Seniorzy nauczycielami wiary oraz pielgrzymowania na Jasną Górę
Obchodzony dziś II Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych jest okazją do wyrażenia wdzięczności za ich świadectwo wiary, bo jak podkreślają młodzi, to seniorzy są i uczestnikami, i nauczycielami pielgrzymowania na Jasną Górę. Uczą wierności, jak i np. starych pieśni.
Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych został ustanowiony w ubiegłym roku przez papieża Franciszka. Jest on obchodzony w lipcu, w niedzielę, która przypada najbliżej liturgicznego wspomnienia dziadków Pana Jezusa – jak określa się św. Joachima i Annę, rodziców Maryi. Hasłem tegorocznego dnia są słowa z Psalmu 92: „Wydadzą owoc nawet i w starości”.
>>> Caritas pomaga seniorom z Polski i z Ukrainy
W sztafecie pokoleń
Pielgrzymowanie na Jasną Górę odbywa się wciąż w sztafecie pokoleń. To dziadkowie są często tymi, którzy przekazują wnukom wiarę. Mariusz Pietrucha jest organizatorem Franciszkańskiej Pielgrzymki Rowerowej ze Wschowy w diec. zielonogórsko-gorzowskiej. Na pielgrzymkę zabiera córkę, a w tym roku także 3-letnią wnuczkę. – Jechała może 30-40 km dziennego etapu, tzn. w koszyczku. Także dawaliśmy radę – uśmiechał się dumny dziadek.
Tradycją pieszej pielgrzymki z parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Woźnikach Śląskich w diec. gliwickiej jest to, że prowadzą ją świeccy. Po śmierci poprzednika od czterech lat przewodnikiem jest Aleksander Brodziak. Jak podkreśla, choć do Częstochowy idzie wielu młodych, to nie brakuje też starszych. – Dla mnie seniorzy są przykładem wiary i wytrwałości, świadectwem na to, że pielgrzymowanie nie jest owocem tylko młodzieńczej werwy – powiedział przewodnik.
Michał był gitarzystą podczas pielgrzymki, a na co dzień jest organistą w woźnickiej parafii. – Na Jasną Górę chodzili dziadkowie, rodzice, teraz ja i rodzeństwo – opowiadał młody pątnik. Jak podkreślił, to właśnie od dziadków nauczył się tradycyjnych starych pieśni, które teraz bardzo mu się przydają.
Najstarszy pątnik tegorocznej 42. Przemyskiej Archidiecezjalnej Pieszej Pielgrzymki miał 85 lat. Był to ks. prof. Kazimierz Bełch. Ten niestrudzony od 40 lat pątnik jest też współinicjatorem pieszych pielgrzymek z Rzeszowa i Przemyśla na Jasną Górę.
„Odziedziczona” pielgrzymka
Są też pielgrzymki, które się „dziedziczy”. Tak jest np. z tą, która od 1991 r. przychodzi w lipcu z czeskiego Zaolzia. Jest ona owocem VI Światowego Dnia Młodzieży na Jasnej Górze. Zapoczątkowali ją Jadwiga i Franciszek Frankowie. Teraz w parafialnym komitecie organizacyjnym pielgrzymki działa ich córka Joanna Bubik. Teraz już sama, bo mąż nie żyje, pani Jadwiga z racji wieku i stanu zdrowia nie przechodzi całej trasy, ale towarzyszy pątnikom, tu na Jasnej Górze ich wita. Są jej dumą.
>>> Skąd wyrusza najdłuższa piesza pielgrzymka na Jasną Górę?
Nauczyciele miłości
Wielu do tej pory wspomina też niezwykłą Włoszkę, Emmę Morosini, która w wieku 95 lat wybrała się w samotną pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Pokonała ok. 1 tys. km i 21 sierpnia 2019 r. dotarła do Częstochowy.
Także paulini wspominają i pamiętają o swoich dziadkach. Np. o. Jakub Szymczycha rodziców mamy pamięta jako ludzi ubogich, łagodnych i uduchowionych. Więcej mówi o rodzicach taty, bo to z tymi dziadkami mieszkał pod jednym dachem. – Dziadkowie, z którymi się wychowywałem w domu, to byli ludzie niezwykle dzielni, którzy nie ulegali rozpaczy, nie byli odrealnieni. Brali życie takim, jakim jest, i byli niezwykle pracowici. Tego też mnie nauczyli przede wszystkim przez swoją obecność, bo przecież najwięcej się przekazuje przykładem własnego życia – podkreśla zakonnik.
Dziadek kojarzy się o. Jakubowi z witalnością, temperamentem i pracowitością, natomiast babcia z ogromnym życiowym doświadczeniem i dzielnością. – Z babcią modliłem się, ale i słuchałem historii ludzkich, opowieści wojennych. Wtedy chyba kiełkowało we mnie swego rodzaju zainteresowanie człowiekiem, jego losem, dziejami, problemami i trudnościami. Babcię bardzo kochałem, jako ósmoklasista mocno przeżyłem jej śmierć. Kojarzy mi się ona też z ciepłem domowym. Okazywała nam wnukom serce, poświęcała czas, dumna chwaliła się naszymi osiągnięciami wobec innych, gotowała kaszkę i kartoflaki – dodaje z uśmiechem i wzruszeniem paulin.
Dla wielu to właśnie dziadkowie stali się też pierwszymi nauczycielami wiary i miłości do Jasnej Góry.
Prowincjał amerykańskiej prowincji Zakonu Paulinów, o. Tadeusz Lizińczyk w okresie letnim na Jasnej Górze nie tylko odpoczywa, ale też przede wszystkim czuje się tu pielgrzymem. – W mojej rodzinie pielgrzymowało się od zawsze. Z dzieciństwa pamiętam babcię, z którą przyjeżdżaliśmy tutaj co najmniej raz w roku – opowiada zakonnik, który swoje powołanie nazwał jasnogórskim. – Dorastałem w cieniu Jasnej Góry – podkreśla paulin.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |