
Fot. pixabay/Alexas_Fotos
Śmierć… jakie to banalne [FELIETON]
Współczesna kultura nie chce brać pod uwagę śmierci. Dąży do tego, by z jednej strony usunąć ją z naszego bezpośredniego doświadczenia. A z drugiej strony jest wszechobecna w popkulturze czy w mediach, ale w specyficzny sposób – zbanalizowany.
„Banalizować” to znaczy zrobić coś czymś banalnym czy traktować jako coś banalnego – czyli pozbawionego oryginalności, pospolitego. Ale też traktować jak coś mało znaczącego, nieistotnego i bardzo łatwego.
Nie widzę, więc nie istnieje
W Szwecji i Czechach rodzina po śmierci zawiadamia zakład pogrzebowy, żegna się na progu domu z wynoszonym ciałem zmarłego i dalej już nie ma styczności ze zmarłym. Nie zajmuje się pogrzebem itd. Ale odsuwanie śmierci z widoku publicznego ma również miejsce wtedy, kiedy osoby starsze, chore „usuwamy” sprzed naszych oczu, ponieważ są one w szpitalach czy w innych specjalnych ośrodkach. Ma to oczywiście także swoje uzasadnienie medyczne, niemniej sprawia, że coraz rzadziej możemy na własne oczy zobaczyć, jak umiera ktoś bliski, czy choćby sąsiad. Coś, co jeszcze 100 lat temu było częścią życia społecznego – czuwanie przy umierającym czy przy zmarłym, teraz staje się jakąś opowieścią z historii, a nie doświadczeniem każdego z nas.
Coraz więcej we współczesnym świecie skupienia na tym, co tu i teraz. Nawet jeśli ludzie myślą o przyszłości, to zwykle i tak chodzi o przyszłość, która nie wykracza poza ziemskie życie. Liczy się praca, zdrowie, pieniądze itp. Oczywiście są one ważne, niemniej takie podejście pokazuje, że to, co stanie się z nami po naszej śmierci usunięte jest z życia codziennego czy refleksji o sensie życia.
Inną odsłoną tego zjawiska jest zastępowanie świadomości śmierci serią „zagrożeń dla życia” i tworzeniem całych instytucji, szeregu usług proponujących przedłużanie zdrowia, młodości, życia. Człowiek teoretycznie wie, że nie może przedłużać życia w nieskończoność, ale przez takie iluzje nie mamy szansy oswojenia się z własną starością i umieraniem. Zaskakuje nas i przeraża.
Myślenie o śmierci, dostrzeganie jej jest jakby schowane. Zamykamy oczy, żeby jej nie dostrzegać we własnym życiu, jakbyśmy chcieli powiedzieć: „nie widzę cię, więc nie istniejesz”, „schowałem cię w pudełku, więc cię nie ma” – w związku z tym nie będę o tobie myśleć.
>>> W galerii handlowej jak w katedrze. Świeckie rytuały i celebracje [MISYJNE DROGI]

Śmierć z telewizora
Z drugiej strony śmierć towarzyszy nam niemal non stop. Pojawia się co chwilę w newsach ze świata. Kilkadziesiąt osób zginęło w wyniku osunięcia się ziemi, kilkadziesiąt osób zginęło minionej doby w wyniku działań wojennych, do tego wypadki i od czasu do czasu jakaś statystyka umieralności na daną chorobę. Jest także stałym elementem filmów i gier komputerowych. Zawsze jednak jest to śmierć kogoś innego, która w zasadzie nas nie dotyczy, nie dotyka nas i staje się newsem jak każdy inny.
Śmierć stała się elementem codzienności, a jednocześnie jest obca, odsunięta pomiędzy inne nieważne informacje – o narodzinach słonia w zoo w Tajlandii, nowym przepisie na sernik, czy niemodnym w tym sezonie ciuchu. Informacji, które czytamy i sekundę później o nich zapominamy, bo nie są dla nas w żaden sposób znaczące. I w gruncie rzeczy nie są warte naszej uwagi.
Duszek z kreskówki i koszulka w czaszki
W pewnej miejscowości w budynku na cmentarzu komunalnym, w którym mieści się także kaplica, uruchomiono kawiarnię nazwaną Nostalgia. W tym samym budynku znajduje się spopielarnia zwłok. „Bliscy, przybywając po urnę z popiołem zmarłego, mają możliwość wypicia kawy i lampki wina” – informują właściciele.
Śmierć w takim „umiejscowieniu” nie jest już czymś specjalnym, przejmującym, ale wydarzeniem „przy kawie”. Zajmuje miejsce gdzieś pomiędzy naszymi codziennymi sprawami. W ramach rozrywki dzieci oglądają kreskówkę o duszu Kacperku, a dorośli „Uwierz w ducha” i „Noc żywych trupów”. Zakładamy koszulkę w czaszki i kupujemy zabawkowe nagrobki na Halloween.
Można więc powiedzieć, że życie po śmierci staje się po prostu rozrywką, jest podane w takiej wersji, by było miłe i przyjemne. By było może trochę lepszą wersją tego ziemskiego, ale na pewno nie czymś, co zasmuca, co wybija nas z codzienności, a więc dążenia do udoskonalania i uprzyjemniania naszego tu i teraz.

Śmierć nadaje sens życiu
Filozof Walter A. Kaufmann pisze: „Dla większości z nas śmierć nie przychodzi wystarczająco wcześnie. Na skutek poczucia, że śmierć jest odległa i bez znaczenia, nasze życia stają się byle jakie i jałowe”. Podobnie pisze teolog Gisbert Greshake: „Gdyby nie było śmierci, życie składałoby się z okropnej nudy, wszystko byłoby równie ważne, więc obojętne, bo zawsze można by było to nadrobić bądź w nieskończoność odsuwać. Dopuszczenie do siebie poważnej refleksji o własnej śmierci może pomóc w mozolnym budowaniu sensu życia tu i teraz”.
Świadomość przemijania nadaje wartość i sens temu, co robimy. Chcemy „zostawić coś po sobie”, zostawić coś ważnego i dobrego. A do tego szukamy czegoś, co przekracza nas samych i samą śmierć. Sens życia wiąże się także z przekonaniem, że nasze życie nie kończy się wraz ze śmiercią, ale jest jeszcze inny wymiar życia, który w pewnym sensie jest kontynuacją tego, w jaki sposób żyjemy na ziemi.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |