Fot. pixabay/volzi

Ekspert KUL o hulajnogach: Niebezpieczna moda na prędkość

Hulajnogi elektryczne na stałe wpisały się w krajobraz polskich miast, często jednak za sprawą młodych ludzi pędzących pomiędzy pieszymi. Wiele z tych urządzeń ma „zdjęte” ograniczenia prędkości, a w sezonie wakacyjnym wzrasta liczba wypadków z ich udziałem.  – Duża odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, którzy kupują dzieciom te urządzenia, ale także na sprzedawcach – uważa ekspert KUL, psycholog transportu dr Sylwia Gwiazdowska-Stańczak.

Hulajnogi elektryczne, które mogą jechać bardzo szybko, stały się równie popularne wśród młodzieży jak rowery czy jeszcze kilka lat temu – quady. – Mimo zmian ustawowych, w powszechnym rozumieniu, nadal nie wszyscy wiedzą czy jej użytkownik jest pieszym, czy może poruszać się po ulicy czy po chodniku. A tu i tu stwarza bardzo duże zagrożenie – uważa dr Gwiazdowska-Stańczak. – To urządzenie bardzo wrażliwe na wszelkie nierówności w drodze. Wystarczy chwila nieuwagi, aby doszło do wypadku.

Ustawodawca wprowadził szereg ograniczeń, m.in. dotyczących prędkości czy wieku użytkowników. Ale  wszelkie ograniczenia elektroniczne  daje się obejść, a urządzenia kupowane są przez rodziców nawet kilkulatkom.

>>> ADHD u dorosłych często jest nieprawidłowo diagnozowane

Fot. EPA/YOAN VALAT

 – Dużą rolę mają rodzice, ale i sprzedawcy, którzy powinni reagować, gdy rodzic chce kupić hulajnogę małemu dziecku. Należy wytłumaczyć, że nie wszystkie urządzenia nadają się do danego wieku, do danego wzrostu czy sprawności psychofizycznej i motorycznej. Nie każde dziecko jest w stanie poradzić sobie z hulajnogą, a na najbliższym zakręcie może spowodować groźny wypadek – ostrzega ekspert KUL.

Z kolei rodzice powinni reagować, jeśli nastolatek złamie czujniki ograniczające maksymalną prędkość hulajnogi, co umożliwi osiąganie prędkości 50-60 km/h, a nawet większej. – Tu „kłania się” fizyka i rozumienie, że im większa prędkość, tym poważniejszych obrażeń dozna osoba, która się wywróci lub spowoduje wypadek  – mówi psycholog.

Zdaniem dr Gwiazdowskiej- Stańczak ustawodawca powinien wprowadzić wyraźne rozgraniczenie na pojazdy dla dorosłych i pojazdy dla dzieci, oznaczając hulajnogę konkretną informacją, że to jest na przykład urządzenie dla dorosłych, tak jak motocykle czy motorynki. 

– Im większa moc, im urządzenie jedzie szybciej, tym musimy mieć do tego stosowne uprawnienia i wiek, a w przypadku tych najszybszych urządzeń nawet specjalne prawo jazdy – dodaje. – Natomiast trzeba w tym wszystkim zachować dużo rozsądku. Tak jak z modą na quady, gdy niebezpiecznych wypadkach, wielu rodziców zrozumiało, że to nie są urządzenia dla dzieci – zaznacza ekspertka.

fot. PAP/Andrzej Grygiel

Obowiązkowe kaski rowerowe

Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak zadeklarował w jednym z programów telewizyjnych, że zaproponuje nowelizacje prawa tak, aby dzieci poruszające się rowerami musiało obowiązkowo korzystać z kasków. – W tym przypadku bardzo duża odpowiedzialność spada na rodziców, którzy powinni dawać przykład. Jeśli ja się wybieram z moimi dziećmi na rower, to ja też powinnam mieć kask – mówi dr Sylwia Gwiazdowska-Stańczak. – W przeciwnym wypadku dziecko, będąc pod presja rówieśników,  zdejmie kask zaraz za rogiem, bo będzie go uważało za „obciach”. Ale konsekwencje wypadku spadną na dziecko i… na rodziców – przestrzega psycholożka.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze