Święty, który nie patrzył kobietom w twarz
Od 9 marca 2018 do 9 marca 2019 r. trwa Rok Jubileuszowy świętego Alojzego Gonzagi. Kościół obchodzi 450–lecie jego urodzin. W minionym roku ów święty znalazł się w cieniu św. Stanisława Kostki i można nawet powiedzieć, że niemalże pominięty.
Alojzy Gonzaga pochodził z książęcego rodu. Urodził się w dniu 9 maja 1568 r. na zamku Castiglione w okolicach Mantui. Był najstarszym synem księcia Fryderyka. O nim to jeden ze służących powiedział: „uciekał od zabaw, widowisk i uroczystości. Gdy [natomiast] wyrażaliśmy się niezbyt czystym językiem, wzywał nas i napominał z wielką grzecznością i łagodnością”.
Śluby dozgonnej czystości
W wieku siedmiu lat, po „nawróceniu”, wzgardził zaplanowaną dla niego karierą (rodzice chcieli uczynić go rycerzem i sukcesorem rodu), oddał się modlitwom (ukochał kontemplację krzyża i różaniec) oraz pokucie (stąd w jego ikonografii pojawiają się bicze i czaszka). Umiłował też, już jako dziecko, cnotę czystości, dlatego jego atrybutem jest lilia. „Ratując” pierworodnego przed ewentualnymi skutkami „nadmiernie pobożnej” postawy, jego ojciec zabrał go do Florencji na dwór Medyceuszy, gdzie Alojzy został paziem. To właśnie w tamtejszym kościele noszącym wezwanie Wniebowzięcia Matki Bożej ślubował on dozgonną czystość. Później udał się wraz z ojcem do Monferrato w Piemoncie, gdzie jego rodzic objął urząd gubernatora i gdzie Alojzy w 1580 r. przyjął Pierwszą Komunię Świętą z rąk wizytującego diecezję Brescia św. Karola Boromeusza. Następnie jako dwunastolatek wyruszył z rodzicami do Madrytu, na królewski dwór. To w Madrycie przez dwa lata rozczytywał się w „Ćwiczeniach duchowych” św. Ignacego z Loyoli i w pismach św. Piotra Kanizjusza. Spędzał też sporo czasu na modlitwie, czasem nawet pięć godzin dziennie.
Beatyfikacja i kanonizacja
Zanim wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, zrzekł się rodzinnego dziedzictwa na rzecz młodszego brata Rudolfa, a to zrzeczenie symbolizuje w ikonografii świętego Alojzego umieszczana w jego pobliżu, często u stóp, mitra (korona) książęca. Kiedy Alojzy poinformował ojca o swej decyzji, ten wpadł w wielki gniew, ale młody Gonzaga nie ugiął się i 25 listopada 1585 r. stanął w drzwiach jezuickiego nowicjatu w Rzymie. Później, po przyjęciu niższych święceń, skierowano go na studia teologiczne, lecz nie zdążył ich ukończyć: zmarł w wieku 23 lat, zarażony dżumą, 21 czerwca 1591 r. Mimo iż jezuiccy przełożeni nie chcieli zezwolić na posługę Alojzego wśród zadżumionych, to jego upór sprawił, że w końcu, ale z wielkim oporem, ulegli prośbom Gonzagi. Opiekował się zarażonymi w szpitalach Świętego Sykstusa i Matki Bożej Pocieszenia. Alojzego Gonzagę beatyfikowano w 1605 r., a kanonizowano w 1726 r. Natomiast papież Pius XI ogłosił go patronem młodzieży katolickiej. Ciało świętego spoczywa w rzymskim kościele pod wezwaniem św. Ignacego.
Św. Alojzy w sztuce
Wielu artystów, malarzy i rzeźbiarzy przedstawiało św. Alojzego Gonzagę. Ołtarz we wspomnianym kościele św. Ignacego, zaprojektowany w 1699 r. przez Andreę Pozzo, ukazuje apoteozę tego jezuickiego kleryka wykutą w marmurze przez francuskiego rzeźbiarza Pierre’a Le Gros. Francisco Goya wyobraził św. Alojzego kontemplującego ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa (obraz z lat 1798–1800). Powołanie świętego do zakonu jezuitów przedstawił Giovanni Francesco Barieri (zwany Guercino) na obrazie z około 1650 r., a José de Páez namalował około 1770 r. świętych Ignacego z Loyoli i Alojzego Gonzagę, adorujących Serce Jezusowe w koronie cierniowej otoczone przez anielskie moce. Rzeźba z konkatedry w Ostrowie Wielkopolskim, wykonana z drewna przez Marcina Rożka, ukazuje tego świętego w stroju arystokraty i z krzyżem w prawej ręce, natomiast witraż z kościoła pod wezwaniem św. Seweryna w Paryżu – udzielenie Alojzemu Pierwszej Komunii Świętej przez św. Karola Boromeusza. Jako atrybut może temu świętemu „towarzyszyć” także Dzieciątko Jezus, od którego miał otrzymać obietnicę, że nie będzie odczuwał żadnych pokus cielesnych.
Św. Alojzy – ciekawostki
Z postacią świętego Alojzego Gonzagi związane są pewne ciekawostki. Jedna z nich mówi, że jako trzynastolatek klęczał godzinami w samej koszuli w zimnej komnacie, wskutek czego drżał i kostniał do tego stopnia, że tracił równowagę i padał na ziemię, chciał bowiem w ten sposób zapanować nad uczuciem zimna, by móc zawsze się modlić. Zasłynął też ze skrajnej skromności wzroku. Kiedy posłano nowicjuszy w inne niż zwykle miejsce, nie zauważył, że podążają inną drogą; nie zauważył też, że znaleźli się w innym domu, dlatego dziwił się, iż nie może znaleźć kaplicy. Kiedy natomiast ojciec minister kazał mu przynieść książkę pozostawioną przez ojca rektora w refektarzu przy należnym mu miejscu, Alojzy, mimo że przebywał już trzy miesiące w zakonie, zapytał, gdzie znajduje się to miejsce. Alojzy starał się również nie patrzeć kobietom w twarz, stąd zupełnie nie znał z oblicza niektórych swoich kuzynek.
Poniżej fragment listu świętego Alojzego Gonzagi do matki:
Modlę się o to, Dostojna Pani, aby łaska i pociecha Ducha Świętego zawsze Ci towarzyszyły. Co do mnie, przebywałem jeszcze w krainie umarłych, kiedy dostarczono mi Twój list. A oto teraz trzeba nam wszelkie pragnienia kierować ku niebu, by móc wychwalać Boga w krainie żyjących. Niegdyś spodziewałem się, iż tę podróż odbędę wcześniej. Jeśli miłość – jak mówi św. Paweł – wyraża się ‘w płakaniu z płaczącymi, weseleniu się z weselącymi’, to, zaiste, powinnaś, Pani Matko, radować się wielce z tego, iż Bóg w swojej dobroci i dla Twoich zasług wskazuje mi prawdziwą radość i pokój oraz uwalnia od obawy przed ich utratą. Przyznam Ci się, Dostojna Pani, że ile razy rozmyślam o Bożej dobroci, owym niezgłębionym i bezkresnym morzu, umysł mój gubi się zupełnie. Wobec takiego ogromu traci on rozeznanie i nie rozumie wcale, dlaczego Pan po tak nieznacznej i krótkiej pracy zaprasza mnie do wiecznego pokoju. Z nieba wzywa mnie do nieskończonej szczęśliwości, której tak opieszale szukałem, i obiecuje nagrodę za łzy, których tak niewiele wylałem. Rozmyślaj o tym ustawicznie, Dostojna Pani, i strzeż się obrazić nieskończoną Bożą miłość. Stałoby się to z pewnością wówczas, gdybyś opłakiwała śmierć tego, kto żyje w obliczu Boga i swym wstawiennictwem będzie Ci pomagał bardziej niż za życia. Zresztą nasza rozłąka nie będzie długa. W niebie zobaczymy się znowu. Złączeni na wieki z naszym Zbawicielem, rozradowani szczęściem wiecznym, ze wszystkich sił będziemy Go chwalić i na wieki sławić Jego miłosierdzie. Bóg odbiera nam swój dar tylko po to, aby umieścić go w pewniejszym i bezpieczniejszym miejscu, a ofiarować nam to, czego sami zapragniemy. Wszystko to piszę, ponieważ gorąco pragnę, abyś Ty, Dostojna Pani, i cała w ogóle rodzina, uważała moją śmierć za radosne wydarzenie, abyś towarzyszyła mi matczynym błogosławieństwem wtedy, gdy będę przemierzał ową drogę, aż dojdę do brzegu, gdzie się mieszczą wszystkie moje nadzieje. Piszę to tym chętniej, iż niczym innym nie zdołam okazać bardziej miłości, którą winienem Tobie jako syn wobec matki”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |