Fot. pixabay

Dlaczego w zaduszki nie klepano masła, nie deptano kapusty i nie pieczono chleba? 

Zaduszki (za dusze) powinny być spokojnym czasem modlitwy w intencji dusz cierpiących w czyśćcu. Jednak przemieszanie tradycji chrześcijańskiej z pogańskimi elementami tradycji słowiańskiej sprawiło, że w efekcie budzą lęk, a nawet trwogę. Wystarczy przywołać przekonanie o nocnej wędrówce po chodnikach dusz do kościoła na celebrowaną przez pokutującego księdza o północy mszę świętą.  

 Mickiewiczowskie „Dziady” 

 Gdy mowa o obecności dusz czyśćcowych w rodzimej literaturze pięknej, na pierwsze miejsce wysuwają się „Dziady” Adama Mickiewicza. Następująco o zwyczaju zwanym dziadami pisał ten wieszcz: „Dziady: jest to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim sięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz). Dziś pospólstwo święci dziady tajemne w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza […]”.  

 Dziady stanowiły pozostałość uczt żałobnych dawnych Słowian, czyli tryzny urządzanej w dniu pogrzebu przy mogile i radunicy zastawianej na grobach w dni przesilenia zimowego i letniego. W ramach tego obrzędu przeznaczano dla dusz pokarm, dzięki czemu były one przychylne żyjącym. Czuwano, aby nie zabrakło duszom kaszy i kojarzonego ze snem i śmiercią maku. W domach przychodzące w Zaduszki dusze mogły pokrzepić się pieczonymi pierogami, chlebem, bobem, kaszą i żywnością spożywaną w trakcie kolacji. Karmiono je także kutią z miodem i pojono wódką. Miały one również możliwość obmycia się i osuszenia, ponieważ pozostawiano im czysty ręcznik, wodę i mydło. Ponadto wierzono, że dusze potrzebują ciepła bijącego z ognia. Dla zziębniętych zatem dusz rozpalano na przykład na mogiłach ogniska, aby błąkając się, mogły się ogrzać. Rozpalano ogniska również na rozstajach dróg i w obejściach, by wskazać w ten sposób duszom drogę do domu. Wierzono także, że rozpalane na grobie światło przynosi duszy wielką ulgę, a nawet przyczynia się do jej szybkiego uwolnienia z czyśćca. Dawano również wiarę temu, że ogień chroni żyjących przed duszami potępionych, na które można było natknąć się na rozstajach dróg oraz przy mostach i młynach.    

>>>„Czyściec istnieje, ale jest stanem duszy a nie miejscem” [WIDEO]

Fot. pixabay

Najstraszliwszy dzień w roku 

 Dzień Zaduszny nie uchodziłby za najstraszliwszy, gdyby nie wpływ wierzeń pogańskich. Zmieszane z chrześcijańskimi owocowały niekiedy przerażającymi opowieściami. Taką opowieścią była na przykład historia o wędrówce dusz na mszę świętą odprawianą z 1 na 2 listopada. Po tej mszy dusze udawały się na ucztę w domach swoich bliskich. Śledzenie dusz zmierzających do kościoła mogło skutkować nawet rozszarpaniem przez nie żywcem człowieka. Jedynie dobry i najbardziej pobożny człowiek mógł je ujrzeć, ale z ukrycia. Ze względu na ową mszę w wielu parafiach pozostawiano na tę jedyną w roku noc otwarte drzwi kościoła i mszał na ołtarzu. Ponadto w Zaduszki nawoływano dusze imiennie. Niektóre z nich błąkały się wtedy po lesie, a gdy zapadł zmrok, również na cmentarzu i w pobliżu kościoła. Można się było także chronić przed duszami. W tym celu sadzono na cmentarzach, zwanych do XVIII stulecia żalnikami, drzewa i krzewy ochraniające żyjących przed powrotami zmarłych. Taką rośliną był na przykład cis, którego igliwiem posypywano drogę konduktu, zapobiegając w ten sposób, w co zresztą wierzono, powrotowi duszy na ziemię i nękaniu przez nią żywych. Wierzono też, że w napotkanego w Zaduszki żebraka może wcielić się dusza, dlatego wspomagano go jałmużną i gościną. Obawiano się, że niezadowolona dusza będzie straszyć, szkodzić, a nawet sprowadzi nieszczęście lub przedwczesną śmierć na któregoś z domowników. Żeby nie zirytować dusz, pieczołowicie dbano również o inne szczegóły Dnia Zadusznego. Nie chcąc zaszkodzić duszy, czyli jej znieważyć, skaleczyć, rozgnieść czy zalać pomyjami, zakazywano np. klepania masła, pieczenia chleba, maglowania, deptania kapusty, cięcia sieczki, przędzenia, tkania, wylewania nieczystości, spluwania, pozostawiania na stole widelców i noży oraz pracy w polu. Nie udawano się w noc zaduszną w podróż i do sąsiadów z obawy przed duszami straszącymi po opłotkach i na drogach, a jeśli już podróż okazała się konieczna, podróżujący trzymał się środka drogi, nie przeszkadzając duszom wędrującym jej poboczem oraz wąskimi i rzadko uczęszczanymi ścieżkami. Zamykano również w tę noc karczmy, przerywając muzykę i śpiewy. Nawet psy nie były wypuszczane na zewnątrz, ponieważ zdolne do widzenia dusz, mogły im przeszkadzać w ich wędrówkach.    

>>>Odpusty za dusze zmarłych i żyjących. Kiedy i w jaki sposób można z nich skorzystać?

Fot. cathopic

Nie tylko pędzlem o Zaduszkach 

Zaduszki stały się szczególnie popularne w dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym malarstwie. Na anonimowym obrazie z 1917 r., zatytułowanym „Dziady na Białorusi”, spotyka się dwóch mężczyzn i dwie kobiety z duszami dwóch mężczyzn, kobiety i dziecka, na które to dusze oczekuje na stole umieszczony na obrusie pokarm – okrągłe bochenki chleba i na którym to stole pali się świeczka. Witold Wojtkiewicz w grafice „Zaduszki na cmentarzu” przedstawił pochylonego, modlącego się mężczyznę otoczonego przez liczne, drewniane krzyże i ukazanego w pobliżu figury przedstawiającej Matkę Bożą. Na obrazie „Zaduszki czasu wojny” Michała Stańko para modli się przy grobie, na którym pali się świeczka i ponad którym chyli się krucyfik,. Czech Jakub Schikaneder, malując „Dzień Zaduszny”, ukazał żebraczkę modlącą się przy cmentarnym murze za duszę zmarłej osoby. Tym samym nawiązał do zwyczaju, zgodnie z którym dawano w Zaduszki żebrakom jałmużnę w zamian za modlitwę w intencji dusz zmarłych bliskich. Na koniec warto przywołać jeszcze jeden obraz. Są to „Zaduszki” Witolda Pruszkowskiego z 1888 r., będące częścią tryptyku. Na obrazie widnieje dusza dziewczyny, wyobrażona w białej szacie i w ozdobnej opasce w momencie, gdy przerażona cofa się, unosząc się nad swoim grobem, na którym pali się znicz. Prawą ręką dotyka sukni, a lewą opiera na nagrobnym krzyżu. Żalnik, w którym znajduje się grób zmarłej dziewczyny, pogrąża się w mroku, zarośnięty krzewami, z wymowną wierzbą, przyczyniając się do potęgowania niepokoju i smutku. 

Pamiętajmy w Dzień Zaduszny i w „listopadowej” oktawie o mszy świętej, modlitwie, ofierze i odpustach za zmarłych. Kosztowne nagrobki, wymyślne znicze, bogate stroiki i wieńce nie pomogą duszom w przeciwieństwie do modlitw za nie ofiarowanych.      

 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze