Fot. materiały prasowe

Służę, więc jestem – Droga na MAXa, czyli konferencja dla mężczyzn

Już 4 czerwca odbędzie się specjalna konferencja dla mężczyzn połączona z nocną pielgrzymką. Czy zdanie z „służę, więc jestem” to jakiś katolicki coachingowy frazes? Z pewnością nie! To zdanie, które wypowiedział sługa Boży Franciszek Blachnicki, założyciel ruchu oazowego.

Aby dojrzeć do takiego stwierdzenia, musiał przejść przez piekło wojny, obozu w Auschwitz i prawie 5 miesięcy pobytu w celi śmierci, gdzie przeżył głębokie nawrócenie. Doświadczenie obozu łączy go z innym wielkim człowiekiem – św. Maksymilianem Marią Kolbe. Służba drugiemu człowiekowi, która trwała całe jego życie, osiągnęła szczyt w oddaniu swojego życia za innego więźnia.

Fot. materiały prasowe

Ci dwaj mężczyźni to patroni VI Drogi na MAXa – konferencji dla mężczyzn połączonej z nocną pielgrzymką z Ożarowa Mazowieckiego do Niepokalanowa, organizowanej przez Drogę Odważnych – wspólnotę dla mężczyzn, której charyzmatem jest formacja mężczyzn na Bożych przywódców. W jej trakcie będziemy zastanawiać się, jak jest rola służby w życiu mężczyzny. Wydarzenie odbędzie się 4 czerwca.

W planie wydarzenia konferencje, panele dyskusyjne, czas na rozmowę i dzielenie z innymi mężczyznami, wspólna Eucharystia i wyjście w małych grupach na trasę pielgrzymki.

Szczegóły i zapisy tutaj.

Świadectwa uczestników:

Od Drogi na Maxa, zaczęła się moja przygoda ze wspólnotą. Na Drodze poczułem co to braterstwo i pomoc od obcych mężczyzn i zrozumiałem, że warto wejść do wspólnoty głębiej. Drogę na Maxa powinien przejść każdy, kto chce zrobić coś dla siebie i się rozwijać. Tego nie mam jak opisać, to trzeba przejść!

Józef Maciński

Fot. materiały prasowe

Warto wybrać się na pielgrzymkę Droga na Maxa, ponieważ nie jest to zwykła pielgrzymka. W zeszłym roku szedłem z intencją Bogu wiadomą, szedłem z braćmi słuchając konferencji, modląc się uwielbiając PANA. Atmosferę braterstwa i troski było czuć na każdym postoju, mieliśmy również wózek inwalidzki gotowy do użycia, a przez całą noc każdy miał przy nim dyżur, gdy idąc musiał go pchać.

W skrócie: był to wielki duchowy odlot. Chwała Panu!

Damian Brodnicki

Jedna z grup na trasie Fot. materiały prasowe

Na Drodze na Maxa poznałem się bliżej z Ojcem, doświadczyłem Jego prawdziwej troski o mnie i innych. Poznałem braterską miłość i doświadczyłem płynącą z niej pomoc. Pogłębiłem relacje z Braćmi. Owocem Drogi na Maxa jest siła i motywacja w chwilach słabości lub lenistwa do ćwiczeń i wyzwań z rozwoju fizycznego. Niesamowita przygoda!

Michał Ostrowski

Niepokalanów Fot. materiały prasowe

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze