Stadionowcy u Jezusa [GALERIA]
Synod na temat młodzieży obradował na Stadionie Narodowym w Warszawie. Powiecie – Drodzy Czytelnicy – że coś mi się pomyliło. Przecież biskupi o młodych w Kościele i Kościele dla młodych obradują w Watykanie. A jednak…
Czterdzieści tysięcy młodych, stu spowiadających kapłanów, w sumie ośmiuset duchownych razem z młodymi na Stadionie Narodowym w Warszawie. Miejsce, które często jest areną piłkarskich rozgrywek, koncertów muzycznych gwiazd, wielkich konferencji tego jednego dnia (w ostatnią sobotę) było miejscem spotkania ludzi wiary. „Stadion Młodych: włącz pełnię wiary” nie tylko klimatem, ale i oficjalnie wpisywał się w synod biskupów na temat młodzieży, który trwa w Rzymie. Organizatorem była Fundacja SMS z NIEBA. To największe spotkanie ewangelizacyjne w Polsce. I choć w Warszawie i ze wsparciem warszawskiej kurii, to organizatorem głównym była kuria koszalińsko-kołobrzeska. Dzięki temu homilię wygłosił biskup Edward Dajczak, główną siłą napędową tego wydarzenia był ksiądz Rafał Jarosiewicz, misjonarz miłosierdzia. W rozmowie z dziennikarzami mówił: „Wierzę, że Bóg chce młodych i odnawia Kościół przez młodych. Młodzi są ludźmi, którzy wnoszą nowy powiew Ducha. Są piękni, krytyczni, poszukują. Jak młodzi idą do przodu, to wszystko idzie do przodu”.
Jezus na telebimie
Dla mnie osobiście bardzo budujące było zobaczenie ich wszystkich razem, w jednym miejscu. Ich – młodych. Przyjechali z różnych zakątków kraju. Byli ze swoimi duszpasterzami z grup modlitewnych przy szkołach albo parafiach. Były też rodziny z dziećmi. Już po „Stadionie Młodych” jeden ze znajomych zapytał mnie: „A po co na stadionie? Przecież macie kościoły. Po co taka masówka?”. Odpowiedziałem, że właśnie takie spotkania też są potrzebne. Widzimy siebie na trybunach, widzimy naszych kapłanów na płycie stadionu i w końcu na telebimach widzimy Jezusa, które swoje ciało przeistacza w chleb a krew w wino. Takie świadectwa są potrzebne, także niedowiarkom.
Jedyna taka znajomość. Oryginalna i niepowtarzalna
To nie była jednak tylko religijna „rozrywka” i masowy event. To był festiwal wiary i jednocześnie osobiste spotkanie z Jezusem. Mimo że na stadionie i w obecności tysięcy wiernych, było to spotkanie bardzo osobiste. Towarzyszyły mu głęboka modlitwa i rozważania. Zapewnił je bp Edward Dajczak. O jego homilii pisaliśmy już na naszym portalu. Tu przypomnę słowa, które najlepiej zapamiętałem. To biskup, który potrafi mówić i rozmawiać z młodzieżą. Homilię zaczął od prostego i bezpośredniego pytania: „Czy znasz Jezusa?”. Jednak odpowiedź „tak” nie wystarczyła. Za nią kryje się ważniejsze i bardziej wymagające pytanie: „A jak się z nim spotykasz? Gdzie? Kiedy? Jak często?”. To pytanie wymaga od nas zaangażowania, budowania relacji. Biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej podkreślił – i silnie utkwiło mi to w pamięci – że Jezus, mimo że ma nas na miliony, to każdego z nas zna z imienia, z każdym buduję oryginalną, jedyną w swoim rodzaju relację. Doskonale to było widać właśnie na Narodowym. Były nas tysiące i choć wielu przyjechało dlatego, że jechał ktoś znajomy, bo ksiądz namawiał, bo siostra zakonna organizowała, to jednak nie byłoby nas tam, gdyby nie On, ten Jeden, Najważniejszy.
Czasami trzeba się policzyć
I tu też znalazła się odpowiedź na wątpliwości mojego kolegi. Choć na modlitwie moglibyśmy spotkać się w małym gronie, choć do rozmowy z Bogiem nie byłby nam potrzebny stadion, wystarczyłby mały kościół, a nawet ewangeliczna mała izdebka, to taki festiwal wiary jest nam potrzebny, by poczuć siłę i Jego obecność. Zapytałem kilku młodych „stadionowców”, po co tu przyjechali. Usłyszałem: „Chciałem zobaczyć, że nie jestem sam”, „Chciałem usłyszeć doniosły śpiew ze stadionowych trybun”, „Doświadczyć Boga”, „Chciałem być 12 godzin tylko dla Jezusa”, „Umocnić się w wierze”, „Zobaczyć żywy Kościół”, „Chciałem poczuć się jak na koncercie, którego gwiazdą jest Jezus”. A wyśpiewane z 40 tysięcy gardeł „Alleluja” naprawdę czuło się bardzo mocno!
„Stadion Młodych” to 12-godzinne rekolekcje, w których centrum znajdują się Msza św., spowiedź i kilkugodzinna modlitwa uwielbienia. Jednak oprócz tego co najważniejsze – czyli właśnie Eucharystii – młodzi mogli też posłuchać muzyki (m.in. TGD, Exodus15 czy Gospel Rain) i ludzi, na których mogą się w przyszłości wzorować. Między innymi Marcina Jakimowicza, abp. Grzegorza Rysia, Marcina Zielińskiego oraz Andrzeja Sowy „Koguta”. Oprócz sceny głównej przez cały czas działała Strefa Słowa, gdzie głoszone były krótkie konferencje. Z młodymi rozmawiali między innymi ks. Dominik Chmielewski, aktorzy Dominika Figurska i Adam Woronowicz. „Stadionowcy” mogli oddać krew i dopisać się do bazy dawców szpiku kostnego.
W plecaku chipsy i Biblia. W dłoni smartfon i różaniec
Widok nastolatków, którzy nie wstydzą się wyciągnąć rąk do góry i powiedzieć: „Kocham Cię, Jezu”, „Wierzę, że tu jesteś”, „Przyjechałem do Ciebie” naprawdę robił wrażenie. I choć niekiedy było w tym sporo zabawy, trochę festynowego klimatu, to wiedziałem, że na pewno coś z tego wydarzenia zostanie z nimi na dorosłe lata. Coś głębszego. Dobrze było ich obserwować trochę z boku. Widzieć siebie sprzed lat. W ich plecakach można było znaleźć chipsy, które przegryzali między kolejnymi wydarzeniami. Często robili sobie zdjęcia, które potem wrzucali na Facebooka. Obok tego było jednak i Pismo Święte i różaniec, a przede wszystkim skupienie w czasie Mszy św. Brawo dla młodych, brawo dla ich księży i biskupów, że się chciało i że się udało. Po takim wydarzeniu już nie możemy mieć wątpliwości, że On jest. I w Kościele, i na stadionie, ale przede wszystkim w każdym z nas. I na każdym z nas mu zależy. Aż tak bardzo, że potrafi na nas wypatrzeć wśród tysięcy „stadionowców”. (zdjęcia: Maciej Kluczka, misyjne.pl)
Galeria (20 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |