Tabernakulum w obrazie, różaniec z chleba i zastawa Jana Pawła II [REPORTAŻ]
Klęczniki z poprzednich wieków, ręcznie haftowane ornaty i różaniec zrobiony z chleba, który należał do siostry Róży przetrzymywanej w obozie koncentracyjnym. To tylko jedne z wielu ciekawych eksponatów, które można zobaczyć w muzeum przy klasztorze sióstr służebniczek w Pleszewie.
Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej (służebniczki starowiejskie) powstało w XIX w. Zostało założone przez błogosławionego Edmunda Bojanowskiego w odpowiedzi na potrzeby społeczne i duchowe ówczesnej Polski.
W Pleszewie siostry pojawiły się na początku XX w., kiedy to założono dom zakonny, który pełnił funkcje edukacyjne, opiekuńcze i duszpasterskie. Działalność sióstr skupiła się na opiece nad dziećmi, zwłaszcza sierotami, oraz na prowadzeniu katechez i pomocy w parafiach. Siostry zajmowały się także edukacją dziewcząt, ucząc je praktycznych umiejętności oraz przygotowując do dorosłego życia.
W trudnych czasach II wojny światowej oraz w okresie powojennym siostry angażowały się w pomoc potrzebującym, często narażając swoje życie. W okresie PRL-u ich działalność była mocno ograniczana przez władze komunistyczne, ale mimo tego siostry kontynuowały swoją misję duszpasterską i charytatywną.
Obecnie siostry w Pleszewie nadal działają zgodnie ze swoim charyzmatem, angażując się w działalność społeczną, edukacyjną i duchową. A całkiem niedawno otworzyły muzeum, w którym znaleźć można liczne pamiątki związane nie tylko ze zgromadzeniem.
>>> Siostry, które założyły bank z ciuszkami. O wrocławskich boromeuszkach [REPORTAŻ]
W muzeum
Kustoszką muzeum od początku jego istnienia jest siostra Immaculata Kowalska. To z nią spotkałam się w Pleszewie i po krótkiej rozmowie, dzięki której mogłyśmy się lepiej poznać, służebniczka oprowadziła mnie po muzeum, którego każda sala ma nie tylko motyw przewodni, ale także swoje hasło, które nawiązuje do działań zgromadzenia.
W pierwszym pomieszczeniu nie sposób nie zwrócić uwagi na liczne obrazy znajdujące się na ścianach. Wśród nich są przeróżne wizerunki Maryi, Jana Pawła II, kard. Józefa Augusta Hlonda czy też bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. W pobliżu jego portretu stoi czerwony fotel z delikatnymi, złotymi dodatkami, który moja rozmówczyni znalazła w szopie. Niedługo później odkryła fotografie, na których prymas siedzi właśnie na tym fotelu, a wokół niego znajdują się służebniczki. Okazało się, że niedługo po wyjściu z więzienia – 5 lutego 1957 r. – kardynał Wyszyński przyjechał do Pleszewa i odwiedził zgromadzenie. W tym czasie odprawił on również mszę świętą w kaplicy służebniczek, której ówczesny wystrój można zobaczyć na poniższych zdjęciach.
Wincenty Stroka to pochowany w Pleszewie wielki patriota, któremu muzeum zawdzięcza kilka eksponatów. Jednym z nich jest relikwiarz w kształcie niewielkiej szafy, w którym znajduje się aż 68 relikwii.
– Święty Józef miał straszliwy wypadek – mówi siostra Immaculata, gdy przechodzimy do drugiego pomieszczenia i wskazuje na dużą figurę świętego, który trzyma w rękach dzieciątko. Okazało się, że figura ta znajdowała się przez długi czas w kaplicy służebniczek, jednak pewnego dnia upadła i rozbiła się na wiele małych kawałków. Dopiero po kilku latach udało się ją naprawić rodzonej siostrze mojej rozmówczyni, która również jest służebniczką. Cały proces jej żmudnej, ale jakże efektywnej pracy można zobaczyć na zdjęciach, które znajdują się obok Józefa.
W gablocie znajdującej się naprzeciwko tej figury można obejrzeć m.in. niewielki kielich oraz stułę, które to jeden z księży zabierał ze sobą, chodząc do chorych. I choć te eksponaty są ciekawe, to największą uwagę przykuwa mały różaniec leżący obok nich. Należał on do siostry Róży, która była w obozie koncentracyjnym. A został zrobiony z kawałków chleba.
Choć w swoim życiu widziałam już wiele różnych tabernakulów, to żadne nie było tak nietypowe, jak to na poniższym zdjęciu. Bo jest ono obrazem. W czasie wojny w Nakle Niemcy zabrali pewnemu księdzu plebanię. Po tym zdarzeniu pracował on w tym budynku jako palacz. W tym samym czasie Niemiec powiesił sobie nad biurkiem obraz. Wspomniany ksiądz wyciął w nim dziurę, w której chował Najświętszy Sakrament.
– To wszystko wisiało nad biurkiem SS-mana, który nie miał o tym zielonego pojęcia – wyjaśnia siostra Imaculata.
W tym samym pomieszczeniu nie sposób nie zauważyć dużego obrazu, na którym przedstawiona została matka generalna zgromadzenia – siostra Alicja Dobrzyńska – klęcząca przed św. Andrzejem Bobolą, dzięki któremu została uzdrowiona z nowotworu. Zdarzenie to zostało uznane jako cud do jego kanonizacji.
>>> By wrócić do źródeł – tak wygląda życie w zakonie klauzurowym [REPORTAŻ]
– Gdy siostra zachorowała na raka, była w Rzymie, w naszym domu generalnym. Tam w 1939 r. prowadzony był proces kanonizacyjny Andrzeja Boboli. Do sióstr przyszedł postulator procesu z relikwiami błogosławionego Polaka i poprosił siostry, aby modliły się o cud. W związku z tym w dzień i w nocy zakonnice modliły się przy łóżku chorej, obok którego znajdowały się relikwie i siostra została cudownie uzdrowiona – opowiada służebniczka.
Od 1923 r. służebniczki w Pleszewie prowadziły Szkołę Haftu i Szycia, w której szyły polskie stroje regionalne.
W Roku Miłosierdzia w muzeum odnowiono schody, na których umieszczono uczynki względem duszy i ciała.
Na górze muzeum znajduje się sala, której główne hasła to modlitwa i praca. To w niej można się przyjrzeć dziewiętnastowiecznym klęcznikom oraz ornatom haftowanym ręcznie przez zakonnice. Są też tam oryginalne szaty ks. prymasa Augusta Hlonda.
Siostry prowadziły w Pleszewie szpital, w którym znajdowały się właściwie wszystkie oddziały – od ginekologicznego, aż po dentystyczny. Niektóre z przedmiotów używanych w tamtym czasie również są dostępne do oglądania w muzeum.
Dawniej, gdy siostry przyjeżdżały do zakonu, przywoziły ze sobą skrzynie i kufry posagowe. Kilka z nich zachowało się do dziś. Można w nich znaleźć wiele ciekawych pamiątek z ówczesnych czasów, na przykład liczne ornaty czy też porcelanowe lalki. Są wśród nich także instrumenty, które służebniczki zabierały ze sobą z domu i na których doskonaliły swoją naukę, gdy były już w zakonie.
Siostra Immaculata w zgromadzeniu, oprócz prowadzenia muzeum, jest odpowiedzialna również za kuchnię. Zajęcie to jest jej bliskie już od lat, gdyż była nawet główną kucharką podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Kalisza. Stąd też w jednym z pomieszczeń za szklaną witryną na zwiedzających czeka papieska zastawa.
Moja rozmówczyni czeka na zwiedzających, którym bardzo chętnie opowie historię pleszewskich służebniczek.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |