
autor: Alfredo Roque Gameiro/wikimedia cc
Św. Elżbieta Portugalska, czyli Anioł Pokoju. Kobieta, która powstrzymała kilka wojen
W 1323 r. pod Alvalade wojska skonfliktowanych ze sobą portugalskiego króla Dionizego oraz jego syna, Alfonsa, stały naprzeciwko siebie gotowe do ataku. W ruch poszły już kamienie i oszczepy. Nagle – ku zaskoczeniu zebranych – pomiędzy dwie armie wjechała na mule królowa Elżbieta. I tak po raz kolejny i nie ostatni zaprowadzić miała pokój.
Tę romantyczną i wywołującą w czytelniku scenę opisuje najstarsza biografia świętej królowej Elżbiety Portugalskiej, czyli tzw. Legenda (por. Lenda), jak w skrócie nazywa się ten tekst. Uwieczniono ją również na dziełach sztuki. Z kolei XV-wieczny kronikarz Rui de Pina zdaje się to wydarzenie opisywać nieco bardziej powściągliwie, choć podkreśla wielką odwagę Elżbiety i wskazuje jej ważną rolę w zaprowadzeniu pokoju. W jego wersji nacisk mniej jest położony na sam akt przejazdu pomiędzy zwaśnionymi stronami, co właśnie na pertraktacje i przekonywania swojego męża i syna do pojednania się. W obu źródłach widzimy więc Elżbietę jako kobietę, która dla zaprowadzenia pokoju nie wacha się nawet czynić kroków radykalnych. Raczej rzadko się słyszy o władczyniach, które ryzykują życiem, wjeżdżając bez świty na pole walki. Nie była sama. Jej wysiłki już za jej życia docenił papież Jan XXII, który słał do niej listy wspierające jej działania na rzecz pokoju. A przecież poza tą jej aktywnością była znana również z dobroczynności, wsparcia klasztorów i wielkiej pobożności. Nic dziwnego, że pamięć o niej przetrwała i w 1625 r. została kanonizowana. Dzisiaj jest patronką Portugalii i orędowniczką wspierającą podczas wojen. Warto ją przywołać w obecnych czasach niepokojów.
>>> 100 lat temu zmarł Pier Giorgio Frassati, patron studentów i górskich wędrówek
Od królewskiej korony do służby ludziom
Elżbieta była córką Piotra III Aragońskiego i Konstancji Sycylijskiej. Urodziła się w 1271 r. O jej rękę starali się nie tylko posłowie przybyli z Portugalii, lecz także z Anglii. Ostatecznie w wieku 12 lat oficjalnie zaręczyła się z królem Portugalii Dionizego I, a kilka lat później wzięła z nim ślub. Znany był on z mecenatu nad literaturą czy… sadzenia lasów. Niestety znano go również z dosyć hulaszczego życia, w którym nie stronił od kobiet, także po swoim ślubie z Elżbietą.

Życie małżeńskie nie szczędziło jej zatem cierpień. Nie zamykała się w zgorzknieniu ani nie traciła czasu na pielęgnowanie urazy. Wychowywała nie tylko własne dzieci, lecz także te pochodzące z nielegalnych związków Dionizego. Z powodu nieobecności niewiernego męża w domu miała więcej czasu nie tylko na modlitwę, ale też na dzieła miłosierdzia. Jak podaje Legenda Elżbieta „dzieliła się z ubogimi tym, co miała, pościła, odczuwała troskę i współczucie wobec błądzących i udręczonych. Czytała brewiarz, by odmawiać modlitwy kanoniczne (…) Tak oto zaczęła poświęcać swój czas i przeznaczać dochody ze swych ziem, a także to, co otrzymywała od króla, w znacznej części dla ubogich i potrzebujących, klasztorów, mniszek klauzurowych (…).
Jej styl życia szybko zyskał jej podziw i przychylność wielu osób oraz budował jej autorytet, który bez wątpienia pomagał jej w podejmowanych dążeniach na rzecz zażegnywania konfliktów. A temperament jej męża i syna, być może odziedziczony po tym pierwszym, okazji ku temu zapewniał jej nie jeden raz.
Królowa pokoju
Elżbieta miała interweniować nie tylko w konflikty, których bezpośrednim uczestnikiem była Portugalia. Angażowała się mediacje pomiędzy Kastylią i Aragonią, chociaż to oczywiście królestwo Dionizego było jej oczkiem w głowie. Miała do prowadzić do pojednania między nim a jego bratem. Z pewnością więcej wysiłku kosztowały ją zabiegi o powstrzymanie wojny z sąsiednim krajem.
Portugalia w tych czasach miała zatargi z królestwem Kastylii. W zatarg z jej władcą wszedł tak jej mąż Dionizy, jak i ich syn Alfons już po objęciu portugalskiego tronu. Rui de Pina w swojej kronice panowania króla Dionizego wspomina, że Elżbieta była kobietą, która w pierwszej kolejności zwracała się do Boga, ale miała świadomość, że musi podejmować też ludzkie środki.
„Aby wszystkie te nieszczęścia ustały dzięki dobru i pokojowi, ustawicznie, z pobożnymi i wytrwałymi łzami, zanosiła modlitwy do Boga, prosząc Go, aby swoją litością przyniósł ratunek w postaci trwałego pokoju (…). Jednocześnie nie zaniedbywała innych środków i dyskretnych interwencji, które nieustannie podejmowała wobec królów i członków ich rad, aby doprowadzić do celu” – opisuje kronikarz. Co ciekawe o tym jej zaangażowaniu w zawarcie pokoju nie wspomina skupiona na hagiograficznym żywocie Elżbiety Legenda, lecz właśnie biografia króla Dionizego.
Jej żywot zdecydowanie więcej mówi o jej zabiegach, by pogodzić jej najbliższe osoby – męża i syna.
>>> Ważny szczegół, który pominięto w życiorysach wielu świętych [FELIETON]
Gniewny ojciec i obrażony syn
Mówi się, że przyczyną wieloletniego konfliktu między Dionizym a jego synem Alfonsem byli nieślubni synowie jego ojca. Miał on bowiem faworyzować jednego z nich kosztem swojego legalnego potomka. Z jakiegoś powodu Legenda raczej unika mówienia o źródłach tej waśni. Być może dlatego, że Alfons miał niemały udział w jej podgrzewaniu. W innych tekstach mocno się podkreśla, że Elżbieta mocno upominała swojego syna, aby szanował swojego ojca i przestrzegał zawartych porozumień.
Crónica Geral de Espanha de 1344 zdaje się przypisywać duży ciężar winy knowaniom dwóch nieślubnych synów Dionizego. Trzeci z nich miał stanąć po stronie infanta To jednak Alfons wypowiedział ojcu wojnę – prawdopodobnie w obawie, że król zalegalizuje faworyzowanego bękarta, a w konsekwencji na horyzoncie pojawia się konkurencja w przejęciu schedy po Dionizym. Po nieudanych zabiegach dyplomatycznych następca tronu miał uciekać się do podstępów i oszczerstw pod adresem królewskiego faworyta.
Sytuacja się zaogniała. Załagodzić próbowali ją inni władcy, jak również papież, który wysyłał listy wzywającego do uspokojenia nastrojów. Otoczeniu Dionizego najbardziej nie podobały się chyba jednak ingerencje królowej Elżbiety, które starano się ukrócić. Miała poinformować syna o planowanym potajemnie przez ojca ataku. Być może do króla już nie dotarły wieści o tym, że królowa jednocześnie namawiała Alfonsa do posłuszeństwa wobec rozkazów ojca. Tak Elżbiecie odebrano jej posiadłości i źródła dochodów, by nie mogła ze swoich pieniędzy wspierać zbuntowanego infanta.
W okolicach Coimbry już prawie doszło do krwawych porachunków. Święta królowa pojechała tam, by rozmówić się z Alfonsem i Dionizym. Doprowadziła do spotkania syna z ojcem, które zaowocowało rozejmem. Alfons otrzymał własne terytorium i dochody i przysiągł wierność Dionizemu.
Wkrótce wybucha nowy konflikt. To właśnie wtedy pod Alvalade (choć Legenda mówi Loures – oba miejsca są dzisiaj północnymi dzielnicami Lizbony) doszło do spotkania króla z infantem, które prawie zakończyło się otwartą walką pomiędzy nimi. Zobaczymy, jak to relacjonuje Legenda:
„Ta królowa, widząc króla — swojego pana i męża — oraz infanta, swojego syna, w tak wielkim niebezpieczeństwie, aby zapobiec tak wielkiej szkodzie i śmierci wielu, którzy tam byli, każdy, by służyć swemu panu, taka była jej boleść i miłość, że weszła między szeregi, jadąc na mule, bez nikogo, kto prowadziłby zwierzę za wodze ani za siodło, ponieważ z powodu kamieni, które ciskano z jednej i z drugiej strony, ani mężczyzna, ani kobieta nie ośmielali się iść za nią.
I choć ona tak szła, nie przestawano ciskać oszczepów i kamieni, Bóg — w którego służbie działała ta królowa — chciał ją chronić tak, że nie doznała żadnej rany ani żadnej szkody. I udała się tam, gdzie był król, a stamtąd do infanta, i wiele razy, idąc od jednej strony do drugiej, doprowadziła do tego, że infant poszedł ucałować ręce ojca, a król ucałował swojego syna — i rozstali się jako przyjaciele.”
Dziedzictwo
Po śmierci Dionizego w 1325 r., który zmarł po przyjęciu sakramentów i skrusze za swoje wcześniejsze niewierności, królowej odeszły obowiązki związane z rodziną i dworem królewskim. W tej sytuacji postanowiła całkowicie już poświęcić się modlitwie i dziełom miłosierdzia.

Zaangażowała się w pomoc chorym, osobom starszym i porzuconym. Związała się z III Zakonem św. Franciszka, tak jak wcześniej św. Elżbieta z Turyngii, która była dla niej duchowym wzorem. Prowadziła intensywne życie modlitewne i pokutne, odbywając między innymi pieszą pielgrzymkę do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela. Można by o jej aktywności duchowej i dobroczynnej opowiadać bardzo dużo, lecz stwierdziłem, że warto skoncentrować się na jej działaniach na rzecz pokoju. Osiągnięcia w tej kwestii miała niemałe.
Jednym z klasztorów, który ufundowała, był klasztor klarysek, do którego wstąpiła. Zmarła jako zakonnica, składając śluby zakonne na chwilę przed śmiercią — 4 lipca 1336 r.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |