fot. Wikipedia

Świadectwa wiary i przyjaźni

Mówią, że razu pewnego mistrz bł. Jordan napotkał na swojej drodze człowieka wyglądającego na zmarzniętego, zaniedbanego i głodnego. Wzruszył się bardzo, przejął losem biedaka i oddał mu swoją suknię. Nie wiedział, że ten czym prędzej udał się do karczmy i oddał otrzymane odzienie. Widział to jeden ze współbraci Jordana „Niezły podarek zrobiłeś, mistrzu, włóczędze! – rzekł – Już odniósł twoją suknię do karczmy!”. Ten odpowiedział: „Uczyniłem tak, ponieważ uwierzyłem, że jest biedakiem i chorym i że bardzo potrzebuje pomocy. Wydawało mi się czymś zbożnym pomóc mu. Jeszcze teraz sądzę, że lepiej utracić suknię niż wrażliwość na biedę”.

O bł. Jordanie z Saksonii krąży wiele opowieści. Był nie tylko wybitnym kaznodzieją akademickim, który potrafił przyciągnąć do Zakonu wielu profesorów i studentów, ale też zakochanym w Bogu człowiekiem, który chciał, aby Jego słowo było głoszone wszędzie i na wszystkie sposoby.

Urodził się pod koniec XII w. w Westfalii. Jako młody chłopak studiował w Paryżu. Tak się złożyło, że w tym czasie do stolicy Francji przybył niejaki Dominik Guzman, zakonnik w białym habicie. Na Jordanie zrobił tak ogromne wrażenie, że postanowił wyspowiadać się z całego życia i dołączyć do wspólnoty dominikanów. Habit przyjął w 1220 r., a rok później został wybrany na prowincjała dominikanów Lombardii, choć wydawało się, że był za młody, zbyt krótko przebywał w zakonie, był dopiero neoprezbiterem. Miał za to jeden atut: wskazał go sam Dominik. Jordan wspominał:

W Roku Pańskim 1220 odbyła się w Bolonii pierwsza kapituła generalna Zakonu. Uczestniczyłem w niej także, wysłany z Paryża wraz z trzema innymi braćmi, ponieważ Mistrz Dominik polecił listownie, aby z domu paryskiego posłano czterech braci do Bolonii. Ja, kiedy mnie wysłano, nie byłem w Zakonie nawet dwóch miesięcy. (…) Roku Pańskiego 1221 na kapitule generalnej w Bolonii wydało się braciom słuszne nałożyć na mnie obowiązek przełożonego Prowincji Lombardzkiej, chociaż upłynął zaledwie rok mojego życia w zakonie i nie zapuściłem w nim jeszcze korzeni tak głęboko, jakby należało. Tak więc zostałem ustanowiony, aby rządzić innymi, zanim jeszcze sam nauczyłem się kierować własną niedoskonałością. Mój udział w tej kapitule był zresztą niewielki.

Po śmierci Dominika Jordan z Saksonii został generałem Zakonu. Teraz dopiero ujawniły się jego talenty organizacyjne. W ciągu 15 lat swoich rządów dziesięciokrotnie zwiększył liczbę domów zakonnych, a liczbę współbraci z 300 powiększył do 4000. W samym Paryżu nałożył habit 70 studentom tamtejszego uniwersytetu. Podobnie działo się na uniwersytetach w Bolonii, Kolonii i w Oksfordzie. Jednym z obłóczonych przez Jordana był św. Albert Wielki, późniejszy nauczyciel św. Tomasza z Akwinu.

fot. Pixabay

Błogosławiony Jordan często wizytował klasztory, odwiedzał braci i siostry dominikanki, które – warto wiedzieć – św. Dominik założył najpierw, jako zaplecze modlitewne, zanim powołał do istnienia „braci kaznodziejów”. Generał zakonu służył im dobrym słowem i radą, również poprzez listy. Do dziś zachowały się te, które pisał do dominikanek – bł. Diany i jej współsióstr. Są wśród nich miniaturowe traktaty na temat życia zakonnego, pouczenia dotyczące modlitwy kontemplacyjnej czy ubóstwa, jak i krótkie informacje dotyczące zdrowia nadawcy i jego planów.

Brat Jordan, sługa nieużyteczny Zakonu Kaznodziejów, najdroższej w Chrystusie siostrze Dianie: kosztuj nieustannie radości i rozkoszy raju. (…) Naprawdę, córko, ani Ty, ani Twoje córki nie powinniście nadmiernie się starać o umartwienia cielesne, w których łatwo można przebrać miarę. Zabiegaj raczej o cnotę, bo ta, jak mówi Apostoł, przydatna jest do wszystkiego (…) Niech oblubienice często przywołują w pamięci postać Oblubieńca i wpatrzone w Niego, niechaj starają się o własne piękno, usuwając wszystko, co mogłoby być brzydkie i niezgrabne tak, aby Jego oko nie mogło w nich znaleźć nawet najmniejszej skazy. Oby była w Was czystość serca, niewinność życia, jedność obyczajów, pokój, zgoda i miłość bez uszczerbku. Posiądźcie także pobożną pokorę, strażniczkę wszystkich dobrych ludzi, aby dusza każdej z Was kosztowała zawsze rozkoszy cnót. W takiej duszy niech znajdzie upodobanie Boży Syn, błogosławiony na wieki. Amen. Bądźcie zdrowe. Módl się za mnie. Pozdrów siostry – moje umiłowane w Panu córki – i zarządź modlitwy za studentów paryskich: niech Pan otworzy ich serca, aby się stali podatni na nawrócenie, a ci, którzy z dobrej woli podejmą decyzję wstąpienia do Zakonu, okazali się mocni w czynach i dążyli wytrwale ku życiu wiecznemu. Bądźcie zdrowe.

Adresatka, Diana Andalo najpewniej w 1219 r. w Bolonii spotkała św. Dominika, który został jej duchowym kierownikiem. Bardzo chciała zostać dominikanką, ale ponoć miejscowy biskup nie chciał się zgodzić na otwarcie nowego klasztoru. Udało się to po czterech latach, kiedy nowym generałem był już bł. Jordan. Połączyła ich nie tylko miłość to Boga i dominikański habit, ale też prawdziwa przyjaźń, której obrazem są zachowane listy – a przez 14 lat zakonnik napisał ich blisko 50. Na kartkach papieru przyjaciele dzielą się swoim bogatym życiem duchowym, udzielają sobie pobożnych rad, cieszą rozwojem nowego zakonu. Błogosławiony Jordan wiedział, że bez modlitwy Mniszek, trud braci może okazać się daremny: Nie modlę się często: oto dlaczego trzeba, byś nakłaniała siostry do zastępowania mnie w modlitwie.

W innym liście napisał do Diany:

Czas, którym obecnie dysponuję, jest zbyt krótki, bym mógł napisać, jak byłoby mi to miłym, jeden z takich listów, jakie lubisz. Jednak piszę do ciebie i przesyłam ci skrót Słowa, które uczynione maleńkim w żłobie, wcieliło się dla nas: Słowa zbawienia i łaski, Słowa słodyczy i chwały, Słowa, które jest bardzo dobre – najmilszego Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego, okrytego chwałą na krzyżu i podniesionego na prawicę Ojca, ku Któremu i przez Którego wznosisz swą duszę: niechaj w Nim spoczywa ona w pokoju bez końca na wieki wieków.

Podczas podróży z wizytacji klasztorów w Prowincji Ziemi Świętej okręt, którym płynął bł. Jordan, rozbił się na wybrzeżu syryjskim, w zatoce Pamfilii w Małej Azji. Zakonnik utonął w połowie lutego 1237 r.

* * *
W październiku 2018 r. kraj obiegła wiadomości, że Poczta Polska wycofuje usługę telegramów dla klientów indywidualnych. Od lat liczba wysyłanych w ten sposób wiadomości drastycznie zmalała… A co z listami? Polecany, priorytet, zwykły… Można wysyłać. Tylko chętnych coraz mniej, bo po co, skoro mamy możliwość pisania e-maili oraz Short Message Service (SMS). Listy pisane przez bł. Jordana przetrwały kilka wieków. Ile przetrwają świadectwa naszych przyjaźni?

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze