślady zębów pozostawione na ciele ofiary. Ekspertyzy wykazały, że ślady ugryzień pasowały do uzębienia Komendy. Później jednak okazało się, że to były tylko poszlaki, a dowody (po głębszej analizie) nie pasują. Sędzia – po latach wskazywał, że w czasie, gdy zapadał wyrok, metody badawcze były mniej precyzyjne. Przypomniał też, jakie były wówczas oczekiwania wobec sądu. Co by było, gdyby sąd wtedy uniewinnił oskarżonego? Sąd działał pod ogromną presją powiedział sędzia. I podkreślił, że ten przypadek pokazuje, że „całe szczęście, że w Polsce nie ma kary śmierci”. 

„Dziewczyna została zgwałcona na mrozie w sylwestra. Wy już 3 lata się z tym piep***cie, a tu mieszka taki jeden, co się z nią spotykał…” (cytat z filmu „25 lat niewinności”) 

Siła kobiety, miłość matki  

„25 lat niewinności” to jednak również historia, w której mrok więziennej celi rozjaśnia blask bohaterów. A na szczęście w historii Tomasza Komendy pojawiło się kilak takich osób. Na początku ona, samotna, wierząca w jego niewinność i walcząca o jego wolność. To dzięki niej żyje. To ona na pierwszym widzeniu (dopiero po 9 miesiącach od aresztowania) kazała mu spojrzeć w sobie oczy i powiedziała: „Nic złego nie zrobiłeś, nie zapominaj o tym. Wytrzymasz”. Później to on musiał podtrzymywać ją na duchu, gdy dopadała ją bezsilność, zmęczenie i rozpacz. Później stała pod oknem szpitala więziennego, gdzie trafił po tym, jak próbował się zabić. Ich uścisk i płacz w czasie więziennego widzenia to scena, którą mógłbym porównać do współczesnej piety. Aktorstwo Agaty Kuleszy i Piotra Trojana to zresztą kwintesencja tego filmu; aktorzy stali się bohaterami, w których role się wcielali. Z matką Tomasza Komendy – panią Teresą Klemańską – miałem okazję rozmawiać krótko po wyjściu jej syna z więzienia i chwilę przed ich rodzinnym wyjazdem do Watykanu, na spotkanie z Ojcem Świętym. Po obejrzeniu filmu mój szacunek i podziw wobec tej kobiety wzrósł jeszcze bardziej. Jest bohaterką, wspaniałą matką, niezwykle silną kobietą! 

>>> Matka Tomasza Komendy: Miałam pretensje do Boga. Pytałam: „Dlaczego my?”

dystr. Kino Świat

Później – w filmie – pojawiają się następni, którzy przyczynili się do uwolnienia niewinnie skazanego. To policjant Remigiusz Korejwo, prokuratorzy Dariusz Sobieski i Robert Tomankiewicz oraz dziennikarz Grzegorz Głuszak (reporter programów Uwaga! i Superwizjer nadawanych przez TVN). Prokuratorzy i policjant zaryzykowali swoją pracę, by dojść do prawdy. Wystąpili przecież przeciwko instytucji (tak mocno zhierarchizowanej), w której pracowali. W tej sytuacji, na pomoc, przyszli kolejni cisi bohaterowie, np. żona komisarza Korejwo 

Zakatowali młodą dziewczynę i chodzą wolni, a niewinny chłopak siedzi w więzieniu. Jeśli to ruszę, będę musiał wystąpić przeciwko swoim. Zgnoją mnie, wywalą.  

Będziesz hodować świnie 

Co 

Przez ostatnie lata nabrałeś wprawy, jak się z nimi obchodzić (dialog między Remigiuszem Korejwo a jego żoną).  

Prokuratorzy zauważyli coś, czego nie dostrzegli (albo nie chcieli dostrzec) ci, którzy pracowali przy tej sprawie wcześniej. To były… białe skarpetki. Szczegół, który przyspieszył odkrycie prawdy. 

Droga krzyżowa Tomasza Komendy  

To film o nadciągającej katastrofie, bo przecież wszyscy znamy więzienny los Tomasza Komendy. Już oglądając pierwsze sceny filmu wiemy, co go czeka. Jednak dopiero wejście w więzienne realia pozwala nam choć odrobinę poczuć to, co czuł on. Poniewierany, deptany, bity, opluwany, katowany, wyszydzany. Jego droga od zatrzymania przez wyrok i osadzenie, aż po uniewinnienie po kilkunastu latach – jest niczym droga krzyżowa. Trudno było „wysiedzieć” w kinie, by dotrwać do jej końca. Tymczasem on przez wiele lat nie wiedział, czy kiedyś doczeka się sprawiedliwości i będzie znów wolny. Czasem trudne sytuacje nazywamy „piekłem na ziemi”. To jest właśnie taka sytuacja. Jedna zła decyzja pociąga za sobą inne, tragiczne. Bo przecież historia Tomka Komendy to nie „tylko” cierpienie jego i jego rodziny, ale także rodziny zamordowanej w feralnego sylwesta 15-latki. To także cierpienie kolejnych ofiar Ireneusza M.*, który w czasie, gdy Tomasz Komenda „odsiadywał jego wyrok”, gwałcił kolejne kobiety.

>>> Tomasz Komenda: Janowi Pawłowi II zawdzięczam wolność

Agata Kulesza Piotr Trojan 25 lat niewinności Tomasz Komenda

Agata Kulesza i Piotr Trojan, dystr. Kino Świat

Skazany jeszcze przed wyrokiem  

„25 lat niewinności” to również lekcja dla mediów. Niestety, tak często skazują one wcześniej niż sądy. Flesze aparatów, kamery telewizyjne i mikrofony radiowe mają dużą moc i w ich używaniu przy relacjonowaniu spraw sądowych trzeba być bardzo ostrożnym. Bo nawet jeśli sam dziennikarz nie krzyknie „morderca”, „zwyrodnialec”, to już na pewno zrobią to inni. Ten młody wówczas człowiek, choć nie był silny fizycznie i na początku od wszystkich obrywał, miał w sobie coś, czego innym brakowało. Miał wiarę w swoją niewinność – ona go nigdy nie opuszczała, nawet wtedy, gdy już nie wierzył w wyjście na wolność. Jego siłę – pewnego razu – wzmocnił „kolega” z celi. Na spacerniaku powiedział mu: „Nie skreślaj pierdo***ych dni, bo zwariujesz. Nie rozpamiętuj tego, co się stało. Nie planuj, co będzie później. Tu jest twoje prawdziwe więzienie” i wskazał na głowę. Przypomniałem sobie w tym momencie słowa i postawę kard. Stefana Wyszyńskiego, który choć był internowany – to mimo wszystko czuł się wolny, wewnętrznie wolny. 

Autorzy filmu zadbali o wiele szczegółów, choćby o obrazek Jana Pawła II przy pryczy Komendy. Nie zapomnieli o słynnych słowach, które skierował do śledczych, mających na nowo przyjrzeć się  jego sprawie: „Czekałem na Was 17 lat”. Warto nie czekać i iść do kina, poznać wolę życia, która rozrywa więzienne kajdany. Zobaczyć, jak w demokratycznym państwie prawa „mogły” pomylić się trzy sądowe instancje (z Sądem Najwyższym na czele), eksperci, biegli, śledczy. Wszyscy się pomylili, a niektórzy nie dopełnili swoich obowiązków. To historia, w której policja i prokuratura walczą o uniewinnienie więźnia, którego do więzienia wsadziła ta sama policja i ta sama prokuratura. I to opowieść o tym, jak wiele można stracić, ale też, jak wiele można odzyskać. Póki życie trwa, wszystko jest do wygrania. Tomasz Komenda 15 marca 2018 r., po 18 latach za kratami, wyszedł na wolność. Niedawno oświadczył się swojej wybrance serca. Oczekują na narodziny dziecka

„25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”, fot.

 

W noc sylwestrową 31 grudnia 1996 r. 15-letnia dziewczyna bawiła się z koleżankami w dyskotece w Miłoszycach pod Wrocławiem. W pewnej chwili wyszła przed budynek. Kilkanaście godzin później znaleziono ją martwą na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki. Zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran. Pierwotnie za zbrodnię w Miłoszycach skazano mieszkającego we Wrocławiu Tomasza Komendę. Teraz prokuratura postawiła zarzuty w tej sprawie dwóm innym osobom. Wymiar sprawiedliwości domaga się dożywocia dla Ireneusza M. i 25 lat więzienia dla Norberta B. Obaj oskarżeni nie przyznają się do zarzutów.  

Ireneusz M. jeden z dwóch oskarżonych o popełnienie tak zwanej zbrodni miłoszyckiej, za którą niesłusznie skazano Tomasza Komendę, we wrześniu wyjdzie na wolność. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nie uwzględnił bowiem wniosku o przedłużenie mężczyźnie tymczasowego aresztu. Nie nałożył też na niego żadnych środków zapobiegawczych. Ireneusz M., zarzuty usłyszał w czerwcu 2017 r. Na przesłuchanie w prokuraturze został doprowadzony z zakładu karnego, bo był w trakcie odbywania wyroku za gwałty i groźby karalne. Wcześniej także miał problemy z prawem. W 2010 r. został po raz pierwszy skazany – na 4,5 roku więzienia za gwałty, usiłowanie gwałtów i groźby karalne. Tomasz Komenda – za niesłuszne skazanie i 18 lat spędzonych za kratami – domaga się prawie 19 mln odszkodowania.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze