Redakcja/zk

Przewodnik po Triduum: Wielki Czwartek 

Triduum Paschalne jest w liturgii Kościoła tym, czym Ewangelie w Piśmie Świętym – stanowi ono centrum orędzia o odkupieniu. Wszystko, co przeżywamy w ciągu roku liturgicznego, przygotowuje nas do przeżywania Triduum Paschalnego. 

Wielki Czwartek jest pierwszym dniem, w którym wchodzimy w tajemnice paschalne. 

Msza krzyżma 

W tym dniu może być sprawowana rano tylko jedna msza święta. Jest to msza krzyżma świętego. Celebrowana w kościele katedralnym przez biskupa i kapłanów danej diecezji. Podczas tej mszy biskup konsekruje oleje chorych, katechumenów i krzyżmo. Kapłani zabierają nowe oleje do swoich parafii. Oleje, które jeszcze zostały z zeszłego roku należy spalić. 

>>>Dwie liturgie Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku. Czy tak można?

Msza wieczerzy Pańskiej 

Natomiast wieczorem odprawia się uroczystą mszę wieczerzy Pańskiej, która rozpoczyna Triduum Paschalne. Chociaż zgodnie z naszym kalendarzem jest to czwartek, to w żydowskiej rachubie czasu msza wieczerzy Pańskiej przynależy już do Wielkiego Piątku. 

Najczęściej liturgię wieczerzy Pańskiej traktujemy jako pamiątkę ustanowienia sakramentów Eucharystii i kapłaństwa. Podczas ostatniej wieczerzy Chrystus ofiarował Bogu Ojcu pod postaciami chleba i wina swoje Ciało i Krew, a następnie dał je apostołom do spożycia oraz nakazał im, by czynili to na jego pamiątkę.  

Pascha jest obchodzona przez żydów na pamiątkę wyprowadzenia narodu wybranego z niewoli egipskiej. To podczas niej zabijano baranka, którego jedzono w czasie Paschy. W Ewangelii Jana mowa jest o wieczerzy, nie była to jeszcze Pascha. Jezus umiera podczas Paschy. Ta głęboka symbolika pozwala nam dostrzec, że to Chrystus jest paschalnym Barankiem, który prawdziwie przeprowadza nas z niewoli śmierci do życia i z niewoli grzechu do życia. Dlatego pierwotnie w Jerozolimie mszę wieczerzy Pańskiej odprawiano nie w wieczerniku, ale na Golgocie. 

Fot. cathopic

3 wyjątkowe momenty 

Na pierwszy rzut oka liturgia wieczerzy Pańskiej niewiele różni się od niedzielnej mszy świętej. Ma jednak trzy wyjątkowe momenty. 

Pierwszy moment ma miejsce, kiedy po uroczystym hymnie „Chwała na wysokości Bogu”, któremu towarzyszy bicie dzwonów, milkną organy. Ludzie, którzy po oracji celebransa odpowiadają „Amen” robią to już bez towarzyszenia instrumentów muzycznych. To przejmujący moment. Do Wielkiej Niedzieli wszystkie instrumenty w kościele milkną. To znak, że w liturgii, w Kościele i w naszym życiu zaczyna się coś wyjątkowego, innego. 

Drugi moment to obrzęd obmycia nóg. Jan w swojej Ewangelii przedstawia właśnie tę scenę, zamiast opisu ustanowienia Eucharystii. Robi tak dlatego, że bardziej interesują go skutki, które Eucharystia powinna rodzić w życiu. Eucharystia to sakrament miłości. To znaczy, że Eucharystia powinna być nie tylko źródłem miłości do Boga, ale także do innych ludzi. Powinna prowadzić nas do bezinteresownego oddania i służby dla drugiego człowieka. 

Trzeci moment wyróżniający tę liturgię to procesja, podczas której Najświętszy Sakrament przenoszony jest do tak zwanej ciemnicy. Ołtarz zostaje obnażony. W ciszy zdejmuje się z niego świece, mszał i obrus. Ołtarz zostaje ogołocony do Wielkiej Soboty. Jest to znak opuszczenia Jezusa przez uczniów, kiedy podczas pojmania Jezusa wszyscy apostołowie uciekają. 

„Niedokończona msza” 

Msza wieczerzy Pańskiej pozostaje niezakończona. To znaczy, że na jej końcu celebrans nie błogosławi wiernych i nie wypowiada słów rozesłania. Najświętszy Sakrament zostaje przeniesiony do kaplicy adoracji. Liturgia jest kontynuowana w Wielki Piątek. 

Miłość uniżona

Jezus nie boi się uniżenia. Obmywa nam nogi. Schodzi do naszego brudu, grzechu i naszych słabości. Z miłości do człowieka pozwala się ogołocić ze wszystkiego. Rezygnuje z pokazania władzy nad światem. Pozwala uczniom, swoim przyjaciołom, żeby Go porzucili. Nie protestuje, chociaż wie, że będzie zdradzony przez najbliższych. Zgadza się przegrać.  

Grzech odziera nie tylko nas samych, ale też naszych najbliższych z tego, co najważniejsze. Jezus zgadza się przyjąć na siebie konsekwencje naszych grzechów. Naszej mściwości, naszych kłamstw, zdrad, przywiązania do „widzimisię”. Przyjmuje nasze niesłuszne osądzanie, odzieranie z godności drugiego człowieka, szukanie taniej rozrywki czy pompowanie własnego ego cudzym kosztem. 

Jezus wydaje samego siebie, by nas nie zabiły własne grzechy. On, Baranek Paschalny, zgadza się pójść na śmierć za nas. 

 

 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze