Różne kierunki, ale jeden cel. Na szlaku pielgrzymki [REPORTAŻ]
Różne historie, różne motywacje, różne kierunki pielgrzymowania, ale wszystkie prowadzą do tego samego celu. Kawałka tego można doświadczyć nawet podczas pielgrzymowania z obostrzeniami pandemicznymi.
W tym roku Poznańska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę przebiega w formie sztafety. Każda w grup idzie przez jeden dzień. Oczywiście pozbawia to kilku elementów pielgrzymowania, jak spanie u gospodarzy w czasie drogi, czy wieczory integracyjne, modlitewne dla grupy.
Ale okazuje się, że mimo to w pieszym pielgrzymowaniu jest coś przyciągającego. Kiedy tylko obostrzenia pandemiczne zostały złagodzone wiele osób po raz piąty, dwunasty czy dwudziesty ruszyło na pielgrzymie szlaki. Z Poznania jako pierwsza wyruszyła Grupa 7, tzw. czerwona.
„W drodze odnawia się moja wiara”
Beata idzie z pielgrzymką po raz trzynasty albo czternasty. – Musiałabym dokładnie policzyć – mówi. Były piesze pielgrzymki akademickie, ale też z Warszawy czy najdłuższa – z Helu. Wraca ponieważ przez klimat grupy, dobrych ludzi, pogodę ducha i radość ładuje swoje duchowe akumulatory. – To jest żywy Kościół. Razem mamy bąble na stopach i razem się śmiejemy. Dzielimy się wodą i kremem z filtrem, dbamy o to, by nikt się nie zagubił. O to tak naprawdę chodzi we wspólnocie, byśmy razem podtrzymywali się w drodze – mówi Beata.
Rozmawiamy na trudnym odcinku. Asfalt, upał, samochody, a więc i mnóstwo spalin. A ona mówi, że właśnie tutaj na nowo ożywia swoją wiarę. Wiarę w ludzi, a przez to także w Boga. Wierzy, że to Bóg przez ludzi pozwala jej doświadczyć kawałka dobroci.
Serce od ludzi
Piesza pielgrzymka to dla wielu osób, które w niej nie uczestniczą, prawdziwe widowisko. Kiedy idzie przez miasto wtedy budzi zaciekawienie przechodniów, dzieci na placach zabaw a nawet panów w krawatach stających w oknach biurowców. Muzyka, śpiew, zmęczeni, ale uśmiechnięci uczestnicy. Ludzie machają, trąbią samochody, na trasie pielgrzymi dostają od zupełnie przypadkowych ludzi wodę w butelce albo co jest bardzo pożądane w czasie upału z węża ogrodowego w postaci chłodzącego deszczyku. Na wsi zdarza się, że przed jednym czy drugim domem czeka na pielgrzymów orzeźwiający, schłodzony kompot z porzeczek albo kawałek jeszcze ciepłego placka drożdżowego. Ta prostota i ogromne serce ludzi mijanych po drodze naprawdę przywracają wiarę w ludzi.
W tym roku prawdziwa niespodzianka czekała na pielgrzymów w podpoznańskiej parafii w Borówcu. Ciastko-serce wywołało prawdziwe wzruszenie i niesamowitą radość. Dodało energii w zupełnie inny sposób niż kalorie.
Inkubator powołań
Katarzyna chodzi w pielgrzymce od lat. Teraz jako Misjonarka Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej, jednocześnie służy także pomocą medyczną. Zresztą sióstr z tego zgromadzenia idzie w tym roku więcej: Iga, Emilia, Anna i Kinga. Na co dzień pracuje w szpitalu. Ksiądz Patryk, przewodnik Grupy 7 z Poznańska Pieszą Pielgrzymką chodził „od zawsze”.
Wielu odnalazło albo umocniło relację ze swoją drugą połówką. Asia pielgrzymuje tym roku ze swoimi dwoma najstarszymi synami – Jackiem i Jankiem. Obaj chłopcy dzielnie szli znosząc upał. Wcześniej chodziła ze swoim narzeczonym. – Dobrze jest po 13 latach wrócić do pielgrzymowania. To już siódmy raz z Grupą 7 – mówi Asia.
Grupy pielgrzymkowe często są takimi inkubatorami powołań. Doświadczenie żywego Kościoła, bezinteresownej służby i po prostu radości sprawia, że łatwiej jest powiedzieć sobie „chcę oddać Bogu całe życie”. Jest w takiej wspólnocie coś, co pociąga, fascynuje.
„Prowadzi mnie intencja”
Ewa ma stosunkowo niewielki „staż” na pielgrzymim szlaku. Wszystko miało zacząć się od pielgrzymki trzy lata temu. Ale w późniejszych latach pielgrzymowanie było mocno utrudnione. W tym roku wyruszyła choćby na jeden dzień. Jest to dla niej szczególne ważne, ponieważ idzie modląc się w intencji swojej córki. Chce by ułożyło się jej życie po burzliwych perypetiach. To ta intencja prowadzi ja na szlak.
Kalejdoskop historii
W czasie drogi jest modlitw, konferencja, śpiew. Ale także czas na rozmowy. To wszystko sprawia, że między uczestnikami pieszych pielgrzymek tworzą się prawdziwe, czasami bardzo głębokie więzi. Podtrzymywane nie tylko w czasie spotkań popielgrzymkowych. Przyjaciel z pielgrzymki jest chrzestnym dziecka mojej koleżanki. Kawki, herbatki, wzajemne wsparcie.
Wśród uczestników przeplatają się najrozmaitsze historie i motywacje wyruszenia na szlak. I to nie tylko na Jasną Górę, ale do setek sanktuariów i miejsc pielgrzymkowych. Najważniejsze jest jednak to – jak to napisał jeden z kolegów na moim profilu facebookowym – że choć kierunki są różne to cel jest ten sam. Wszyscy wyruszamy w drogę, by spotkać się z Bogiem, odświeżyć swoją wiarę, doświadczyć osobistego zmagania ze słabościami, ale także siły wspólnoty będącej w drodze.
Ta droga przemienia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |