Strażacy apelują, by uważać, wchodząc na lód
Strażacy ostrzegają przed niebezpieczeństwami związanymi z wchodzeniem na lód. Przypominają, że woda jest zawsze żywiołem, niezależnie od stanu skupienia. Podkreślają też, że choć po gwałtownych mrozach pojawił się lód, to jest on bardzo niebezpieczny, szczególnie na rzekach.
Według statystyk, tylko na terenie województwa wielkopolskiego co roku odnotowuje się ok. 100 interwencji strażaków w związku z konsekwencjami nieumiejętnego zachowania się na lodzie, czy też pomocy zwierzętom, które np. przymarzły do lodu. W 2014 roku miało miejsce 80 interwencji (1 osoba ranna i 9 ofiar śmiertelnych), w sezonie 2015/2016 interwencji było już 140 (10 rannych i 6 ofiar śmiertelnych). W tym sezonie odnotowano natomiast już 57 zdarzeń, w wyniku których ranne zostały 2 osoby, a 3 zmarły.
Od soboty w Poznaniu dyżurować będzie specjalna strażacka grupa szybkiego reagowania, w ramach specjalistycznej grupy wodno-nurkowej Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. Dyżury, podobnie lat w latach ubiegłych, będą pełnione codziennie i całodobowo. Strażacy w ciągu 1 min będą w stanie wyjechać z niezbędnym wyposażeniem na miejsce zdarzenia.
Jak powiedział PAP dowódca grupy wodno-nurkowej mł. bryg. Mariusz Kowalski, najczęstszą przyczyną interwencji jest bezmyślność zarówno dzieci, jak i dorosłych, którzy po pierwszych mrozach, kiedy na jeziorach pojawia się lód, „zakładają, że jest stabilny i że bez problemu można na niego wejść”.
„Nawet w mediach pojawiają się materiały, gdzie np. wędkarze np. nawiercają świdrem lód i w ten sposób sprawdzają sobie jego grubość, po czym mierzą linijką, że jest to np. 7 cm. Ale co to tak właściwie oznacza? Tylko liczbę centymetrów, bo nikt nie oblicza, jaka jest rzeczywista wytrzymałość lodu, a na to ma wpływ wiele czynników, jak napowietrzenie, to czy woda jest zakwaszona, czy nie. Nigdy nie można przyjmować aa pewnik tylko i wyłącznie grubości lodu” – powiedział Kowalski.
Jak dodał, przypadków nieodpowiedzialnego i bezmyślnego zachowania jest wiele. „Nie tylko ślizganie się, czy jazda na łyżwach w miejscach niebezpiecznych, ale przypadki osób, które wjeżdżają na lód samochodami lub innymi pojazdami, czy to z brawury, czy dla prób ćwiczenia kontrolowanych poślizgów na lodzie” – powiedział.
Kowalski zaznaczył, że jeśli ktoś widzi, że załamał się pod kimś lód, w pierwszej kolejności powinien zadzwonić do służb ratowniczych.
„Potem trzeba zrobić wszystko, żeby obserwować i być obserwowanym – czyli, jeśli jesteśmy sami, trzeba zrobić dużo hałasu; nawoływać, wzywać pomocy – może ktoś nas usłyszy. Następnie w zależności od liczby tych +pierwszych ratowników+, którzy znaleźli się szybko na miejscu, czynności można wykonać wiele – począwszy od zbudowania łańcucha z ludzi chwytając się za ręce” – mówił.
„Można wykorzystać wszystkie przedmioty, jakie ma się pod ręką: odzież, kurtkę, szalik, czy też sanki lub smycz psa. Zasadą generalną jest żebyśmy nie wchodzili samodzielnie na lód bez żadnego zabezpieczenia, jakiejś asekuracji. Starajmy się też dojść do miejsca, gdzie jest ta osoba, tą samą drogą, jaką ona podążała – jest duże prawdopodobieństwo, że skoro ona doszła do tego momentu, to i ratownik powinien dojść” – dodał.
Kowalski powiedział, że kiedy o zdarzeniu zostają powiadomione służby, pierwsze czynności rozpoczynają się już w bazie. „Od momentu zgłoszenia, na podstawie jego treści już sobie wypracowujemy taktykę; jeśli wiemy, że jest to jedna, młoda osoba, działania są inne niż w przypadku osób starszych, czy jeśli jest to wiele osób” – mówił.
Dodał, że kiedy ratownicy przybywają na miejsce zdarzenia, dwoje z nich jest już dokładnie przygotowanych do rozpoczęcia pomocy. Strażacy są odpowiednio ubrani i wyposażeni; posiadają specjalne ubranie wypornościowe, które jednocześnie zapewnia termoizolację dla ratownika. Strażacy posiadają również specjalny kask, rękawice i kaptur. Są także dodatkowo zabezpieczani liną.
Kowalski podkreślił, że zimą najniebezpieczniejsze są rzeki. Jak tłumaczył, „jeśli wpadniemy do rzeki, napływająca woda cały czas będzie nas wciskała pod krę lodową. To jest strasznie niebezpieczne, bo w przypadku wpadnięcia pod lód szanse uratowania takiej osoby spadają praktycznie niemal do zera” – powiedział.
Strażacy apelują również, by uważać na czworonogi, które podczas wspólnych spacerów potrafią wbiec na zamarznięte jezioro, lub na krę. Jak podkreślają, właściciele nie powinni na własną rękę starać się ratować swoich zwierząt – bardziej słuszną i bezpieczniejszą decyzja jest zawiadomienie straży.
W związku z rozpoczynającymi się w niedługim czasie w Wielkopolsce feriami zimowymi, w regionie po raz kolejny zapoczątkowano akcję „Bezpieczne lodowiska”. Jak powiedział PAP rzecznik prasowy wielkopolskiej straży pożarnej mł. bryg. Sławomir Brandt, akcja ma na celu odciągnięcie młodzieży od szukania „niepotrzebnych i niebezpiecznych atrakcji” i zapewnienia im bezpiecznych miejsc do jazdy na łyżwach.
„Osoby, które są zainteresowane powstaniem takich lodowisk powinny znaleźć dogodny teren, uzyskać zgodę jego właściciela lub zarządcy i skontaktować się ze Strażą Pożarną. Wcześniej, należy też zadbać i przygotować odpowiednie obramowanie, ogrodzenie terenu, aby woda, która zostanie wylana nie rozlała się; może to być zabezpieczenie np. z piasku czy śniegu” – powiedział.
W ubiegłym roku temperatura nie pozwoliła na realizację akcji. W poprzednich latach natomiast takich bezpiecznych lodowisk udało się stworzyć ok. 25 w każdym z sezonów, najczęściej w okolicach szkół i parków.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |