fot. faustyna.pl

Św. Faustyna – moja najlepsza przyjaciółka 

Poznałam ją sześć lat temu, gdy w moje ręce trafił spisany przez nią duchowy dziennik. Początkowo nie zrobił na mnie większego wrażenia. Co więcej – znudziłam się tą lekturą. Jednak po kilku latach naszej znajomości mogę śmiało stwierdzić, że ten początek, choć słaby, był niezwykle ważny. Bez niego nie miałabym dziś tak wspaniałej przyjaciółki! 

Inspirująca lektura 

„Dzienniczek” s. Faustyny leżał spokojnie na mojej półce z książkami. Przypomniałam sobie o nim, gdy stanęłam przed trudnym i ważnym dla mnie wyborem patronki na bierzmowanie. Postanowiłam zrobić drugie podejście do „Dzienniczka” i tym razem bardzo mnie zaciekawił. Zafascynowała mnie postać tej niezwykłej polskiej zakonnicy. Przeczytałam również inne książki o Faustynie, obejrzałam film i czułam, że to właśnie ona zostanie moją patronką. Była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć! Wtedy tak naprawdę rozpoczęła się nasza przyjaźń. 

Wzór godny naśladowania 

Od tamtego czasu św. Faustyna jest dla mnie wspaniałym wzorem do naśladowania. Pokazuje mi, jak kochać innych ludzi, jak wytrwale dążyć do swoich celów, jak cieszyć się życiem. Uczy mnie także wierności Bogu, nawet wtedy, gdy w życiu przychodzą trudne chwile. Święta ta przez całe życie bardzo cierpiała, zarówno fizycznie, jak i duchowo. Mimo trudności zawsze pozostawała wierną służebnicą Boga. Do wszystkich odnosiła się z szacunkiem i miłością, nawet jeśli doznawała przykrości. Rozsiewała dookoła siebie wiele radości, a kiedy przychodziły gorsze chwile, pociechy szukała u Jezusa. Wzorem dla s. Faustyny była również Maryja, którą prosiła o pomoc w trwaniu w czystości zarówno serca, duszy, jak i ciała.  

Fot. pixabay


Recepta na smutki
 

Nawet najlepszy ziemski przyjaciel nie mógłby dać mi tyle, co św. Faustyna. Szczególnie wdzięczna jestem jej za to, że uczy mnie ufności Bogu. Odkąd się zaprzyjaźniłyśmy, słowa „Jezu, ufam Tobie” stały się niejako moją dewizą życiową. Często powtarzam ten akt strzelisty, oddając jednocześnie całe swoje życie w ręce Boga. Oczywiście zdarzają się momenty załamania, chwile zwątpienia w Bożą obecność, w Jego pomoc. Dni, w których ciężko zostawić za sobą wszystkie negatywne emocje i po prostu zaufać. Wydaje się to po prostu niemożliwe. Staram się wtedy pamiętać, że s. Faustyna również przeżywała momenty zwątpienia. Jednak mimo wszystko nie traciła nadziei i wierzyła, że Bóg słucha jej modlitw. 

Jezu mój, choć noc ciemna wokoło i ciemne chmury zasłaniają mi horyzont, jednak wiem, że nie gaśnie słońce. O Panie, chociaż Cię pojąć nie mogę i nie rozumiem działania Twego — jednak ufam miłosierdziu Twemu. Jeżeli jest taka wola Twoja, Panie, bym zawsze żyła w takiej ciemności — bądź błogosławiony. O jedno Cię proszę. Jezu mój, nie dozwól mi, abym Cię miała czymkolwiek obrazić. O Jezu mój, Ty jeden znasz tęsknoty i bóle serca mojego. Cieszę się, że mogę choć trochę cierpieć dla Ciebie. Kiedy czuję, że cierpienie przechodzi siły moje, wtenczas uciekam się do Pana w Najświętszym Sakramencie, a głębokie milczenie jest mową moją do Pana (Dz 73) 

Klucz do szczęścia 

Gdy plany nie układają się tak jakbyśmy chcieli, możemy wściekać się na Boga, użalać nad sobą, rozpaczać, jednak nie jest to najlepsze wyjście. Lepiej, na wzór świętej Faustyny, zaufać bezgranicznie Bogu, odrzucić smutki i po prostu cieszyć się życiem. Jeśli chcemy naprawdę żyć, potrzebujemy tej ufności i radości. Gdy mamy te rzeczy, życie naprawdę staje się lepsze i piękniejsze!  

Św. Faustyno, patronko dzisiejszego dnia – módl się za nami. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze