Rowerowe pielgrzymki na Jasną Górę
Choć w sezonie letnim prawdziwym fenomenem jest piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę, to chyba można także mówić o rowerowym boomie. Przyjeżdżają rodziny, parafie, przedstawiciele powiatów, studenci czy policjanci.
Grupa niepozorna, bo 20-osobowa. W środku prawdziwy duchowy „power”. Przyjechali dziś w franciszkańskim stylu z Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Osiecznej k. Leszna. To ich pierwsza taka rowerowa wyprawa do Częstochowy. – Pielgrzymka po franciszkański, czyli pokój i dobro, z ogromną radością, ze słowem Bożym i z drugim człowiekiem. Parafia wspiera, więc mamy bardzo pojemne serca i mamy w nich całą naszą wspólnotę parafialną i klasztorną – wyjaśnił brat Pio z Zakonu Braci Mniejszych. Na liczniku 256 km, ale to nie wszystko, bo pojutrze (piątek 29 lipca) także na rowerach wrócą do domów. – Wrócimy uskrzydleni, bo każde spotkanie z miłością uskrzydla – dodał franciszkanin, a na pytanie, kto wymyślił pielgrzymkę, zdecydowanie odpowiada: „Duch Święty”. W drodze rozważali, jak w swoim codziennym życiu „być jak Maryja”. Dla brata Pio znaczy to przede wszystkim nosić słowo Boże w sercu, karmić się nim, oddychać tym słowem, słyszeć Boga, spotykać Go w ludziach i mówić Mu każdego dnia „tak”. Natomiast dla nastoletniej Laury Kuropki, od września uczennicy 8 klasy, „być jak Maryja” oznacza być dobrym człowiekiem, pomagać innym, nosić w sobie dobro.
11-letni Maksymilian przyjechał z bratem Maurycym i siostrą Marianną. Trzy razy „M” jak miłość – tak o swoich dzieciach mogą powiedzieć państwo Katarzyna i Mariusz Marciniakowie. – Przyjechaliśmy podziękować za ten cud, którym nas Bóg obdarzył – dziećmi trojaczkami. Długo na nie czekaliśmy, bo siedem lat, to dzieci wymodlone. Cieszymy się z tej pielgrzymki, była dla nas trochę jak zdobycie Mont Everestu – opowiadał tato.
– Takie szczypawy, energię mają, nie wiem, skąd ja biorą, a chyba dlatego, żeby tu przyjechać. Chłopcy pięknie służą do Mszy – chwali rodzeństwo inny uczestnik pielgrzymki, Janusz Jeske. – Pierwszy dzień był najtrudniejszy, ok. 102 km, 34-stopniowy upał i jeszcze pod wiatr, spartańskie noclegi na karimatach w salkach. Wspaniała przygoda – podsumował rowerzysta.
>>> Kielce: najliczniejsza pielgrzymka rowerowa wyruszy na Jasną Górę
Mężczyźni potrafią się modlić
O tym, że mężczyźni też potrafią się modlić, przekonywali uczestnicy Męskiej Pielgrzymki Rowerowej z Łasku. Jej organizatorem po raz kolejny był Mariusz Milewski. Na każdym przystanku pielgrzymi rozważali fragment Pisma Św., odczytywali intencje od wiernych i modlili się. Były to prośby wrzucane przez parafian do specjalnej urny, wystawionej 3 tygodnie przed wyjazdem. Na Jasnej Górze odprawili też drogę krzyżową, do poszczególnych stacji rozważania przygotował każdy z uczestników rowerowych rekolekcji. Pielgrzymka po męsku, ale z pomocą kobiet. Przygotowaniem posiłków na postojach zajmowała się żona pana Mariusza. Natomiast 6 sierpnia to kobiety z Łasku wybiorą się rowerami na Jasną Górę, a mężczyźni zajmą się tzw. prozą życia, czyli zadbają, by pątniczki nie jechały głodne.
Ważny jest cel
Także rytm pielgrzymki rowerowej jest wyznaczony przez modlitwę: rano najczęściej Msza św., w południe Anioł Pański, a o godz. 15.00 Koronka do Bożego Miłosierdzia. Niektórzy jak pielgrzymi z Sułkowic mieli też quiz maryjny. Na modlitwę zatrzymują się w kościołach, przydrożnych kapliczkach, to też okazja by poznawać piękno architektury – podkreślają.
Uczestnicy 13. rowerowej pielgrzymki z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sułkowicach w arch. krakowskiej nie tylko przyjechali na Jasną Górę, ale po pobycie tutaj również pojechali do domów.
Ich symbolem jest krzyż z wmontowanymi częściami roweru. – Jedną z belek krzyża stanowi rowerowa rama jednej z uczestniczek sprzed dwu lat. Pękła w czasie jazdy, ale rowerzystka wyszła cało z wypadku i dojechała do Częstochowy. – A że nasze Sułkowice są znane ze ślusarstwa i kowalstwa, to jeden z pielgrzymów wmontował i ramę, i zębatkę w krzyż. A ta zębatka to może tak trochę przypomina symbol naszej parafii, czyli Serce Jezusa – wyjaśniają rowerzyści.
>>> Wyruszyła 31. Szczecińska Rowerowa Pielgrzymka na Jasną Górę
– Ważna jest intencja, cel, a nie przeciwności – podkreślił Andrzej Piwowarski, pomysłodawca i uczestnik pielgrzymki ze Sułkowic. Jest prezesem Polskiego Towarzystwa Stomijnego POL-ILKO. – Mam tyle schorzeń, w tym jestem po dwóch stomiach, że mógłbym obdzielić kilka osób. Zawsze powtarzam, że liczy się intencja, a nie należy patrzeć na przeciwności i na to, czego człowiek nie może, bo może wszystko – podkreślił Piwowarski.
Także Marek Świątkiewicz, który przyjechał ze Wschowy – to ponad 300 km, przekonuje, że pielgrzymki na Jasną Górę pomagają mu w zmaganiach z chorobą. – Maryja dodaje sił mnie i bliskim – podkreślił rowerzysta. Od prawie 40 lat walczy z cukrzycą. Przyjechał po raz piąty w ramach Franciszkańskiej Pielgrzymki Rowerowej. – Bo czasami mamy takie sytuacje, które po prostu rzucają nas na kolana i wydaje się po ludzku, że się człowiek już nie podniesie. Jasna Góra jest takim miejscem, gdzie nawet dorosły człowiek pada na kolana, sobie popłacze i wszystko wtedy „spada”, jest lżej – wyznał pielgrzym.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |