SzkoUA: tutaj wszyscy uczniowie i nauczyciele to uchodźcy
Klub Inteligencji Katolickiej z ukraińskimi organizacjami zajmującymi się prawami człowieka współpracuje już od 2014 roku. Zaczęło się od transportów humanitarnych, sprzętu medycznego. Pomoc docierała szczególnie do organizacji i aktywistów, którzy działali przy froncie wojennym w Donbasie. Wybuch pełnoskalowej wojny, w lutym 2022 roku, tę współpracę rozszerzył, wzmocnił. Jednym z najpiękniejszych i najważniejszych jej efektów jest Warszawska Ukraińska Szkoła, która powstała w trybie pilnym już w kwietniu ubiegłego roku. Działa na warszawskiej Ochocie.
Luty 2022 roku już na zawsze zapisze się w historii Ukrainy, Polski, Europy i świata jako miesiąc tragiczny. Jako miesiąc, w którym okrucieństwo wojny stało się tak bliskie i dotkliwe. Przekonali się o tym szczególnie Ukraińcy i Ukrainki. Także dzieci. Rok po tych wydarzeniach, nieco z dystansem, choć na pewno nie bez emocji postaramy się spojrzeć na te wydarzenia. Jak nas zmieniły? Nas – Polaków? Nas – Ukraińców? Nas – ludzi? Nas – chrześcijan? Spojrzymy na nasze relacje, przyjaźnie, zauważymy wiele dobra, którego w mroku wojny było naprawdę wiele. Choć czasy są trudne i okrutne, to ludzkiej solidarności, miłości i Bożej pomocy w nich nie brakowało. I nadal nie brakuje. Spojrzymy też na zmiany społeczne, polityczne i religijne, które w tym czasie nabrały tempa.
Historia SzkoUA (Warszawskiej Ukraińskiej Szkoły) jest pierwszą z tych historii. Kolejne spotkania – w każdy weekend lutego.
Przed wybuchem pełnoskalowej wojny KIK angażował się przede wszystkim w projekty edukacyjne, w organizację świetlic w Ukrainie, których głównym celem było zapewnienie edukacji dzieciom – wewnętrznym uchodźcom. Realizowany był też projekt, który polegał na zapewnieniu opieki dzieciom żołnierzy, którzy ucierpieli w czasie wojny (tych, którzy zginęli albo zostali ranni). Zorganizowane były dla nich „kolonie antystresowe” – wakacje połączone z aktywnym wypoczynkiem i opieką pedagogów. Przed wojną w koloniach dla dzieci żołnierzy organizowanych przez KIK w Polsce uczestniczyło kilkaset dzieci. Od listopada projekt został wznowiony. Udało się wtedy zorganizować m.in. dwutygodniowe spotkanie w Małym Cichym. Na ten rok zaplanowane są kolejne trzy turnusy. Od niedawna w organizację kolonii włączyło się Ministerstwo Spraw Społecznych Ukrainy (odpowiadało m.in. za rekrutację dzieci z Ukrainy).
Szybkie tempo
A szkoła? Warszawska Ukraińska Szkoła (w skrócie SzkoUA) powstała w nadzwyczajnym tempie.
Otwarta została w kwietniu, kilka tygodni po tym jak pomysł w ogóle powstał. – Udało się to dzięki wielkiej mobilizacji wolontariuszy i organizacji – mówi prezes Klubu Inteligencji Katolickiej Jakub Kiersnowski. Już w czerwcu uczniowie dostali ukraińskie dyplomy. To dlatego, że szkoła działa w ukraińskim systemie edukacyjnym. – To taka mała ukraińska ambasada – żartują nauczyciele. W szkole uczy się 250 uczniów, w każdej klasie jest ich 25.
>>> 9-dniowa modlitwa w intencji trwałego pokoju w Ukrainie
– A od września – kolejny rok szkolny. Także dla nowych dzieci – mówi Anita Szymborska, dyrektorka ukraińskiej akcji KIK. W szkole uczą Ukrainki, nauczycielki, które z kraju musiały uciekać z powodu wojny. Jest tez jeden rodzynek – nauczyciel. – Od wybuchu wojny w całej Polsce powstało kilka takich szkół ukraińskich, należących w całości do systemu ukraińskiego – mówi prezes Kiersnowski. I choć działacze KIK-u oraz nauczyciele SzkoUA wiedzą, że ich placówka to „kropla w morzu potrzeb”, to jednak mają świadomość, że było warto.
Kropla, ale niezwykle ważna
W szkole uczy się 250 dzieci, wobec skali potrzeb to oczywiście mały ułamek. W samej Warszawie – po wybuchu wojny – dzieci ukraińskich było około 100 tysięcy. – Nasza szkoła mogła więc przyjąć tylko promil z nich. Inne dzieci poszły do szkół publicznych i prywatnych, bo polskie szkoły otworzyły dla nich swoje drzwi. W pierwszej kolejności przyjmowaliśmy tych, którzy nie mieli możliwości uczestniczenia w systemie edukacyjnym, bo ich szkoły zostały zniszczone, albo dlatego że nie prowadzą zajęć online, albo dlatego, że w Polsce nie znaleźli nigdzie dla siebie miejsca – mówi Jakub Kiersnowski.
>>> Ukraina: Rosjanie zniszczyli pół tysiąca obiektów religijnych
SzkoUA to przede wszystkim edukacja, ale także pomysł na to, by jak najszybciej wyrwać dzieci z traumy wojny. Dzięki temu, że szkoła jest ukraińska, dzieci nie potrzebują łączenia swojej edukacji w Polsce z systemem ukraińskim. Gdy powstał pomysł przygotowania tego miejsca na mapie Warszawy, ludzie z Klubu Inteligencji Katolickiej skontaktowali się z Ukraińskim Domem w Warszawie (prowadzonym przez Fundację „Nasz Wybór”). W organizowaniu funduszy potrzebnych do prowadzenia szkoły pomaga organizacja „Save the children”. – Gdy pierwsi uchodźcy przyjeżdżali do Polski, do Warszawy, zapytałam Kubę Kiersnowskiego, w co mogę włożyć ręce, w czym mogę pomóc. Angażowałam się w wiele projektów, ale wiedziałam, że lepiej wybrać jeden. A Kuba właśnie wtedy pomyślał o szkole – mówi wicedyrektorka placówki, Antonina Michałowska, dla uczniów – Tosia. – Powiedziałam, że mam dwie, trzy godziny dziennie i że mogę włączyć się w ten projekt. Bardzo szybko zrobiło się z tego 18 godzin dziennie. Później zrezygnowałam z pracy i przyszłam pracować tutaj. Na cały etat – opowiada.
Uchodźcy i nauczyciele
SzkoUA swoje miejsce znalazła na warszawskiej Ochocie, w budynku prywatnej szkoły. W czasie pandemii zajęcia prowadzone były online, więc budynek stał pusty. – Skontaktowaliśmy się z panią rektor i okazało się, że możemy korzystać z tego miejsca. Teraz w weekendy są tu zaoczni studenci, a my pracujemy w tygodniu – mówi Antonina Michałowska.
Szkoła ma 11 klas, system ukraińskiej szkoły podzielony jest bowiem na trzy etapy: szkołę podstawową (do czwartej klasy), gimnazjum i liceum. Wszystkie poziomy znajdują się w jednej szkole. A jak udało się skompletować kadrę nauczycielską? Na początku, przy tworzeniu szkoły, było 600 aplikacji na trochę ponad 20 miejsc. Wszyscy nauczycieli to uchodźcy, tak samo uczniowie. Na początku najważniejszy był nie program nauczania, ale delikatne, empatyczne podejście. – Od początku zatrudnione zostały dwie psycholożki, też uchodźczynie. To profesjonalne wsparcie zagrało na korzyść wszystkich, którzy tu się uczą i pracują. Udało się uniknąć większych problemów – mówią nauczyciele. Oczywiście każdy uczeń ma inną historię, jednak każdy nosi ze sobą jakąś traumę – mówi Michałowska.
Temat nie do ominięcia
Temat wojny? – Pojawia się naturalnie, na każdym kroku, codziennie. Nauczyciele go nie omijają, nie ma sensu. Z dzieci to wychodzi, niekiedy w pracach plastycznych. Na początku było to bardzo widać, na korytarzu wisiały różne prace. Wisiały, a my się ich nie wstydziliśmy – mówi Antonina Michałowska. Dzieci miały m.in. podczas zajęć plastycznych przedstawić dni mijającego tygodnia. Jedno dziecko narysowało więc drzewo, które stało każdego dnia. – W poniedziałek, wtorek i środę drzewo stało, a w czwartek była już wbita w nie rakieta. Ten temat jest obecny, nie milczymy o wojnie, ale też nie rozdrapujemy – dodają nauczyciele.
2 grudnia szkoła obchodziła swoje święto. To rocznica uznania niepodległości Ukrainy przez Polskę. Polska, w 1991 roku, zrobiła to jako pierwsza, razem z Kanadą. Drugim powodem były sprawy bieżące – Klub Inteligencji Katolickiej przygotował raport („KIK dla Ukrainy”) o zaangażowaniu w sprawy ukraińskie. – Chcieliśmy go przedstawić i ucieszyć się, że w tym trudnym czasie, dzięki zaangażowaniu i wsparciu wielu ludzi udało się zrobić dobre rzeczy – mówi Ania Szymborska z KIK-u. – Udało się to zrobić dzięki środowisku, które działa od 66 lat, dzięki ludziom, którzy wiedzieli, jak w tej sytuacji szybko i skutecznie zareagować – mówi prezes Klubu Inteligencji Katolickiej Jakub Kiersnowski.
Szkoła wpisuje się w inne projekty Klubu, które dotyczą przede wszystkim dzieci i młodzieży. – Ich wsparcie jest naszą misją. Prowadzimy też – razem z Ministerstwem Spraw Zagranicznych – projekt dotyczący dzieci żołnierzy – mówi Szymborska. Warszawska Ukraińska Szkoła działa na pewno do końca czerwca, ale prawdopodobnie będzie działać też w przyszłym roku szkolnym. Nawet gdyby wojna się skończyła, to wielu Ukraińców zapewne zostanie w Polsce, a ich dzieci będą chciały korzystać ze szkoły.
Myślenie długoterminowe
Na początku wojny wszyscy myśleli przede wszystkim o tym, co było najbardziej potrzebne: o ciepłym ubraniu, jedzeniu, o noclegu. Ale później przychodzi czas, kiedy trzeba zastanowić się też nad tym, co dalej. A szkoła jest takim długoterminowym projektem. – Po zapewnieniu pierwszych i podstawowych potrzeb, kolejnym etapem w pomocy humanitarnej jest pomoc dzieciom. One są największymi ofiarami wojny, dziecko przeżywa takie sytuacje – mówi Jakub Kiersnowski.
SzkoUA początkowo powstała z planem na trzymiesięczne działanie, czyli do zakończeniu roku szkolnego. Cel numer jeden był jasny: jak najszybciej wyjąć dzieci z wojennej traumy, by mogły naturalnie (choć poza swoją ojczyzną) wejść w środowisko szkolne, kontynuować naukę, nie tracić roku szkolnego. – Dzieci mogły uczyć się w swoim ukraińskim środowisku. Dzięki temu trauma wojenna miała szansę być nieco mniej dotkliwą – mówią członkowie KIK-u. A dzięki temu, że dzieci miały zajęcia w szkole, ich matki i babki miały trochę więcej czasu na organizację nowego życia w Polsce, na znalezienie pracy, na swoje potrzeby.
Mapa kraju
– Zawiązała się tu wspólnota. Kiedy żegnaliśmy absolwentów jedenastej klasy, to wyświetlona została mapa, skąd pochodzą uczniowie tej szkoły. I gdy na nią popatrzyliśmy, to okazało się, że to cała mapa Ukrainy – mówi prezes Klubu Inteligencji Katolickiej. Jakub Kiersnowski podkreśla, że to ma swój dodatkowy walor. – Przed wojną Ukraina była podzielonym krajem. A tutaj spotkały się dzieci z różnych jego regionów, które w normalnych warunkach by się nie spotkały. Tutaj – w Warszawie – zawiązały ze sobą relacje. Mam nadzieję, że to będzie owocowało w przyszłości, szczególnie wtedy, gdy będziemy mogli już odbudowywać Ukrainę – wyjaśnia.
>>> „Za pomoc Ukrainie szczególnie chciałbym podziękować Kościołowi w Polsce”
– SzkoUA – to tutaj, w tej szkole. bije nasze KIK-owskie serce – mówi prezes Klubu. Od razu jednak dodaje: „Ono, w trakcie tego roku biło także w wielu innych miejscach”. O wszystkich można przeczytać w raporcie „KIK dla Ukrainy”. – SzkoUA jest promykiem nadziei, który oświetla mrok wojny. Mimo że czas był trudny, to nawiązaliśmy wiele nowych kontaktów z licznymi organizacjami z Ukrainy. To zostanie już z nami na dłużej, także na czas pokoju – mówi z nadzieją Anita Szymborska.
Polska – nasza siostra
– Jestem uchodźczynią z Ukrainy, z Czernihowa. Musiałam wyjechać z powodu wojny. To było bardzo trudne, ale dzięki takim ludziom jak wy łatwiej było przejść przez ten czas – mówiła w czasie grudniowego, szkolnego święta dyrektorka SzkoUA Oksana Kolesnyk. – Już 11 kwietnia otworzyliśmy drzwi naszej szkoły. Szkoły, która powstała od podstaw, którą udało się przygotować w ciągu 24 dni – mówiła. – Tyle, ile dla Ukrainy zrobiła Polska, to nie zrobił żaden inny kraj. Każdemu z was, każdemu Polakowi, za to dziękujemy – mówiła dyrektorka. I dodała: „W mojej szkole, jeszcze w czasach ZSRR, mówili nam, że naszym bratnim narodem jest Rosja. Rzeczywistość pokazała jednak, że na wschodzie nie mamy brata, ale mamy za to siostrę – na zachodzie”.
A ta siostra, czyli Polska, na Szkole nie poprzestała. Udało się zrealizować kolejne projekty. – Razem z polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz lwowską organizacją BUR („Budujemy Ukrainu Razom”) wyremontowaliśmy ponad 1000 m2 powierzchni w dwóch budynkach w Drohobyczu i Kołomyi. Tam zamieszkają wewnętrzni ukraińscy uchodźcy – mówią działacze Klubu Inteligencji Katolickiej. I mają nadzieję, że tak jak niedawno świętowali w szkole rocznicę uznania niepodległości Ukrainy, tak niedługo będą mogli świętować zakończenie wojny w tym kraju. Wtedy – jak zapewniają – projekty dla dzieci i młodzieży z Ukrainy nie znikną, ale będą mogły być kontynuowane w bardziej przyjaznych warunkach.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |