Nie bądźmy bogami. Nic dobrego z tego nie wyjdzie

„Bogowie” to część teatralnej trylogii Strefy WolnoSłowejZwierzęta-Ludzie-Bogowie”. To spektakl stworzony głównie przez aktorów – amatorów, efekt kilkumiesięcznych warsztatów teatralnych, tanecznych, muzycznych i wizualnych z udziałem Polaków, migrantów i uchodźców. 

I choć to spektakl w stu procentach jest oparty na – nazwijmy to – humanizmie odseparowanym od religii, to ja w nim takie wątki próbowałem znaleźć. I nie było to wcale trudne!  

Artyści wzięli na tapetę temat szeroko pojętej wiary. Nie chodzi bowiem o wiarę w jednym jej wymiarze, na przykład w Boga. Chodzi też o wiarę w porządek ludzki, przez człowieka ustanowiony. Spektakl wielokrotnie pokazywał, że ta wiara bywa zawodna, a zawód bardzo bolesny. Na początku spektaklu aktorzy przedstawili listę rzeczy, w które nie wierzą. I były to sprawy wielkie i bardzo przyziemne. Jeden nie wierzy w wolny rynek, drugi w szczęście, trzeci w Boga, a czwarty w szczerość polityków. Było to tym bardziej ciekawe, że wśród aktorów byli ludzie różnych narodowości: z Bliskiego Wschodu, byli zza naszej wschodniej granicy. Każdy patrzył na to z innej perspektywy. 

Wrócić do korzeni  

Człowiek żyje w porządku wyobrażonym. Oczywiście – jest coś takiego jak rzeczywistość, rzeczywistość całkiem realna. Jednak w jej ramach sporo zdążyliśmy wymyślić: zasad, konwenansów, reguł. I często są one bardzo potrzebne. Regulują wspólne życie. Niekiedy jednak nas tłamszą, ale ustanawiają i wzmacniają władzę jednych nad drugimi. Czy wszystkie są konieczne? Może gdyby z części zrezygnować, żyłoby się lepiej? Wszystkim. Nie chodzi oczywiście o to, by wrócić do zachowań człowieka pierwotnego – zrezygnować ze zdobyczy cywilizacji, wrócić do jaskiń i żyć w stu procentach w zgodzie z naturą (choć więcej ekologii na naszej planecie by nie zaszkodziło). Można się jednak zastanowić nad tym, czy aby wszystkie reguły są potrzebne albo czy niektórych zasad nie naginamy po to, by wykorzystywać drugiego człowieka.

Wiara w wyobrażenia  

Większość aspektów życia społecznego opiera się na tym, że wierzymy w coś, czego de facto nie ma, podejmujemy decyzje wierząc, że będzie jakaś przyszłość, bardzo często zależna od nieistniejących w realnym świecie czynników (takiej a nie innej koniunktury rynkowej, przyszłego stanu zdrowia czy naszego konta). Bierzemy chociażby kredyt wierząc, że za 20 lat nadal będziemy w stanie go spłacać. Planujemy dalekie wakacje a nie wiemy czy do nich w ogóle dożyjemy. Planujemy budżety państw, z pieniędzy które tak naprawdę są zapisane na papierze. Nie chodzi o to, by tego nie robić. Planowanie to też część życia. Chodzi o to, że niekiedy zajmujemy się tylko przyszłością, nie zauważając teraźniejszości. Stajemy się „bogami” naszego planu i jednocześnie jego niewolnikami. Tracimy życie „tu i teraz”, jednocześnie cały czas nie mając życia „które ma przyjść”. 

To wiara w „wyobrażenia” najbardziej odróżnia ludzi od zwierząt. I ta wiara może zarówno nas pozytywnie „nakręcać”, jak i usztywniać i blokować. Wyobrażenia, plany, marzenia sprawiają, że robimy piękne rzeczy. Niekiedy jednak sprawia, że tworzymy wyobrażony świat. A w nim człowiek mianuje się bogiem względem innych istot czy ludzi. Z tą wyższą powinnością powinna iść odpowiedzialność – za inne istoty żywe, ludzi i siebie nawzajem. A nie zawsze niestety tak jest. Przykłady tej dominacji, przemocy (fizycznej czy psychicznej) widzowie odnajdowali w spektaklu „Bogowie”. 



Spektakl wystawiony na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie wyreżyserowała Alicja Borkowska, tekst przygotował Przemysław Pilarski. A aktorów – amatorów do występu przygotowała Dorota Papis.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze