Milczący Protest w Warszawie. Fot. PAP/Jakub Kamiński

Rachunek sumienia z nienawiści

Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, został zamordowany na oczach mieszkańców swojego miasta i kamer telewizyjnych. To cios wymierzony nie tylko w polityka. To także cios wymierzony we wspólnotę.

Całe funkcjonowanie społeczeństwa opiera się na zaufaniu. Kiedy tracimy do siebie zaufanie wszystkie relacje i więzi zostają nadszarpnięte. A trudno mieć ufność do swoich rodaków, kiedy dochodzi do tak barbarzyńskich aktów. O ile jednak łatwiej przyjąć do wiadomości, że znalazł się jeden chory z nienawiści człowiek, który zaatakował Pawła Adamowicza, o tyle zdecydowanie trudniej zrozumieć reakcje na to wydarzenie, których szczególne natężenie dało się zaobserwować w sieci. Wielu internatów nie przebierało w słowach i życzyło prezydentowi Gdańska śmierci. Niektórzy politycy czy publicyści nie szczędzili odniesień do bieżącej walki politycznej nakręcając spiralę niechęci i wrogości. Chciałem zacytować niektóre komentarze, ale jednak się na to nie zdecyduję z prostego powodu – podnoszą ciśnienie i uwalniają niezdrowe emocje, których i tak mamy ostatnio zbyt wiele.

Temperatura sporu w Polsce sięga zenitu. Z łatwością oskarżamy się o najcięższe zbrodnie przeciwko naszej ojczyźnie, a język naszej debaty coraz częściej zamiast nieść jakąkolwiek treść, niesie zniszczenie, poniżenie i nienawiść. Możemy się przecież różnić poglądami i spierać, nie ma w tym nic złego, ale musimy przestać się wzajemnie oczerniać i zalewać przestrzeń publiczną hejtem. Czasem mam wrażenie, że Polska jest rozbita. Symbole narodowe i wartości przestały nas łączyć. Podzieliliśmy się na zwalczające się plemiona i przynależność do jednego z nich stała się kluczową częścią naszej tożsamości. Towarzyszy temu wojenna retoryka: „albo my, albo oni”. „Musimy wygrać”. „Musimy ich usunąć z życia publicznego”. Zapominamy, że jest możliwe pokojowe współistnienie ludzi o wielu poglądach.

Fot. PAP/Adam Warżawa

W ostatnich dniach mocno zastanawiałem się, jaka jest droga do polsko-polskiego pojednania. Nie zmieniła nas śmierć Jana Pawła II, na krótko połączyła nas tragedia smoleńska. Wszystko, co się teraz dzieje, nawet najtrudniejsze wydarzenia, nie pomagają już w budowaniu (chociaż na chwilę) poczucia wspólnoty. Obecnie wszystko pogłębia różnice między nami i jeszcze bardziej nas antagonizuje. Jest tylko jedno wyjście z tego impasu: przebaczenie.

– Gdy widzę w Polsce takie wyspy, ludzkie wyspy, które wykrzykują, a porozumieć się nie mogą, to mnie bardziej interesuje nie to, co się dzieje między nimi, ale bóle, które oni w sobie noszą. (…) Skoro noszą i tłumią w sobie te bóle, to gdzieś ten odwet musi się ujawnić. Nie widzę na to innego lekarstwa, jak łaska przebaczania. I to słowo „łaska” jest tutaj niesłychanie trafne – diagnozował niegdyś ks. Józef Tischner.

Dlaczego słowo „łaska” jest tutaj kluczowe? Bo łaska, to dar, który jest dany człowiekowi za darmo i nie jest związany z żadną zasługą. I tego właśnie dzisiaj potrzebujemy. Przestańmy się rozliczać, przestańmy wytykać sobie błędy, nie czekajmy na wyciągnięte ręce, tylko sami je wyciągnijmy. Mimo że są to słowa sprzed kilkudziesięciu lat, to idealnie pasują do obecnej sytuacji w Polsce. Nic się nie zmieniło. Nie czekajmy na kolejny wstrząs, tylko powstrzymajmy tę spiralę nienawiści. Już dzisiaj. Zacznijmy od rachunku sumienia.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze