Model, muzyk, influencer, Szymon Reich: Bóg jest moją pasją!
Szymon Reich – wielu przedstawiać go nie trzeba. Znany ze świata show-biznesu i programów rozrywkowych, model, od niedawna także muzyk, bo tworzy rap. „Moją największą pasją jest jednak Bóg” – tak mówił podczas „Rekolekcji na dobry początek” w parafii św. Antoniego w Warszawie.
Szymon Reich mówi, że jego duchowym przewodnikiem jest obecnie proboszcz tej parafii – o. Lech Dorobczyński – ale na swojej życiowej, niekiedy wyboistej, drodze, spotkał jeszcze jednego duchownego, któremu zawdzięcza swoje nawrócenie. To właśnie o drodze nawrócenia, która cały czas trwa, a zaczęła się siedem lat temu, opowiadał model, muzyk i ministrant „Po prostu Szymon”. Dziś, w programach i projektach, w których bierze udział nie ma problemu by mówić: „Jestem wierzący”, „Bóg to mój Pan”, „Jestem katolikiem”.
Ale to był dzień! Odwiedziłem uczniów w Ostrołęce, nagraliśmy LIVE na @tvn.7 i odcinek do @dziendobrytvn o tym co robię…
Opublikowany przez Szymon Reich Poniedziałek, 2 marca 2020
Niedoskonałość
Jak podkreślał, „staję w prawdzie, niedoskonały”. Taki – w czasie rekolekcyjnego świadectwa – miał napis na bluzie i taki – jako internetowy influencer – rozpoczyna w listopadzie projekt dla młodych (szczegóły na jego stronie internetowej). – Jestem kojarzony z programów telewizyjnych, to część mojej historii, jakaś przygoda, na którą się pisałem, jestem bogatszy i mądrzejszy o te doświadczenia. Teraz zajmuję się też muzyką, ale od siedmiu lat moją główną pasją jest Pan Bóg – mówił podczas spotkania. Przyznał, że przed wejściem na drogę wiary jego życie przypominało dryfowanie. – Nie wiedziałem, co to dokładnie było. Spędzałem wieczory bezsensownie, na podwórku – wspomina. Podkreśla też, że wychowywał się bez ojca (choć w szczęśliwej i kochającej rodzinie), szukał więc dowartościowania wśród starszych, popularnych i dominujących. – Przez to byłem skłonny do robienia różnych, głupich rzeczy. Wtedy też przysporzyłem mamie wiele przykrości – mówi szczerze.
Zaufanie
Na szczęście, jako człowiek otwarty i chętny na rozmowę z innymi, otworzył się na pomoc, którą zaoferował mu pewien ksiądz. – Nie poradziłbym sobie sam, gdyby nie on, gdyby mnie nie przygarnął. Dziwiłem się wtedy, zastanawiałam się, jak ksiądz może znać się na takich rzeczach, znać realia podwórkowe i uliczne. Może właśnie dzięki temu mogłem mu zaufać – opowiada Szymon. Jak się później okazało, ów ksiądz też miał w swoim życiu podwórkową historię, dlatego dobrze wiedział, z czym boryka się Szymon.
>>> Darek Malejonek: moją misją jest piękno. A największym pięknem jest miłość Boga [WIDEO]
Jak dzisiaj człowiek, którego możemy spotkać na ulicznych bilbordach i na telewizyjnym ekranie widzi Kościół i swoją relację z Bogiem? – Wcześniej myślałem, że świat chce dla mnie źle, nie wiedziałem dlaczego tyle cierpię. Dziś, czytam Pismo Święte i rozumiem, że Bóg wybiera dla człowieka drogę, niełatwą, ale prowadzącą do wolności – mówi. I dodaje: „Dziś patrzę na życie z innej perspektywy, dojrzałem jako człowiek, zacząłem dostrzegać skutki moich czynów, ale i zrozumiałem Bożą perspektywę, Jego plany. Jestem Bogu wdzięczny przede wszystkim za to, że potrafię inaczej patrzeć na świat. Z perspektywy miłości”.
Wiem, że jestem niedoskonały, ale jednocześnie jestem na właściwej drodze i nie ma lepszego uczucia. (Szymon Reich)
Droga
Szymon Reich podkreśla, że dla niego rozwój duchowy przypomina relację sportowca z trenerem, drogę, na którą razem wchodzą, która wymaga wiele wysiłku, ale to dzięki trenerowi sportowiec osiąga coraz większe sukcesy. Na tej drodze doszedł także do Wspólnoty Taizé. – Jezus zaoferował mi się jako Droga. On przecież jest Drogą, Prawdą i Życiem – mówił. Gość rekolekcji w parafii św. Antoniego w Warszawie podkreślał, że już dziś wie, jak w relacjach z ludźmi ważne są szczegóły. Szczegóły, które sprawiają, że przy dobroci i wzajemnej życzliwości stajemy się współbraćmi i współsiostrami, a „świat staje się bardziej znośny”.
Co radzi innym, szczególnie swoim rówieśnikom? Jak wierzyć, a jednocześnie nie rezygnować ze świata? – Zadeklarować (przed samym sobą), że to Bóg jest moim Bogiem, pozwolić się Bogu znaleźć i wejść na tę drogę. Bóg jest dżentelmenem, czeka na nas i w momencie, gdy to my zdecydujemy się na pierwszy krok pyta nas, jak chorego przy sadzawce: „Czy chcesz wyzdrowieć?”. I mówi wtedy: „Wstań, zwiń swoją matę i idź o własnych siłach” – Szymon przypomina ewangeliczną scenę. I dodaje: „Bóg właśnie chce naszej wolności, szanuje naszą autonomię, nie mami nas smakołykami tego świata. Chce, żebyśmy szli o własnych siłach. To nic prostego, to nie jest proste życie, ale takie życie jest najpiękniejsze”. Mówi też, że wśród swoich rówieśników widzi tendencję do tego, by to sam człowiek był dla siebie Bogiem, jednostką, która tworzy rzeczywistość wokół siebie. – Też tak robiłem, ale czułem wtedy, że to nie jest spójne. Dopiero teraz, przy Bogu, czuję się bezpieczny. Bardzo się cieszę, że znowu mogę powiedzieć, że to Jezus jest moim Bogiem – opowiada Szymon Reich.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |