
fot. Nesnad /wikimedia cc
Japonia: tradycyjne tornistry trzeba zamawiać nawet na rok przed pierwszym dzwonkiem
Nawet na rok przed 1 kwietnia, kiedy japońscy sześciolatkowie idą po raz pierwszy do szkoły, rodzice zaczynają poszukiwania randoseru – tornistra, za który zapłacą krocie i który będzie towarzyszył uczniowi przez całą szkołę podstawową.
„Kupno randoseru to kwestia tradycji i wspólnoty” – mówi pani Sato, która kupowała już plecaki dla dwójki swoich dzieci, a później dla wnuka. Jest to tradycja, która sięga XIX wieku.
Proces wyboru tornistra jest tak ważny, że doczekał się własnej nazwy – rankatsu.
Randoseru nie sposób przeoczyć, kiedy na zatłoczonej ulicy mija się rząd szczupłych, drobnych sylwetek dzieci, maszerujących do szkoły. W dopasowanych mundurkach, ze sztywnymi, pudełkowatymi tornistrami, które wydają się wprost przytłaczać najmniejszych uczniów. Tornistry ważą nawet 1,4 kg, a z podręcznikami – nawet ponad 5 kg. Choć nie wymaga ich szkoła, a żadne prawo nie zobowiązuje rodziców do zapewnienia dziecku tego modelu tornistra, i choć jego cena może przekraczać 2 tys. złotych, randoseru noszą niemal wszystkie japońskie dzieci.
Zdaniem pani Sato ujednolicone tornistry przyczyniają się do poczucia jedności wśród uczniów.
>>> Japonia: mężczyzna umyślnie wjechał samochodem w grupę uczniów. Są ranni
Wszystko zaczęło się od szkoły dla arystokracji. Z początku dostępna tylko dla rodziny cesarskiej, w drugiej połowie XIX wieku uchyliła drzwi również dla arystokracji spoza rodu panującego. Co więcej, przyjęto wówczas założenie o wewnątrzszkolnej równości. Uczniom zakazano przyjeżdżania do szkoły powozami. Zabroniono również, by służba nosiła za nimi książki. Aby ułatwić uczniom życie, szkoła zaproponowała model tornistra opartego o wojskowe holenderskie plecaki, noszące nazwę „ransel”. Tak narodził się randoseru.

Jak wyjaśnia Stowarzyszenie Randoseru, szacowna organizacja pielęgnująca tradycję szkolnych plecaków, były one nowością – w przeciwieństwie do XIX-wiecznych praktyk noszono je na plecach, a ręce pozostawały wolne. „W 1887 r. premier Hirobumi Ito podarował randoseru księciu Yoshihito. Był to moment zwrotny, w którym randoseru z elementu szkolnego mundurka przekształciło się w przedmiot kultury o wysokim znaczeniu” – przypomina stowarzyszenie na swojej stronie internetowej.
Randoseru był używany w ciągu dekad na coraz szerszą skalę, a w okresie przed II wojną jego wojskowy charakter doskonale wpasowywał się w militarne ambicje cesarstwa. Po przegranej wojnie „Japonia zmobilizowała się ponownie, tym razem w celu odbudowy gospodarki, z obowiązkowymi, posłusznymi pracownikami” – pisał amerykański dziennik „New York Times”. Randoseru stały się symbolem jedności i solidarności społecznej, a niektóre duże firmy zaczęły wręczać tornistry w prezencie dzieciom swoich pracowników.
Dziś randoseru łączy dzieci, ich rodziców i dziadków. Ci ostatni, wspominając z sentymentem własne szkolne początki, często finansują zakup plecaka.
>>> Japonia: czy władze zniosą karę śmierci?
Tradycyjnie plecaki występowały w dwóch kolorach. Chłopcy nosili czarne, a dziewczynki czerwone, ale dziś – choć zachowały dawny kształt – występują w wielu kolorach (czerń nadal wybierana jest przez chłopców, wśród dziewczynek najpopularniejszy są odcienie lawendy i różu).
Nowoczesność umiarkowanie zmieniła plecaki, choć po tsunami z 2011 r. (zginęło wówczas około 20 tys. osób) jedna z firm produkujących randoseru wprowadziła model, który może utrzymać dziecko na powierzchni wody. Twórca wpadł na ten pomysł po odwiedzeniu szkoły Okawa w mieście Ishinomaki. Kiedy 11 marca 2011 r. nadeszło ostrzeżenie o tsunami, 108 uczniów schroniło się, na polecenie nauczycieli, w szkole. Zginęło 84 z nich.
Plecaki można kupować w tańszych i droższych wersjach. Można zaopatrywać się w nie w centrach handlowych (robi to, zdaniem Stowarzyszenia, około połowy rodziców pierwszoklasistów, lecz niemal co piąte dziecko nadal dostaje randoseru kupione w wyspecjalizowanych firmach). Plecaki, szyte wyłącznie w Japonii, muszą być wykonane z naturalnej i ekologicznej skóry, mają też sześcioletnią gwarancję.
Dzieci to dzieci, przez sześć lat plecaki będą musiały dużo znieść. „Tornister musi więc być niezwykle wytrzymały, ale też wykonany z taką klasyczną prostotą stylu, która zadowoli 12-latka równie dobrze, jak pierwszoklasistę. Najwyższej jakości randoseru z upływem czasu staje się coraz lepsze, ponieważ osadzają się na nim warstwy wspomnień z dzieciństwa” – reklamowała się jedna z wytwórni.
Być może ma rację – japoński kanał NHK zauważył, że niektóre dorastające dzieci przerabiają swoje stare tornistry na portfele, ramki do zdjęć czy pochewki na okulary – często przeznaczane dla dziadków, którzy ufundowali plecak. Nishkawa Masako, która zajmowała się już niejednym tornistrem, jest zdania, że jej praca polega na utrwalaniu wspomnień.
W tym roku średnia cena tornistra przekroczyła 60 tys. jenów – przy obecnym kursie wynosi to ponad 1500 zł. Najdroższe randoseru kosztowały nawet trzy razy więcej.
Niektóre samorządy lokalne rozpoczęły programy recyklingu plecaków. Władze niektórych miast, np. Fukui, zbierają niepotrzebne już plecaki i przekazują je rodzinom potrzebującym pomocy. A miasto Hitachi już od kryzysu naftowego w 1973 r. produkuje własne randoseru, które co roku wręcza wszystkim pierwszoklasistom.
Jednak najbardziej wybredni spośród 20 proc. kupujących to ci, którzy popadają w rankatsu: skomplikowany logistycznie proces wyszukiwania i zamawiania plecaka.
Nie jest to łatwe zadanie. Choć tornistry z pozoru różnią się tylko kolorem, szanujący się producent umożliwia klientom własny design randoseru. Wiosną lub wczesnym latem firmy rzemieślnicze, produkujące randoseru uznawane za najlepsze, ogłaszają debiut oferty na kolejny, rozpoczynający się w kwietniu rok szkolny.
Rodziny z małymi dziećmi wiedzą, że muszą działać szybko, bo księgi zamówień szybko się zapełniają. Pani Sato kupiła swojej wnuczce randoseru w siedzibie firmy Tsuchiya Bag tuż po czerwcowej premierze. „To była dobra decyzja” – mówi. Firma zamknęła zamówienia już we wrześniu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |