fot. unsplash/Content Pixie

Jedząc więcej małych ryb, zyskamy składniki odżywcze i pomożemy planecie

Większa różnorodność spożywanych gatunków ryb może znacznie poprawić wartość odżywczą diety, a jednocześnie przyczynić się do ochrony światowych zasobów ryb – ustalili naukowcy z Cornell University (USA).

Na łamach „Nature Sustainability” napisali, że choć większość z nas najchętniej sięga po łososia, dorsza czy tuńczyka, to częstsze zastępowanie ich różnymi – przede wszystkim małymi – gatunkami przyniosłoby dużo więcej korzyści.

Wyliczyli, że odpowiednio dobrane kombinacje mniejszych ryb mogą dostarczyć nawet o 60 proc. więcej składników odżywczych, takich jak żelazo, cynk, wapń, czy nienasycone kwasy tłuszczowe, mimo że ilość spożytego mięsa pozostaje taka sama.

Opracowany przez nich model wykazał także, że w najbardziej efektywnych dietach dominowały niewielkie, szybko rosnące ryby o dużej odporności na przełowienie i zmiany klimatyczne. Jak podkreślili, jest to bardzo ważne, ponieważ w obliczu kryzysu klimatycznego i kurczących się zasobów oceanicznych potrzebujemy nie tylko lepszych wyborów żywieniowych, ale i bardziej zrównoważonego rybołówstwa.

>>> Jakich witamin i minerałów najczęściej brakuje organizmowi?

Małe gatunki, takie jak sardynki czy śledzie, rosną szybciej, rozmnażają się częściej i żyją krócej niż duże drapieżniki. Są też niżej w łańcuchu pokarmowym, co sprawia, że ich eksploatacja mniej obciąża ekosystem. Teraz okazało się, że wiele z nich zawiera podobne zestawy składników odżywczych, więc można je swobodnie zastępować, co daje większą elastyczność i zabezpieczenie przed kryzysem żywnościowym.

Zdaniem autorów publikacji największy potencjał do wykorzystania zaproponowanej przez nich strategii mają kraje strefy tropikalnej z dużą bioróżnorodnością w rybołówstwie, jak państwa regionu Pacyfiku, Indie, Amazonia czy Australia.

>>> 105 metrów słodyczy i wspólnej pamięci – papieskie kremówki znów podbiły Rzeszów [+GALERIA]

W USA, choć dostępność różnorodnych ryb także jest dobra, mieszkańcy jedzą głównie te same gatunki – aż 90 proc. spożycia ogranicza się do zaledwie dziesięciu gatunków.

„Warto odejść od tego schematu. Jeśli zaczniemy sięgać po bardziej zróżnicowane, mniejsze gatunki, zyskamy nie tylko zdrowie, ale i szansę na bardziej zrównoważone korzystanie z zasobów oceanów” – podsumowali badacze z Cornell

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze