Fot. EpiskopatNews/Flickr

Telefon do biskupa [FELIETON]

Nie ulega wątpliwości, że styl papieża Leona XIV zdecydowanie różni się od tego, do jakiego zdążył nas przyzwyczaić papież Franciszek. Odmienność stylu dotyczy przede wszystkim wygłaszanych homilii i przemówień, jak również używanego stroju. Nowo wybrany papież nie udaje swojego poprzednika i jest przez to autentyczny. Obu papieży charakteryzuje jednak bezpośredniość w kontakcie z ludźmi.

W niektórych aspektach papież Leon jest nawet jeszcze bardziej spontaniczny niż jego świętej pamięci poprzednik. W sobotę amerykańsko-peruwiański papież udał się do sanktuarium maryjnego w Genazzano. Trasę oddalonego o blisko 70 km od Watykanu sanktuarium papież przebył samochodem, siedząc obok kierowcy, a przypomnijmy sobie, że do położonego znacznie bliżej Watykanu Castel Gandolfo poprzedni papieże (w tym także Franciszek) udawali się helikopterem. Ta bezpośredniość nie powinna dziwić, przede wszystkich nie dziwi ona wiernych, którzy przyzwyczajeni są do sposobu funkcjonowania Kościoła za oceanem.

Uśmiechnąłem się zatem, czytając komentarz kard. Grzegorza Rysia o tym, że papież Leon jest pierwszym papieżem, do którego nasz polski kardynał ma numer telefonu w komórce. Papież Franciszek, o czym wielokrotnie mówił, nie posiadał własnego telefonu komórkowego i do telefonicznych rozmów używał raczej stacjonarnego lub też korzystał z telefonu jednego ze swoich współpracowników, a okres pontyfikatu papieża Benedykta to jednak już odległe czasy. Nie jest zatem niczym dziwnym, że to właśnie numer papieża Leona jest tym pierwszym, który posiada kard. Grzegorz Ryś. Trudno też wyobrazić sobie, żeby kardynał nie miał bezpośredniego kontaktu z papieżem, zwłaszcza w przypadku, gdy chodzi o byłego prefekta Dykasterii ds. Biskupów oraz o kardynała członka-konsultora tejże dykasterii.

>>> Czego może nas nauczyć już teraz historia życia papieża Leona XIV [KOMENTARZ]

Pracując w strukturach Kościoła, posiadam numery zarówno biskupa diecezji, na której terytorium pracuję, jak i do wielu innych hierarchów, z którymi losy życia lub praca nas złączyły. Uważam to za coś zupełnie naturalnego, podobnie zresztą mój numer posiadają studenci, członkowie grup parafialnych i moi współpracownicy. Jest to jakaś normalność wynikająca z wymogów współczesnej komunikacji. Oczywiście nie dzwonimy do siebie codziennie, gdyż rozmowy głosowe zawężone są zwykle do grona najbliższych przyjaciół, jednakże komunikatory jak na przykład WhatsApp, zdecydowanie usprawniają wzajemną komunikację, przypominają o spotkaniu lub podjętych zobowiązaniach. Zresztą, do skrzynki mailowej za wielką wodą coraz rzadziej zaglądamy.

Kardynałowie i biskupi przyzwyczaili nas również do tego, że posiadają własne konto na Facebooku lub na Instagramie, które osobiście obsługują. Jeszcze kilka dni temu działało facebookowe konto kard. Roberta Prevosta, a konto jego osobistego sekretarza, ks. Edgarda Rimaycuna Inga, aktywne jest do dzisiaj (ostatni wpis z 6 maja).

>>> W dwudziestą rocznicę pamiętnego kwietnia. Wspomnienia

Wypadałoby się zatem zapytać, czy czasem fakt, że dziwi nas, iż kardynał posiada bezpośredni kontakt do papieża, księża do własnego biskupa, a wierni do proboszcza, nie świadczy o nas najlepiej? Jaki kontakt mamy z tym, który jest dla nas pasterzem? Czy księża mogą tak zwyczajnie przesłać informację do swojego biskupa i umówić się z nim na rozmowę lub spotkanie? Czy też w każdej sprawie muszą kontaktować się przez pośrednictwo sekretarza? Wiele mówi się o konieczności burzenia murów. A przecież zaczyna się to od skracania dystansu.

Dzisiaj (14 maja) urodziny Antoniego Reimanna, mojego franciszkańskiego współbrata i biskupa wikariatu Ñuflo de Chaves, w którym przez kilka lat pracowałem. Dobra okazja zatem, aby zadzwonić do niego z życzeniami.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze