Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Przystanek Jezus – gdzie Kościół jest najbliżej tych, którzy są daleko [REPORTAŻ]

Wyszedłem na pole i byłem w szoku. Tam byli dosłownie wszyscy. Według niektórych danych w tegorocznej edycji Pol’and’Rock Festival (kiedyś Przystanek Woodstock) wzięło udział nawet milion uczestników. Przedstawiciele różnych subkultur, a wśród nich ewangelizatorzy Przystanku Jezus, czyli terenowa parafia. 

To była już 24. edycja Przystanku Jezus, który co roku odbywa się na terenie Pol’and’Rock Festival, niedaleko Czaplinka. Sam Przystanek Jezus zlokalizowany jest przy salezjańskim ośrodku wychowawczym obok głównej drogi festiwalu, którą każdego dnia przechodziły dziesiątki tysięcy uczestników. 

Bez ścian 

“Budujemy Kościół bez ścian” – taki napis widzę na wielu koszulkach, gdy tylko przyjeżdżam na teren wydarzenia. Na Przystanku Jezus chyba rzeczywiście łatwiej mi w takie hasło uwierzyć. Ten Kościół budują tam młodzi ewangelizatorzy, ale też księża, którzy również pracują w upale, by organizację dopiąć na ostatni guzik. Kościół bez ścian to Kościół transparentny, który wychodzi do człowieka – niczego nie ukrywając i nie chowając się przed krytyką. Taki jest Przystanek Jezus. Zapamiętałem scenę, gdy do jednego z księży podszedł mężczyzna i powiedział: “Sorry, ale zdaje mi się, że bredzisz”. Ksiądz podtrzymał dyskusję, zaczęła się normalna rozmowa, bez wyzwisk, bez agresji. Rozmowa ludzi o różnych poglądach, którzy jednak potrafili siebie wysłuchać. 

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Pierwszy kontakt

To właśnie od wysłuchania drugiego człowieka zaczyna się ewangelizacja. Mówił o tym ks. Tomasz Trzaska, który podczas Przystanku Jezus prowadził blok rozmów pt. “Jak rozmawiać z kimś, komu nie chce się żyć? – pierwsza pomoc emocjonalna”. 

– Dobra pomoc to jest przede wszystkim wysłuchanie. Słuchać człowieka który zbiera myśli, czasem się pogubi, to nie jest łatwe. I to tak słuchać, żeby ten człowiek, który do mnie mówi wiedział, że jest dla mnie ważny. Od początku Przystanku Jezus wysłuchałem już bardzo wielu ludzi. A bardzo rzadko udzielałem rad – mówił ks. Tomasz. 

Podczas Przystanku Jezus była możliwość skorzystania z nieodpłatnej pomocy psychologicznej. Skierowanie kogoś do specjalisty to również forma zatroszczenia się o tego człowieka. 

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Prosto i konkretnie 

Największym atutem Przystanku Jezus jest to, że odpowiada na podstawowe potrzeby człowieka, zwłaszcza tego zagubionego. Realizuje zasadę mówiącą o tym, że aby komuś głosić Dobrą Nowinę – trzeba najpierw go nakarmić, napoić, czasami też umyć i wysłuchać. W tym celu uczestnicy Przystanku Jezus służyli festiwalowiczom również najprostszą pomocą. Dawali im krem z filtrem, częstowali wodą, dbali o czystość toalet (co na Pol’and’Rock, delikatnie mówiąc, nie było standardem), a czasami także myli nogi tym, którzy chcieli. Wobec takich gestów człowiek bywa “bezradny”, bo nie jest łatwo pozwolić komuś, by umył mi nogi. 

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Uczestnicy Przystanku Jezus trzymali również kartony z napisami: “Jesteś ważny, tak Ty”, “Potrzebujesz spowiedzi?”, “Wysłucham Ciebie”. Jeden z takich kartonów zaintrygował Kubę, który na Pol’and’Rock Festival był już szósty raz, chociaż dopiero pierwszy na Przystanku Jezus. 

– Na polu siedzieli ludzie z dziwną kartką z hasłem “Chcesz pogadać?”. Podszedłem dla żartów i ten żart skończył się tym, że mnie tu w pięć minut przyprowadzili (śmiech). Zaprowadzili mnie najpierw do namiotu psychologa, później zagadałem się z jakąś dziewczyną stąd, chyba dwie godziny gadaliśmy. No i działo się, pozytywnie. Nie ukrywam, miałem inny plan na ten dzień (śmiech) – mówił Kuba, który ostatecznie na Przystanku Jezus został już do końca dnia. 

>>> Bp Artur Ważny o Przystanku Jezus: Kościół wie, że powinien być tam, gdzie jest człowiek

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl


Serce i dusza 

Jak mówił św. Augustyn: “Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. O to serce Przystanek Jezus też się troszczył. Podczas festiwalu była możliwość skorzystania ze spowiedzi. W pewnym momencie chciałem zrobić zdjęcie księdzu stojącemu z kartonem z napisem “Potrzebujesz spowiedzi?”. Nie zdążyłem, jakiś pan zatrzymał się i poprosił o spowiedź. I za chwilę to samo, podeszła dziewczyna i zapytała o możliwość wyspowiadania się. Przy głównej drodze stało duże kartonowe pudło, do którego można było wrzucać intencje, w których miała być odprawiana wieczorna msza święta. Podeszło dwóch chłopaków, zobaczyli karton z intencjami i wybuchli śmiechem. Przychodzę za kilka minut i widzę, jak ci sami chłopacy skrupulatnie zapisują swoje intencje, rozmawiając z wolontariuszami Przystanku Jezus. W tym roku spośród ok. 200 uczestników wydarzenia wielu pojawiło się po raz pierwszy. Wśród nich byli m.in. Edyta i Antek, którzy opowiedzieli mi o swoim doświadczeniu ewangelizacji. 

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

– Kiedy wyszłam na ewangelizację, byłam bardzo zaskoczona, jak dobrze mi poszło, choć oczywiście nie wiem, jakie będą tego efekty. Ludzie sami do mnie podchodzili, słyszałam ich historie, czasami dawali mi prezenty w zamian. Przystanek jest potrzebny ludziom, którzy tutaj przechodzą, żeby mogli zobaczyć, że ludzie wierzący, to normalni ludzie. Wracam tutaj za rok, jeśli Pan Bóg pozwoli, mam wiele nowych pomysłów – powiedziała Edyta. 

– Wielu ludzi tutaj potrzebuje wyrzucenia z siebie złych rzeczy, których doświadczyło, także w Kościele. Na Przystanku Jezus potrzebne jest to, by nie patrzeć na innych z oceną, ale oczami miłości – mówił Antek. 

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Brawurowy powrót 

Kiedy zakończył się ostatni punkt sobotniego programu Przystanku Jezus, koncert rapera Tau, czyli Piotra Kowalczyka, zacząłem się martwić o swój powrót do domu. Pociąg miałem o 8 rano, był jednak problem z samym opuszczeniem terenu festiwalu ze względu na wypadek i ogromne zatory przy wyjściu. Wciągnąłem się w rozmowę z Tau i okazało się, że razem z przyjacielem jadą do Poznania, dokąd miałem przecież wrócić. I za chwilę wraz z pewnym dominikaninem wylądowaliśmy w aucie “gwiazdy” tego wieczoru, co było dla nas sporym zaskoczeniem. Ale jeszcze większą niespodzianką okazał się sam wyjazd. Dostaliśmy informację, że najwcześniej wyjedziemy po godz. 4. nad ranem. “No to, panowie, ja mam różaniec do odmówienia, zapraszam” – powiedział Piotr i tak we czterech chłopa odmawialiśmy różaniec, stojąc na drodze przepełnionej ludźmi i samochodami. Chwilę później byliśmy już na drodze głównej. Wyjechaliśmy drogą dla służb specjalnych za zgodą i pomocą policji, a także festiwalowych patroli, które powinny nas zawrócić. Ostatni podniesiony szlaban i jedziemy. Wszystko odbyło się tak, jakbyśmy mieli tamtędy przejeżdżać. 

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Jesteśmy mali

Mimo wielu znaków, mniejszych i większych, podczas tego Przystanku Jezus trzeba powiedzieć, że w porównaniu do całego festiwalu Pol’and’Rock byliśmy kropelką. Nie przyszły do nas tłumy, ale przyszli ci, którzy najbardziej potrzebowali Pana Boga, ale także dobrego słowa, wsparcia, pomocy. Sam Przystanek Jezus nie ma już takiej renomy dla organizatorów Pol’and’Rock Festival jak kilka lat temu. Jest on akceptowany, ale stopniowo odsuwany na dalszy plan, postrzegany czasami jako “agitacja”, mimo że niedaleko głównej sceny znajdują się namioty organizacji czy ruchów o charakterze religijnym lub politycznym. Przystanek Jezus jednak działa i nie przemija bez echa. Świadczą o tym ci, którzy starają się Ewangelię wprowadzać w czyn i ci, którzy tego doświadczają na “swojej skórze”, bo wtedy ktoś ich pierwszy raz od lat przytulił, wysłuchał, dodał nadziei. 

Galeria (9 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze