Fot. Michał Brzezicki

Religie winne wojnom? [KOMENTARZ]

W ostatnich latach często spotykam się z opiniami, że „religia odpowiedzialna jest za najwięcej zła na świecie” lub że „gdyby nie było religii, świat byłby dużo lepszym miejscem”. Powszechne są również twierdzenia, że z powodów religijnych wybuchło najwięcej wojen.  

Te i podobne tezy regularnie pojawiają się w internecie, szczególnie na portalach społecznościowych. Warto jednak zastanowić się, na ile są one prawdziwe, a na ile wynikają z uproszczeń i błędnych założeń. Głośna, ostatnio choćby ze względu na otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu piosenka Johna Lennona „Imagine”, też mówi o pokojowym świecie bez religii. Wiara jest dla człowieka czymś naturalnym. Religia zaś jest konsekwencją tego, że wiara jest dla danej społeczności czymś oczywistym. Aby nie było religii, musiałby zostać wprowadzony jej przymusowy zakaz, co próbowano osiągnąć w systemach komunistycznych. 

Do jednego worka? 

Istotnym problemem w dyskusji na temat religii jest tendencja do wrzucania do jednego worka różnych, często sprzecznych ze sobą religii, podczas gdy ideologie ateistyczne są traktowane osobno np. komunizm, totalitaryzm, dyktatura, tyrania… Czy istnieje rzeczywista różnica między tym, że ktoś wierzy w siły nadprzyrodzone, a tym, że w miejscu bóstwa stawia człowieka lub system? W obu przypadkach mamy do czynienia z wiarą w słuszność swoich założeń. 

Korea Północna, fot. pixabay/Alex_Berlin

Jeżeli zarzucamy religii zło z powodu, na przykład, usprawiedliwiania zabijania wolą Boga, czy nie powinniśmy równie sprawiedliwie oceniać usprawiedliwiania zabijania przez nieteistyczne idee, takie jak wyższość ras czy komunistyczna równość? Warto pamiętać, że wrzucanie różnych religii do jednego worka, bez rozróżnienia ich na religie pokoju i religie wojny, prowadzi do manipulacji i przekłamań. Podobnie jak ocenianie wszystkich systemów politycznych w jednym kontekście, bez rozróżniania demokracji od totalitaryzmu, jest błędne. 

Wojna 

Często mówi się, że „religia odpowiedzialna jest za najwięcej wojen” lub „za najkrwawsze wojny w historii”. Takie tezy wygłaszają nie tylko anonimowi użytkownicy internetu, ale także znane osoby publiczne. Na przykład Richard Nixon, nawiązując do słów George’a Washingtona, stwierdził, że „najkrwawsze wojny w historii były wojnami religijnymi”. Richard Kimball oświadczył, że „w imię religii toczono więcej wojen, zabijano więcej ludzi i popełniano więcej zła niż jakakolwiek inna siła instytucjonalna w historii ludzkości”. 

Czy jednak te twierdzenia są zgodne z rzeczywistością? Matthew White, pisarz, analizując 100 najkrwawszych konfliktów, przypisał 11 z nich religii. Choć przyznaje, że żaden konflikt nie ma jednoznacznej przyczyny, to te 11% można uznać w dużej mierze za motywowane religią. Steven Pinker w swojej książce „Better Angels” analizuje 21 największych wojen pod względem liczby ofiar śmiertelnych, z których tylko trzy miały wyraźnie religijne powody (14,2%). Co więcej, według Pinkera, 19% najkrwawszych wojen było motywowanych ateistyczną ideologią marksistowską, co oznacza, że jedna ateistyczna idea odpowiada za większą liczbę ofiar niż wszystkie religie razem wzięte. Jednak, jak pokazuje historia, nieteistyczne idee rzadko są obwiniane za zbrodnie, tak jak obwinia się religie. 

Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN

John D. Hosler, profesor z ponad 23-letnim doświadczeniem w nauczaniu historii wojskowości, przyjrzał się tej kwestii, opierając swoje badania na trzytomowej „Encyklopedii wojen” Charlesa Philipsa i Alana Axelroda. W dziele tym opisano 1 763 największe konflikty zbrojne, z których jedynie 121 (6,9%) zostało określonych jako „wojny religijne”. Oznacza to, że tylko w takim procencie konfliktów religia była główną przyczyną. Jak widać, statystyki te przeczą powszechnemu przekonaniu, że religia odpowiada za większość wojen. Jak dużo trzeba mieć złych chęci, żeby 6,9% uznać za większość? 

Opierając się na przytoczonych na wstępie opiniach, że to religie są przyczynami większości wojem i śmierci, można stwierdzić, że gdyby na świecie nie było innych konfliktów poza religijnymi, niemalże nie byłoby wojen. To nieprawda. Jeżeli wykluczylibyśmy wojny religijne, to w rzeczywistości ledwo zobaczylibyśmy różnicę w liczbie konfliktów wojennych, bo ich liczba zmniejszyłaby się zaledwie z 1763 do 1642 (w żaden sposób nie lekceważę ofiar konfliktów z podłożem religijnym, stwierdzam jedynie ogólny obraz). Niestety, takie fakty nie są powszechnie znane, a argumenty o religijnej odpowiedzialności za zbrodnie często stanowią pretekst do atakowania wierzących i Kościoła. Oceniając ideologie – nie ma sensu wrzucać wszystkich do jednego worka, tak samo różnią się od siebie religie. Warto te konflikty powodowane w dużej mierze przez kontekst religijny zbadać, czy chodzi w nich o islam, judaizm, chrześcijaństwo, a może hinduizm, buddyzm konfucjanizm czy religie animistyczne. Wówczas tych związanych z chrześcijaństwem byłoby jeszcze mniej. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze