Rodzina: gotowość do wychowania seksualnego

Wszyscy wiemy, że nauczyciel, zanim będzie uczył, sam musi znać bardzo dobrze temat. Niemniej jednak, w rodzinie duża część tego, czego uczą się dzieci, wychodzi w sytuacjach codziennych, bez wcześniejszego planowania. Nie trzeba być nie wiadomo jak wykształconą osobą, żeby powiedzieć dzieciom, kiedy należy mówić proszę i dziękuję.

Dawniej zdrowy rozsądek i dobrze ugruntowana w pozytywnych wartościach rodzina wystarczyły, by przekazywać wiedzę. Oprócz tego społeczeństwo zachowywało pewne niezmienne wartości moralne.

Obecnie mamy do czynienia z lawiną informacji, które dochodzą do dzieci w różnoraki sposób. Jako rodzice stajemy przed faktem, że te czynniki zaburzają uczenie się naszych dzieci i wymagają od nas o wiele większej koncentracji na ich wychowaniu.

Dlatego obecnie nie możemy ograniczyć się do zdrowego rozsądku jeśli chcemy, by wychowywanie w rodzinie dawało rezultaty. Obserwujemy, że to, co dawniej było powszechne, już takim nie jest, albo w ogóle straciło jakikolwiek sens i znaczenie. Mając to na uwadze, z łatwością dochodzimy do wniosku, że rozmowy o seksualności stały się czymś delikatnym i skomplikowanym. Młodzi ludzie dostają całe mnóstwo błędnych informacji na ten temat. Czy wystarczy w takim wypadku opowiedzieć im o bocianach zostawiających dzieci w kapuście?

Trzeba znać nie tylko temat, ale i jego kontekst

Zanim zgłębimy w punktach wychowanie do seksualności powinniśmy uświadomić sobie, z czym będziemy się konfrontować. Tak samo jako zmienił się poziom technologii, którym dysponujemy, tak samo sposób myślenia i przetwarzania informacji przez nasze dzieci jest inny niż nasz.

Jeśli jakiś chłopak 25 lat temu chciał oglądać czasopismo pornograficzne, miał jedynie trzy możliwości. Albo kupował mu ją tata, albo miał nadzieję, że pan z kiosku nie zauważy, że jest nieletni, albo żeby kolega ze szkoły przyniósł jakieś na zajęcia i wszyscy oglądali.

Obecnie wystarczy ruszyć palcem wskazującym i już można zobaczyć jakąkolwiek seksualną treść, na wielu ekranach, za darmo i w taki sposób, by nikt nie zauważył. Fizycznie niemożliwe jest, żebyśmy jako rodzice kontrolowali nasze dzieci zawsze i wszędzie. Seks jest na wyciągnięcie ręki, 24 godziny na dobę. A jeśli dołożymy do tego fakt, że uprawianie seksu w wieku nastoletnim jest modne i nie ma już w tej kwestii żadnych limitów, czy jest jakaś nadzieja?

Oczywiście, że jest! Wiele zależy od nas jako rodziców i od wartości, jakie przekażemy naszym dzieciom. Wychowanie seksualne nie polega tylko na wytłumaczeniu fizjologii. Należy nauczyć dzieci tego, co jest dla nich dobre, co je rani, jak używać dostępnej technologii, czego unikać itd. Nie chodzi o to, żeby pewnego dnia razem usiąść i opowiedzieć im o seksie. Chodzi o to, że ta część wychowania jest integralną częścią naszego kompletnego projektu wychowawczego.

Co powinniśmy robić?

Jako część tego projektu powinniśmy jako rodzice zrobić dwie rzeczy: przygotować się i uczestniczyć w życiu naszych dzieci. Być może drugi punkt jest najważniejszym, ponieważ czasami, z wygody, niewiedzy albo braku czasu zostawiamy dzieci przed ekranem telewizora czy komputera. Najczęściej nie są one wtedy w wieku odpowiednim do tego, by zrozumieć pewne treści, albo po prostu nie rozmawiamy z nimi, nie słuchamy ich i nie chcemy wiedzieć, jak się czują i co przeżywają.

Zacznijmy od zainteresowania się tym, co robią nasze dzieci, co je interesuje. Zacznijmy się interesować się tym, jak spędzają wolny czas, kim są ich znajomi i co oglądają na laptopie czy smartfonie. A w przypadku nastolatków należy dodać dialog, wspólnie spędzony czas i miłość.

tłum. Magdalena Zarate Rios

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze