
Fot. Pexels/cottonbro studio
„Święty bolszewik. Ksiądz Henryk Hlebowicz (1904–1941)”- najnowsza książka Adama Hlebowicza
Nakładem Wydawnictwa IPN ukazała się obszerna monografia autorstwa Adama Hlebowicza, przedstawiająca życie ks. Henryka Hlebowicza – błogosławionego męczennika, wybitnego duchownego i profesora z Wilna. Książka oparta jest na bogatym materiale źródłowym, zawiera niepublikowane dotąd wspomnienia, ukazujące go jako jedną z najważniejszych postaci przedwojennego Wilna, oraz nieznane kazania, głoszone z narażeniem życia w latach 1940–1941. Całość uzupełniają liczne, wcześniej niepublikowane zdjęcia archiwalne. Premiera książki odbyła się 4 czerwca w Centralnym Przystanku Historia w Warszawie, a spotkanie poprowadził Jan Ruman, redaktor naczelny Biuletynu IPN.
Ks. Henryk Hlebowicz to jedna z najbardziej poruszających postaci polskiego duchowieństwa XX wieku – błogosławiony męczennik II wojny światowej, określany mianem „sumienia Wilna” w czasach panowania Litwinów, Sowietów i Niemców. Był wybitnym teologiem, dwukrotnym doktorem, profesorem Uniwersytetu Stefana Batorego, ale przede wszystkim – duszpasterzem młodzieży: studentów i uczniów. Jego charyzma, wrażliwość i otwartość na drugiego człowieka przyciągały tłumy do konfesjonału i Kościoła.
W trakcie spotkania promocyjnego Adam Hlebowicz wyjaśnił tytuł książki – „Święty bolszewik”. Przydomek ten, nadany przez otoczenie, a czasem używany żartobliwie przez samego księdza, nawiązywał do jego rodzinnych losów – wraz z rodzicami i rodzeństwem został zesłany do Orenburga na Uralu, gdzie po rewolucji zetknął się z licznymi organizacjami lewicowymi. Sam ks. Henryk używał tego określenia świadomie, chcąc umniejszyć swoją osobę – wszak słowo „bolszewik” w ówczesnej Polsce miało jednoznacznie negatywny wydźwięk. Wymowne są w tym kontekście jego listy do siostry Katarzyny Steinberg z Lasek – środowiska, z którym był przez lata silnie związany.
>>> Ksiądz Stanisław Streich. Beatyfikacja i co dalej?

Od Grodna do Wilna – młodość i edukacja
Ks. Henryk urodził się w 1904 roku w Grodnie, ówczesnej stolicy rosyjskiej guberni. Jak podkreśla autor książki, wywodził się ze znanej rodziny szlacheckiej herbu Leliwa. Jego rodzice, Franciszek i Jadwiga z domu Chreptowicz, pochodzili ze zubożałych litewskich rodów. Ojciec, urzędnik bankowy w carskiej administracji, został zesłany wraz z rodziną do Orenburga za odmowę przejścia na prawosławie. Tam młody Henryk zdał maturę i zetknął się z ideami lewicowymi, co w przyszłości wpłynęło na jego intelektualną otwartość. Do Grodna rodzina wróciła po Traktacie Ryskim w 1921 roku.
Początkowo planował studia inżynierskie i złożył dokumenty na Politechnikę Warszawską. Niespodziewanie jednak ogłosił rodzinie, że wybiera seminarium duchowne w Wilnie. „To było bardzo nagłe, ale jednocześnie głębokie powołanie” – wyjaśnia Adam Hlebowicz. Ks. Henryk ukończył seminarium w zaledwie dwa lata, z wyróżnieniem, mając 20 lat. Zbyt młody na święcenia, został skierowany na dalsze studia – do Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. „Był nadzwyczajnie uzdolniony. Wiedzę przyswajał z niezwykłą łatwością” – wspomina autor.
Dwukrotny doktor, pasjonat nauki
W Lublinie spotkał wybitnych duchownych i intelektualistów, takich jak ks. Władysław Korniłowicz czy ks. Stefan Wyszyński. W 1927 roku przyjął święcenia kapłańskie, a rok później obronił doktorat z teologii na KUL, poświęcony jedności Kościoła u św. Jana Chryzostoma – dzieło to uchodzi za prekursorskie w dziedzinie ekumenii. W 1928 roku, już w Rzymie, zdobył drugi doktorat – z filozofii na Angelicum, w języku łacińskim. W czasie wojny podjął się również studiów medycznych, które kontynuował w warunkach konspiracyjnych. „Chciał być lekarzem nie tylko dusz, ale i ciał” – zaznacza Hlebowicz.
Niedoszła kariera akademicka
Choć KUL zaproponował mu stanowisko zastępcy profesora, ks. Hlebowicz ostatecznie wrócił do Wilna, gdzie powierzono mu katedrę apologetyki. Decyzja ta, podjęta z żalem, wynikała z posłuszeństwa wobec polecenia arcybiskupa Jałbrzykowskiego.
Laski – duchowa ostoja
Dzięki ks. Władysławowi Korniłowiczowi młody duchowny związał się z Laskami – zakładem dla niewidomych prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, których duchowym przewodnikiem był przez wiele lat ks. Władysław Korniłowicz, kapelan Lasek i twórca „Kółka” skupiającego wybitnych pisarzy i intelektualistów z Warszawy. Ks. Henryk bywał tam często, a duchowość tego środowiska wywarła głęboki wpływ na jego kapłaństwo. Z wieloma siostrami franciszkankami utrzymywał bliskie kontakty duchowe i prowadził bogatą korespondencję. Wśród nich z Zofią Steinberg (s. Katarzyna), Zofią,Teresą Landy czy Lucyną Westafalewiczówną (s. Nulla), która jemu zawdzięczała swe nawrócenie i decyzję o wstąpieniu do zakonu.

Ikona Wilna lat 30.
Po powrocie do Wilna ks. Hlebowicz rozwinął niezwykle szeroką działalność: był wikariuszem, wykładowcą, duszpasterzem akademickim, opiekunem Sodalicji Mariańskiej, moderatorem Stowarzyszenia Juventus Christiana, współpracownikiem „Odrodzenia” i redaktorem pisma „Pax”. Otaczała go grupa młodych intelektualistów, m.in. Paweł Jasienica, Stanisław Stomma czy Antoni Gołubiew. Miał dar przyciągania ludzi – niezależnie od ich poglądów czy wiary.
Nagłe przeniesienie
Wbrew oczekiwaniom, został przeniesiony do parafii w Trokach. Powody tej decyzji nie są do końca znane – być może chodziło o jego kontakty z organizacjami lewicowymi lub nieszablonowy styl duszpasterzowania. Irena Sławińska wspominała: „Poprzewracał różne zakazy i tabu, przyjaźnił się z ‘niewiernymi’, zawsze ufny w dobrą wolę człowieka”.
Bohaterstwo i śmierć
W czasie okupacji sowieckiej i niemieckiej ks. Hlebowicz wykazał się niezłomnością. Był zaangażowany w działalność konspiracyjną, wydawał podziemne pisma, a jego kazania, głoszone w kościele Świętego Jerzego, miały odwagę piętnować sowiecki reżim. W jednym z nich, 3 maja 1941 roku, otwarcie nazwał Moskwę „zaprzeczeniem człowieczeństwa i wolności”. Wiedział, że może za to zginąć.
We wrześniu 1941 roku – po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej dobrowolnie udał się do Chotajewicz, na terenie dzisiejszej Białorusi, by nieść posługę duchową. Sprawował też posługę w sąsiednich parafiach w Korzeniu i Okołowie. Dzięki jego obecności nastąpiło tam religijne odrodzenie – ludzie odzyskiwali wiarę, odnawiali kościoły, odkopywali zakopane monstrancje i chorągwie. Mimo słabego zdrowia, bo miał gruźlicę, spał zaledwie po kilka godzin dziennie.
Niestety, jego działalność wzbudziła wrogość niektórych prawosławnych duchownych. Jeden z nich, ks. Aleksander Kowsz, doniósł na niego do białoruskiej policji kolaborującej z Niemcami. 7 listopada 1941 roku ks. Hlebowicz został aresztowany i zawieziony na posterunek w Pleszewie, skąd został przetransportowany do Borysowa. 9 listopada zamordowano go w lesie pod Borysowem. Miejsce pochówku księdza do dziś pozostaje nieznane.
Jak wspomina jeden z prawdopodobnych świadków zdarzenia, ks. Hlebowicz miał zostać rozstrzelany przez 2 niemieckich policjantów, nieopodal miejsca kaźni miejscowych Żydów,

Beatyfikacja i pamięć
W 1999 roku ks. Henryk Hlebowicz został beatyfikowany przez Jana Pawła II jako jeden z 108 Męczenników II wojny światowej.
„Mam nadzieję, że moja książka przekona czytelników, iż ks. Henryk – choć zginął w 1941 roku – jest świętym na dzisiejsze czasy” – mówi Adam Hlebowicz. Szczególnie poruszające są jego kazania kierowane do młodzieży – aktualne, głębokie, pełne troski i nadziei.
Autor przywołuje historię, kiedy do księdza przyszła kobieta w potrzebie, prosząc o pożyczkę 100 zł. Ks. Henryk nie miał pieniędzy, ale nie chciał jej zawieść. Podjął rozmowę, postawił herbatę i modlił się o cud. Po chwili ktoś zapukał do drzwi i ofiarował dokładnie 100 zł – na intencję mszy. Ksiądz natychmiast przekazał je kobiecie.
Ks. Henryk nie miał łatwego życia – dodaje historyk – także w Kościele. Jego niekonwencjonalne podejście wzbudzało nieufność. Skarżono się na niego do kurii, m.in. dlatego, że rozmawiał na ulicy z prostytutkami. Ale on nie unikał ludzi – przeciwnie, pomagał im odnaleźć drogę i odzyskać godność. Nie zabiegał o tytuły, nie zależało mu na zaszczytach. Miał własną wizję Kościoła i kapłaństwa – i realizował ją bezkompromisowo. Nie był przeciętny. Żył tak, jak głosił.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |