S. Małgorzata Chmielewska: Chrystus identyfikuje się z każdym człowiekiem, zwłaszcza z cierpiącym
Chrystus identyfikuje się z każdym człowiekiem, szczególnie z tym, który jest cierpiący – mówi s. Małgorzata Chmielewska. Przełożona Wspólnoty Chleb Życia w Polsce zauważa, że zawsze, kiedy cierpi człowiek – cierpi sam Bóg. Pod hasłem “Wyciągnij rękę do ubogiego” (Syr 7, 32) w niedzielę obchodzony będzie IV Światowy Dzień Ubogich.
Publikujemy wypowiedź s. Małgorzaty Chmielewskiej:
Chrystus identyfikuje się z każdym człowiekiem, szczególnie z tym, który jest cierpiący. To jest wyraźnie powiedziane w Ewangelii. Z czego to wynika? Ja to sobie tłumaczę tak, że Pan Bóg stworzył nas z miłości, na swój obraz i podobieństwo i wszędzie tam, gdzie obraz wewnętrznego piękna jest zniszczony – czy to przez warunki zewnętrzne czy przez poniżenie, cierpienie lub grzech, który człowiek popełnia, jak przestępstwa, zbrodnie, nienawiść – otóż wszędzie tam cierpi sam Bóg. To wyraźnie mówi Chrystus, Ewangelia, Kościół. Wobec tego, w drugim człowieku odnajduję twarz cierpiącego Chrystusa. Odnajduję ją w brudnym, bezdomnym, tonącym w morzu, uciekającym przed wojnami i nędzą. A także w starej, zgryźliwej sąsiadce. „Byłem głodny a daliście mi jeść…”
Chrystus ma trzy „adresy”. Zwykle pamiętamy o pierwszym, drugi za bardzo nam nie pasuje, zwłaszcza jeśli czasami wychodzą różne, brzydkie rzeczy naszych bliźnich (nie mówiąc już o naszych brzydkich sprawach), no a o trzecim to już w ogóle zdajemy się nie pamiętać. Adres pierwszy to Eucharystia, drugi to Kościół jako ciało Chrystusa, wspólnota, a trzeci to nasz bliźni, szczególnie ubogi. Ubogi w szerokim sensie: cierpiący, zmartwiony, chory na Covid-19, uchodźca czy ten, który ma poglądy dalekie od Ewangelii i którego chcę zatłuc lub kopnąć, a najlepiej tak mu nakopać, żeby natychmiast się nawrócił. To jest, jak wiadomo, najszybsza metoda ewangelizacji, podejmowana, rzecz jasna, w trosce o jego duszę i zbawienie…
Eucharystia jest czymś wspaniałym i wielkim. Jest mocą miłości, wspólnotą z Bogiem i ludźmi. A jak „przejść” od Eucharystii do potrzebującego bliźniego? No, po prostu jeszcze w kościele z głęboką wyrozumiałością i współczuciem spojrzeć na sąsiadkę, która w czasie Mszy odmawia różaniec i mi przeszkadza albo na proboszcza, który plecie głupoty.
Wpatrując się w Eucharystię uczymy się patrzeć na bliźnich i na świat oczami Chrystusa. Uczymy się tego żyjąc w Kościele, słuchając jego nauki (a nie nauk różnych dziwnych osób) i czytając Pismo Święte. Wychodząc z kościoła mamy w sobie Chrystusa. A On stawia przed nami proroków: to może być człowiek żebrzący pod kościołem, żona, która ma dzisiaj zły humor albo szef, który mi dokucza. To może być także ogłoszenie na Facebooku, że ktoś szuka rodziny zastępczej dla opuszczonego dziecka. I w każdej takiej sytuacji Chrystus pyta: co ty na to?
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |