Fot. EPA/XINHUA / Yang Guanyu

Tajfun Yagi uderzył w Chiny – ewakuowano 400 tys. ludzi

Tajfun Yagi dotarł w piątek do wybrzeży prowincji Hainan położonej na południu Chin – poinformowała agencja Reutera. Wraz z nadejściem żywiołu władze ewakuowały około 400 tys. mieszkańców i zamknęły szkoły. Portal BBC określił go najsilniejszym od dekady.

Kraj nawiedziły silne wiatry i ulewne deszcze, które skutkowały zamknięciem szkół oraz zawieszeniem lotów w regionie Morza Południowochińskiego.

W epicentrum tego ekstremalnego zjawiska pogodowego wiatry osiągają prędkość 234 km na godzinę, co oznacza, że jest to drugi do tej pory najsilniejszy tropikalny cyklon w tym roku. Groźniejszy był jedynie huragan Beryl.

Chiny nie są jedynym krajem dotkniętym przez żywioł. W ostatnim czasie Yagi zabił 16 osób, uderzając w północne Filipiny. W Hongkongu, Makau, Hainan i Guandong nie działa transport publiczny, a w Wietnamie i Laosie lotniska, gdzie tajfun ma dotrzeć w najbliższych dniach.

>>> Reuters: Indie największym importerem ropy z Rosji, wyprzedziły w lipcu Chiny

Władze lotniska w Hongkongu przekazały w czwartek, że połączenia powoli będą przywracane, po tym jak 50 z nich zostało odwołanych. To siedmiomilionowe miasto obniżyło poziom zagrożenia tajfunowego, ponieważ przewiduje się, że wiatry osłabną wraz przesuwaniem się żywiołu dalej na wschód.

Fot. EPA/XINHUA / Yang Guanyu Dostawca: PAP/EPA.

Tajfun Yagi uformował się ze wschodnich wiatrów nad Filipinami i tak jak tajfun Rammasun, który zabił 88 osób w południowych Chinach w 2014 r., dotarł do Chin. W nocy z środy na czwartek osiągnął pełnię mocy i niszczył wszystko, co napotkał na swojej drodze.

Jak podaje Reuters, powołując się na opinię naukowców, tajfuny rosną w siłę wskutek nagrzewania się oceanów, które wchłaniają coraz cieplejsze powietrze – efekt zmian klimatycznych.

Nazwa Yagi pochodzi od japońskiego słowa oznaczającego kozę i zarazem konstelację Koziorożca.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze