Święta Rodzina i… 100 różnych zwierząt. Odwiedziliśmy największą żywą szopkę w Polsce [FOTOREPORTAŻ]
Owce, kozy, alpaki, kucyki, osiołek, lama… Liczne jest grono mieszkańców wyjątkowej, bo największej w Polsce żywej szopki bożonarodzeniowej. Świętej Rodzinie z niewielkiego Pawłowa towarzyszy ponad 100 różnych zwierząt, które pomagają przenieść się myślami do cichej, betlejemskiej nocy.
Żywe szopki od lat cieszą się w Polsce niesłabnącą popularnością. Chyba w każdym większym mieście można odwiedzić przynajmniej jedno takie miejsce. Zazwyczaj kojarzymy je z prowizoryczną stajenką i osobami odgrywającymi członków Świętej Rodziny, którym towarzyszy kilka zwierząt – owce, króliki, czasem osiołek. Wśród wielu podobnych, jest jednak szopka niezwykła. Oprócz Józefa, Maryi i małego Jezusa zamieszkuje ją ponad 100 różnych zwierząt! Odwiedziłem to miejsce, by poznać jego charyzmatycznego właściciela i historię napisaną pasją i miłością do Pana Boga, ludzi i przyrody.
>>> Watykan: peruwiańska szopka na placu św. Piotra
Wszystkie kopyta na pokład
Wizyta w żywej szopce to wielka atrakcja dla dzieci, ale i ciekawe doświadczenie dla nieco starszych. Zgodnie potwierdzają to głosy wszystkich, którzy przyjeżdżają zobaczyć największą żywą szopkę w Polsce. W ten sposób już kilka lat temu określono gospodarstwo agroturystyczne pana Krzysztofa Nowickiego, położone w Pawłowie, małej wsi nieopodal Gniezna. Jego gospodarz wita mnie szerokim uśmiechem.
– Nasza szopka istnieje już od 20 lat. Przez ten czas przewinęło się tutaj naprawdę sporo odwiedzających. Na początku zwierząt nie było aż tyle, ale z roku na rok przybywa ich coraz więcej. Teraz jest ich ponad setka. W okresie świątecznym wszystkie angażujemy do projektu żywej szopki – opowiada pan Krzysztof.
Hodowla zwierząt to od dawna jego główne zajęcie. Pomysł na tę działalność zrodził się przede wszystkim z miłości do przyrody. W Pawłowie swój dom znajdują przeróżne gatunki zwierząt.
– W naszym inwentarzu są owieczki, kozy, kucyki, osiołek, ale także „nietypowe” zwierzęta: alpaki, lama oraz kilkanaście gatunków ptaków – mówi gospodarz, oprowadzając mnie po szopce. – Na przykład te brojlery to wyjątkowa krzyżówka. Powstała tutaj, w moim gospodarstwie. Nie wiem, czy ktoś w Polsce ma takie same – dodaje z błyskiem w oku, pokazując mi klatkę z bardzo bogato upierzonymi kurczakami.
Święta Rodzina wśród zwierząt
Pomysł na zorganizowanie żywej szopki narodził się dość spontanicznie. Jak przyznaje pan Krzysztof, do samej hodowli namówił go kiedyś znajomy. W ten sposób powstało gospodarstwo agroturystyczne, które w sezonie letnim oferuje odwiedzającym je amatorom wypoczynku na wsi szereg atrakcji. Jednak biegające latem po dużych wybiegach zwierzęta zimą potrzebują solidnego schronienia. Trzeba więc było wybudować pomieszczenia, w których spędzą chłodne dni. Zostały one przekształcone tak, by można było po nich dość swobodnie spacerować.
– Pomyślałem, że skoro latem tyle osób przyjeżdża oglądać „mini zoo”, to czemu by nie zaprosić ich tutaj zimą? A jeśli tak, to przecież można to połączyć ze świętowaniem Bożego Narodzenia – dlatego w centrum stajni dla zwierząt stoją figurki Świętej Rodziny. To przypomina o Panu Jezusie i jego narodzinach – tłumaczy właściciel gospodarstwa.
Nowonarodzonemu towarzyszą między innymi osioł o wdzięcznym imieniu Filozof i alpaka, o nie mniej wdzięcznym imieniu Gucio. Trafiłem akurat na porę ich karmienia.
– Bardzo się cieszę, że ci, którzy przyjeżdżają zobaczyć naszą szopkę mówią o niej wiele dobrych rzeczy. Była już u mnie telewizja i jeden pan z gazety. Najbardziej się jednak cieszę, że nasi goście mogą tutaj po raz pierwszy zobaczyć zwierzęta, których na co dzień nie spotykamy – np. strusia czy inne ptaki – mówi z pasją pan Krzysztof.
Zwiedzanie z tradycją
Jak przyznaje pan Krzysztof, w ostatnim czasie szczególnie rośnie zainteresowanie alpakami. Być może przez to, że w Polsce coraz bardziej popularne stają się terapie z udziałem tych zwierząt.
– Rzeczywiście, przy naszych alpakach teraz jest największy ruch. Te zwierzaki mają w sobie coś bardzo radosnego, coś, co przyciąga zwłaszcza dzieci – zauważa gospodarz.
Odwiedzający gospodarstwo w Pawłowie to bardzo często mieszkańcy miast, dla których kontakt ze zwierzętami pana Krzysztofa to jedna z nielicznych okazji do spędzenia czasu na łonie przyrody. Gospodarz stara się także przemycić „miastowym” nieco tradycji wielkopolskiej wsi.
– Kiedy przyjeżdża jakaś większa grupa, przebieram się w strój „gwiazdora” i tak oprowadzam ich po szopce. Zresztą, co roku nasz dom jest wystrojony świątecznie w regionalne, nawiązujące do naszej lokalnej tradycji dekoracje, które w większości zaprojektowałem sam – mówi, pokazując świąteczne ozdoby ustawione wokół domu i na podwórzu.
Dla ludzi i dla Boga
Talentem do tworzenia świątecznych ozdób pan Krzysztof dzieli się także ze wspólnotą parafialną. Proboszcz z Pawłowa zaopatruje się u niego w choinki, które w czasie Bożego Narodzenia zdobią wnętrze drewnianego kościoła.
– Pomogłem naszemu księdzu wybrać choinki, ma po nie przyjechać tuż przed świętami – wyjaśnia, wskazując ręką na kilka dorodnych, świeżo ściętych drzewek.
Gospodarz przyznaje, że jego codzienne zajęcia to niełatwa praca. Wymaga ona nieraz potężnego nakładu sił i pracy. Do wszystkiego, co robi, stara się jednak podchodzić z prostą, chrześcijańską radością. Pomaga mu wrodzony optymizm i pasja, bez której nie dałoby się tego wszystkiego zorganizować. Jest jeszcze wiara. To ona przypomina panu Krzysztofowi, że jego powołanie do pracy w gospodarstwie to dar od Pana Boga. A przez żywą szopkę, w której centrum sam ustawił figurki Świętej Rodziny, może opowiadać o Nim licznie odwiedzającym to miejsce gościom.
Galeria (7 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |