Ryś na Wielki Post: rozważania „Moc wiary”, część 1
Wielki Post to czas, gdy mamy (a przynajmniej staramy się mieć) więcej czasu dla Boga: na Jego słowo, na jego czytanie, rozważanie, przebywanie z Nim. Służą temu między innymi kazania pasyjne wygłaszane podczas nabożeństw Gorzkich Żali. My zapraszamy Was na mały cykl. Do ostatniej niedzieli Wielkiego Postu prezentować będziemy fragmenty książki arcybiskupa Grzegorza Rysia „Moc Wiary”.
Książka autorstwa łódzkiego metropolity składa się z czterech części: „Kim jest Bóg”, Miłosierdzie”, „Wytrwać w wierze” oraz „Ciasna brama i wąska droga”. Piątym, szczególnym rozdziałem jest Droga Krzyżowa z papieżem Franciszkiem – medytacje abp. Rysia napisane dla papieża na spotkanie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. To piękne zwieńczenie tej podróży, na które zaprosimy Was w Niedzielę Palmową. Dziś tę podróż zaczynamy. Mówię: podróż nie bez przyczyny. Na okładce książki widzimy odręczny napis: „Zapraszam na wspólną podróż po Biblii”.
Książka, która towarzyszy
No to ruszamy! Zanim przejdziemy do rozważań abp. Rysia, mały wstęp ode mnie. Po lekturze „Mocy Wiary” jestem pod wrażeniem! Pod wrażeniem wiedzy arcybiskupa, jego głębokiego osadzenia w Słowie Bożym i umiejętności przekładania tej wiedzy na język zrozumiały, a przede wszystkim wciągający. Tak, ta książka po prostu wciąga. To dobra lektura. Nawet gdy wieczorem zmęczony kładłem się do łóżka, chciałem przeczytać choć jeden rozdział. Siłą tej książki są krótkie rozdziały – dwustronicowe. Takie założenie widocznie przyjął autor. Dzięki temu łatwo do niej sięgnąć chociaż na chwilę. W każdym rozdziale przytacza wybrany fragment Słowa Bożego, a później rozważa je i pokazuje realne sposoby realizacji go w codziennym życiu. A nawet więcej: podaje nie tylko sposoby realizacji Słowa w przyszłości, pokazuje i uświadamia, ile to Słowo mogło już w naszym życiu zmienić, a czego często nie zauważamy. Wiele razy, przy lekturze „Mocy Wiary” po prostu się uśmiechnąłem. Z głębokiej radości i wdzięczności. Siłą książki jest też to, że „zmusza” nas do lektury Pisma Świętego. Wielu z nas dobrze wie, jak rzadko sięgamy po Biblię, tak po prostu, by przeczytać. Z abp Rysiem zaglądamy do Biblii, i to regularnie!
Kim jest Bóg
Dość o mnie! Otwórzmy książkę. W jej pierwszym rozdziale abp Ryś pyta: „Kim jest Bóg?” i wcale nie daje nam definicji, którą znamy z lekcji religii, którą znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego czy w książkach teologicznych. Mówi już o tym tytuł pierwszego rozważania – „Nieoczywista miłość Boga”, ale i kolejnego „Bóg, który nie może”. To rozważania, które same prowadza nas do definicji – odkrywamy ją, a nie odczytujemy.
Biskup Ryś otwiera nam tym samym oczy na rzeczy nieoczywiste. Jak na przykład wtedy, gdy przywołuje fragment z Ewangelii Mateusza (13,58): „I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary”. Nie był w stanie? Bóg Wszechmogący? W Wielkim Poście zapytać możemy też, jak Ten Wszechmogący nie mógł zejść z krzyża? Jak mógł dać się zabić? Abp Ryś przekonuje nas, że Dobra Nowina mieści się właśnie w tym zdaniu: „I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary”. „On woli się zmierzyć ze swoją bezradną Miłością. Chciałby, by otworzyli się na Jego działanie. Chciałby dla nich – bo przecież nie dla siebie. Ale nie zamierza używać siły, podstępu czy taniego pochlebstwa. Chce wytrwać w Miłości” – pisze łódzki biskup.
„Krzyż – miłość w sytuacji odrzucenia – bezradna i trwająca/uparta miłość w chwili zakwestionowania – jest częścią Ewangelii. Jest jej częścią najważniejszą. To właśnie tą miłością Chrystus dokonał zbawienia. I to właśnie tę zbawiającą miłość upamiętnił w Eucharystii”.
W pamięci zapadł mi rozdział 11: „Palec Boży”. Palcem Bożym jest Duch Święty. Na podstawie fragmentu Mateuszowej Ewangelii abp Ryś pisze: „To wewnętrzny Nauczyciel. Sprawia, że ogłoszone przez Boga prawdy – także nakazy, zakazy, przepisy, tradycje, prawa, normy i zwyczaje – przestają być w moim życiu czymś zewnętrznym – obcym, narzuconym, sztywnym gorsetem, jarzmem, pod który muszę nagiąć kark i przeciw któremu będę wierzgał (…) W Duchu Świętym stają się one moim własnym sposobem myślenia i wartościowania, rozeznawania i rozumienia rzeczywistością (…) Nie doświadczam żadnej sztuczności i zniewolenia. Przeciwnie – nareszcie jestem sobą!”. Jakie to wzmacniające, prawda? I pokazujące, że wyrzeczenia (także te wielkopostne) wcale nie zniewalają. Wprost przeciwnie.
Abp Ryś zauważa to, co na pierwszy rzut oka niedostrzegalne
W rozdziale zatytułowanym „Spojrzenie Jezusa” abp Ryś przypomina historię Zacheusza (Łk 19, 1-10). Tu szczególnie dotknął mnie wątek, jak Jezus chciał zobaczyć Zacheusza. Z pobieżnej lektury tego ewangelicznego spotkania możemy wysnuć wniosek, że to Zacheusz chciał zobaczyć Jezusa (biegnie naprzód, wyprzedza tłum, wspina się na sykomorę). Chciał, ale na koniec dowiadujemy się, że to jednak Jezus go odszukał: „przyszedł bowiem go szukać i zbawić”. To właśnie Jezus jest pełen wewnętrznej determinacji, by go spotkać. To Jezusowi zależy (najpierw i najbardziej).
„Ta przenikliwość wzroku Jezusa jest szokująca. Jezus widzi swój własny obraz i podobieństwo w złodzieju i zdrajcy – potrafi się przebić wzrokiem przez wszystko, co tę pierwotną i nieusuwalną godność Zacheusza przysłania. Jezus na nowo uświadamia Zacheuszowi, kim on jest. Zbawia go z racji na to, kim on jest, a nie na to, co robi”.
Dokonać Paschy
Z racji Wielkiego Postu nie sposób nie wspomnieć o rozdziale, który najbardziej dotyka tej tematyki (choć znajdziemy ją w każdym rozważaniu). Rozdział kończący pierwszą część książki nosi tytuł „Dokonać Paschy”. Wychodzimy od Paschy z Ewangelii Mateusza (Mt 26,17-18) i docieramy aż do paschy każdego człowieka. Abp Ryś tłumaczy to tak: „Dokonuje się to w każdym prawdziwym nawróceniu. Kiedy umiera w nas stary człowiek, a rodzi się nowy, kiedy z grzechu (a więc śmierci) powstajemy do życia. Ostatecznie wydarzy się to jednak w chwili naszej śmierci. To ona ostatecznie jest dla nas najważniejszym momentem paschalnym”.
„Niemal 29 lat celebruję Eucharystię. Dzień w dzień (…) Dopiero jednak w te Święta, i pod wpływem tej lektury, przemówił do mnie ten jej wymiar. Po co każda z tych Eucharystii? Po co moje codziennie w nich uczestnictwo? Otóż właśnie po to: celebrujemy w wierze i w znakach – w liturgicznym wydarzeniu – śmierć i zmartwychwstanie Pana po to, aby się one ostatecznie dokonały w chwili naszej śmierci. A wcześniej nieustannie dokonywały się w nawróceniu. Celebracja i „spożywanie” zapowiadają i przygotowują, codziennie przybliżają moment dokonania się w nas Paschy Jezusa. Marana tha!”
Czy to nie idealne zobrazowanie i wyjaśnienie celu, który powinien przyświecać nam szczególnie w czasie Wielkiego Postu? Eucharystia – wielki dar, nieustająca droga w „Mocy wiary”! Nie chcę tu, Drogi Czytelniku, pisać za dużo i relacjonować każdego rozdziału. Pozbawiłbym Cię wielkiej przyjemności, jaką jest obcowanie ze Słowem Bożym i jego interpretacją. Zachęcam, warto zajrzeć do „Mocy wiary” – to wspaniała podróż! A już za tydzień rozdział drugi, czyli „Miłosierdzie”. Dobrego tygodnia!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |