Fot. Agata Kubis

Film „Zielona granica” – czy każdy ma prawo żyć?

22 września 2023 r. w polskich kinach miał premierę film „Zielona granica” w reżyserii Agnieszki Holland. Film jeszcze przed swoją premierą w Polsce wzbudził wiele kontrowersji, szczególnie wśród polityków. Oglądając programy informacyjne, można było usłyszeć głównie opinie negatywne, często wypowiadane przez osoby, które filmu nie widziały i nie mają zamiaru go zobaczyć. Opinie znieważające reżyserkę. To smutne, gdy z ust, jak mogłoby się wydawać, inteligentnych ludzi płynie tyle nienawiści. Z kolei o osobach które poszły na ten film, bądź mają zamiar pójść, przywołano hasło: „Tylko świnie siedzą w kinie”. Nadmienię tu, że te zwierzęta są inteligentne i czasem pewnie bardziej empatyczne od niektórych ludzi…

Ta atmosfera sprawiła, że postanowiłam pójść do kina i sprawdzić, czy rzeczywiście film ten jest wymierzony przeciwko Polakom. Chciałam mieć swoje zdanie, żeby móc się wypowiedzieć, ale dopiero po obejrzeniu „Zielonej granicy’.

>>> „Zielona granica” zostanie pokazana w Watykanie

Film podzielony jest na trzy części i epilog. Pierwsza skupia się głównie na sześcioosobowej rodzinie syryjskiej. Reżyserka przedstawia pobyt ich oraz innych osób w kryzysie uchodźczym na granicy polsko-białoruskiej. Pokazano, jak byli tam traktowani. Mimo prośby o azyl stali się mięsem przerzucanym nad drutami przez tzw. system pushback. Czy nam się to podoba, czy nie – jest prawo, które obowiązuje każdego człowieka. Osoba w kryzysie uchodźczym – uciekająca przed prześladowaniami politycznymi bądź wojną, ze względów ekonomicznych czy innych, będąca narzędziem wojny hybrydowej wykorzystywanym przez innych – która prosi o azyl, musi być przyjęta. Powinna trafić do ośrodka i przebywać w nim do momentu stwierdzenia prawdziwego powodu przybycia, ustalenia tożsamości. Jest jeszcze jedno prawo, prawo ludzkie, empatia. Gdy o nim zapomnimy – nie będziemy lepsi od zwierząt. Gdyby na miejscu tej konkretnej rodziny z Syrii była nasza rodzina, ktoś dla nas ważny, czy nasza reakcja byłaby taka sama? Nie mamy pewności, czy kiedyś sami nie będziemy prosić innego państwa o azyl.

Fot. screen/Kino Helios

Druga część filmu skupia się wokół strażników granicznych, którym na odprawie robi się pranie mózgu. Straszy się ich, że na granicy stoją terroryści, a nie ludzie, którzy potrzebują pomocy. Niektórych strażników bawi dokuczanie osobom w kryzysie uchodźczym, na szczęście jednak nie wszystkim. Straż graniczna nie jest przedstawiona wyłącznie negatywnie. Jan, który jest głównym bohaterem tej części, nie potrafi się otwarcie przeciwstawić swoim przełożonym, jednak w miarę możliwości pomaga uchodźcom.

Trzecia część filmu przedstawiona jest oczami wolontariuszy. Dla nich cała sytuacja jest jasna, każdy potrzebujący powinien otrzymać pomoc. Mimo wielu utrudnień przynoszą osobom w kryzysie uchodźczym jedzenie, ubrania, leki, bądź z narażeniem udzielają schronienia.

>>> Co warszawski KIK myśli o filmie „Zielona granica”?

Epilog ukazuje przyjęcie przez Polaków uchodźców z Ukrainy, którzy uciekają przed inwazją rosyjską. Między pomagającymi ponownie możemy dostrzec strażnika Jana, wolontariuszy i wielu bezimiennych Polaków, którzy czekali, aby pomoc Ukraińcom i wyraźnie pokazać, że nie zgadzają się na atak zbrojny, którego dopuścił się Putin.

Fot. Agata Kubis

Dlaczego w tej sytuacji jako państwo zachowaliśmy się tak, jak należy, a przy granicy białoruskiej inaczej? Dlaczego zginęli tam ludzie, którzy prosili o azyl? Czy dzielimy ludzi na gorszych i lepszych, czy zaczynamy oceniać, kto ma prawo żyć, a kto nie? Czy też daliśmy się zastraszyć? Przecież to mogą być terroryści. Czy to, że ktoś ma cerę w innym kolorze, bądź jest innego wyznania – oznacza od razu, że jest mordercą?

Idź do kina, bo warto. Idź do kina i miej swoje zdanie. Możesz się nie zgodzić z Agnieszką Holland, ale zanim się wypowiesz – negatywnie bądź pozytywnie – zobacz film i nie bądź nośnikiem nienawiści. Idź na film, bo masz do tego prawo i nikt nie może Ci powiedzieć, że oglądając ten film, występujesz przeciwko Polsce. Film zmusza do myślenia, nie pozwala na bycie obojętnym. Dostaliśmy rozum i uczucia, rozwijajmy je samodzielnie. Nie pozwalajmy, by ktoś mówił nam, co mamy myśleć i starajmy się samodzielnie oceniać świat, szukając informacji w kilku źródłach, a nie w jednym. I wyciągajmy wnioski.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze