fot. PAP/Zofia Bichniewicz

Rowerowe pielgrzymki na Jasną Górę

Choć w sezonie letnim prawdziwym fenomenem jest piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę, to chyba można także mówić o rowerowym boomie. Przyjeżdżają rodziny, parafie, przedstawiciele powiatów, studenci czy policjanci.

Grupa niepozorna, bo 20-osobowa. W środku prawdziwy duchowy „power”. Przyjechali dziś w franciszkańskim stylu z Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Osiecznej k. Leszna. To ich pierwsza taka rowerowa wyprawa do Częstochowy. – Pielgrzymka po franciszkański, czyli pokój i dobro, z ogromną radością, ze słowem Bożym i z drugim człowiekiem. Parafia wspiera, więc mamy bardzo pojemne serca i mamy w nich całą naszą wspólnotę parafialną i klasztorną – wyjaśnił brat Pio z Zakonu Braci Mniejszych. Na liczniku 256 km, ale to nie wszystko, bo pojutrze (piątek 29 lipca) także na rowerach wrócą do domów. – Wrócimy uskrzydleni, bo każde spotkanie z miłością uskrzydla – dodał franciszkanin, a na pytanie, kto wymyślił pielgrzymkę, zdecydowanie odpowiada: „Duch Święty”. W drodze rozważali, jak w swoim codziennym życiu „być jak Maryja”. Dla brata Pio znaczy to przede wszystkim nosić słowo Boże w sercu, karmić się nim, oddychać tym słowem, słyszeć Boga, spotykać Go w ludziach i mówić Mu każdego dnia „tak”. Natomiast dla nastoletniej Laury Kuropki, od września uczennicy 8 klasy, „być jak Maryja” oznacza być dobrym człowiekiem, pomagać innym, nosić w sobie dobro.

PAP/Waldemar Deska

11-letni Maksymilian przyjechał z bratem Maurycym i siostrą Marianną. Trzy razy „M” jak miłość – tak o swoich dzieciach mogą powiedzieć państwo Katarzyna i Mariusz Marciniakowie. – Przyjechaliśmy podziękować za ten cud, którym nas Bóg obdarzył – dziećmi trojaczkami. Długo na nie czekaliśmy, bo siedem lat, to dzieci wymodlone. Cieszymy się z tej pielgrzymki, była dla nas trochę jak zdobycie Mont Everestu – opowiadał tato.

– Takie szczypawy, energię mają, nie wiem, skąd ja biorą, a chyba dlatego, żeby tu przyjechać. Chłopcy pięknie służą do Mszy – chwali rodzeństwo inny uczestnik pielgrzymki, Janusz Jeske. – Pierwszy dzień był najtrudniejszy, ok. 102 km, 34-stopniowy upał i jeszcze pod wiatr, spartańskie noclegi na karimatach w salkach. Wspaniała przygoda – podsumował rowerzysta.

>>> Kielce: najliczniejsza pielgrzymka rowerowa wyruszy na Jasną Górę

Mężczyźni potrafią się modlić

O tym, że mężczyźni też potrafią się modlić, przekonywali uczestnicy Męskiej Pielgrzymki Rowerowej z Łasku. Jej organizatorem po raz kolejny był Mariusz Milewski. Na każdym przystanku pielgrzymi rozważali fragment Pisma Św., odczytywali intencje od wiernych i modlili się. Były to prośby wrzucane przez parafian do specjalnej urny, wystawionej 3 tygodnie przed wyjazdem. Na Jasnej Górze odprawili też drogę krzyżową, do poszczególnych stacji rozważania przygotował każdy z uczestników rowerowych rekolekcji. Pielgrzymka po męsku, ale z pomocą kobiet. Przygotowaniem posiłków na postojach zajmowała się żona pana Mariusza. Natomiast 6 sierpnia to kobiety z Łasku wybiorą się rowerami na Jasną Górę, a mężczyźni zajmą się tzw. prozą życia, czyli zadbają, by pątniczki nie jechały głodne.

rowerowa pielgrzymka na jasną górę zwoleń
fot. Elżbieta Nowakowska

Ważny jest cel

Także rytm pielgrzymki rowerowej jest wyznaczony przez modlitwę: rano najczęściej Msza św., w południe Anioł Pański, a o godz. 15.00 Koronka do Bożego Miłosierdzia. Niektórzy jak pielgrzymi z Sułkowic mieli też quiz maryjny. Na modlitwę zatrzymują się w kościołach, przydrożnych kapliczkach, to też okazja by poznawać piękno architektury – podkreślają.

Uczestnicy 13. rowerowej pielgrzymki z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sułkowicach w arch. krakowskiej nie tylko przyjechali na Jasną Górę, ale po pobycie tutaj również pojechali do domów.

Ich symbolem jest krzyż z wmontowanymi częściami roweru. – Jedną z belek krzyża stanowi rowerowa rama jednej z uczestniczek sprzed dwu lat. Pękła w czasie jazdy, ale rowerzystka wyszła cało z wypadku i dojechała do Częstochowy. – A że nasze Sułkowice są znane ze ślusarstwa i kowalstwa, to jeden z pielgrzymów wmontował i ramę, i zębatkę w krzyż. A ta zębatka to może tak trochę przypomina symbol naszej parafii, czyli Serce Jezusa – wyjaśniają rowerzyści.

>>> Wyruszyła 31. Szczecińska Rowerowa Pielgrzymka na Jasną Górę

– Ważna jest intencja, cel, a nie przeciwności – podkreślił Andrzej Piwowarski, pomysłodawca i uczestnik pielgrzymki ze Sułkowic. Jest prezesem Polskiego Towarzystwa Stomijnego POL-ILKO. – Mam tyle schorzeń, w tym jestem po dwóch stomiach, że mógłbym obdzielić kilka osób. Zawsze powtarzam, że liczy się intencja, a nie należy patrzeć na przeciwności i na to, czego człowiek nie może, bo może wszystko – podkreślił Piwowarski.

Także Marek Świątkiewicz, który przyjechał ze Wschowy – to ponad 300 km, przekonuje, że pielgrzymki na Jasną Górę pomagają mu w zmaganiach z chorobą. – Maryja dodaje sił mnie i bliskim – podkreślił rowerzysta. Od prawie 40 lat walczy z cukrzycą. Przyjechał po raz piąty w ramach Franciszkańskiej Pielgrzymki Rowerowej. – Bo czasami mamy takie sytuacje, które po prostu rzucają nas na kolana i wydaje się po ludzku, że się człowiek już nie podniesie. Jasna Góra jest takim miejscem, gdzie nawet dorosły człowiek pada na kolana, sobie popłacze i wszystko wtedy „spada”, jest lżej – wyznał pielgrzym.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze