
fot. PAP/EPA/MOHAMED HAJJAR
Sprzedawcy z Jerozolimy: wojna zniszczyła turystykę, jest gorzej niż w pandemii
Branża turystyczna w Izraelu i na terytoriach palestyńskich znajduje się w głębokim kryzysie z powodu wojny. W 2024 r. do Izraela przyjechał niecały milion turystów z zagranicy; w 2019 r. – ponad 4,5 mln. Wojna zabija turystykę, jest gorzej niż podczas pandemii Covid-19 – powiedział PAP jeden ze sklepikarzy na jerozolimskim Starym Mieście.
„Otwieram swój sklep co drugi dzień, a i tak często nie mam żadnego klienta, czasami przez cały dzień sprzedam towary za 100-200 szekli (około 100-200 zł). Podczas pandemii rząd pomagał drobnemu biznesowi, a teraz jesteśmy zdani sami na siebie” – zaznaczył Fajsel, który od ponad 20 lat prowadzi sklep z pamiątkami i dewocjonaliami.
Według izraelskiego ministerstwa turystyki, w 2019 r. kraj odwiedziło ponad 4,5 mln zagranicznych turystów, w 2023 r. były ich 3 mln, a w całym 2024 r. – niecały milion. Przyczyną gwałtownego załamania branży jest głównie wojna w Strefie Gazy, która wybuchła jesienią 2023 r. i jej konsekwencje. Kryzys szczególnie dotknął Palestyńczyków, w tym mieszkańców Wschodniej Jerozolimy, gdzie położone jest Stare Miasto.

Na jerozolimskim Starym Mieście zamknięto lub ograniczono działalność 80 proc. biznesów – wynika z raportu Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD). Palestyńczycy prowadzą tam setki sklepików i restauracji, które są nastawione głównie na turystów i pielgrzymów. Jerozolima była najchętniej odwiedzanym miejscem przez zagranicznych gości.
Nie ma praktycznie żadnych klientów, a nadal muszę zarobić na podatki i opłaty. Dla mojej rodziny prawie nic nie zostaje. Jeżeli wojna się nie skończy i turyści nie wrócą, będę musiał zamknąć biznes, jak wielu innych na Starym Mieście – dodał Fajsel.
Przez pierwszy rok wojny straty izraelskiej branży turystycznej z powodu spadku liczby zagranicznych gości wyniosły 18,7 mld szekli (około 19,1 mld zł) – wynika z rządowych statystyk. Gospodarka Autonomii Palestyńskiej, do której nie wlicza się Wschodniej Jerozolimy, jest o wiele bardziej zależna od turystyki. Przed wojną sektor ten odpowiadał za 2-3 proc. PKB Izraela i około 15 proc. PKB Autonomii Palestyńskiej.
Kryzys jest szczególnie widoczny w palestyńskich miastach, takich jak Betlejem czy Nazaret. „To tragedia dla wielu rodzin. Najgorsze jest to, że w turystyce pracowało wielu młodych ludzi, którzy teraz po prostu nie mają innego zajęcia” – powiedział w rozmowie z PAP taksówkarz z Betlejem, Chalid.
Sytuację Palestyńczyków z okupowanego Zachodniego Brzegu pogarsza to, że po wybuchu wojny Izrael znacząco ograniczył im możliwość wjazdu na swoje terytorium i wzmocnił kontrole graniczne. Niemal wszyscy ze 150 tys. Palestyńczyków zatrudnionych w Izraelu utracili pozwolenie na pracę. Według palestyńskiego urzędu statystycznego PKB na Zachodnim Brzegu spadło w 2024 r. o 19 proc., a stopa bezrobocia wzrosła do 35 proc.

Młodzi, którzy pracowali na jerozolimskim Starym Mieście, starają się przekwalifikować. Dowożą jedzenie, zostają kierowcami taksówek, ale tej pracy jest mało. Turystyka była podporą Palestyńczyków w Jerozolimie, ponieważ dawała pracę nie tylko sprzedawcom, ale i kierowcom autobusów, ludziom prowadzącym hotele i pensjonaty, przewodnikom, pracownikom gastronomii – wyliczył Mahmud, właściciel sklepu z pamiątkami.
W okresie wielkanocnym na uliczkach Starego Miasta znów widać pielgrzymów i turystów, ale, według Mahmuda, wciąż jest ich o wiele mniej niż w normalnym okresie przed wojną. „W chrześcijańskie święta był taki tłok, że nie dało się przejść. Ludzie z całego świata. Teraz to wciąż pojedyncze grupy” – zauważył palestyński sklepikarz.
„Skąd jesteś? Z Polski? Dzień dobry, zapraszam!” – zagaduje kelner z jednej z restauracji. W rozmowie z PAP przyznaje, że dawno nie miał gości z Polski, a z obcokrajowców obsługuje wielu Rosjan, również Amerykanów, Greków, Włochów, ale wciąż klientów jest o wiele mniej niż w poprzednich latach.
W 2019 r. Izrael odwiedziło 157 tys. polskich turystów, w 2024 r. – 6,5 tys., a przez pierwsze trzy miesiące 2025 r. – niecałe 3 tys.
Loty są droższe, no i cały czas jest ten niepokój, że w końcu trwa wojna, nawet jeżeli tutaj jej nie widać – powiedziała Beata z Poznania, która przyleciała do Izraela na święta wielkanocne.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |