
PAP/EPA/SHAWN THEW
Ten prezent wydaje się najbardziej banalny, ale jest najtrudniejszy [FELIETON]
Maj pachnie bzem, sukienkową bielą i czekoladowym ciastem. Czerwiec kojarzą mi się z powiewem wakacji i rodzinnymi wyprawami do lodziarni – Dzień Dziecka, Dzień Ojca, jest co świętować. I przecież nie o lody, ale o wspólnie spędzony czas.
Czekając 26 maja w kolejce na poczcie, miałam dużo czasu na podziwianie różnorodności napisów dla mam. Poszewka dla „najlepszej mamy na świecie”, zestaw świeczek dla „kochanej mamusi” lub sztuczna róża „dziękuję, Mamo!” Tylko znaczków okazyjnych brakowało. Ale przecież one jutro straciłyby swoją wartość, wszak 26 maja zdarza się raz w roku. A dziś, po tygodniu, już przydałyby się znaczki z okazji Dnia Dziecka.

Kupić czas?
Przez większość maja i czerwca w marketach, księgarniach, czy różnego rodzaju sklepach internetowych królują kartki z życzeniami i promocjami: „Najlepszy prezent dla mamy – zegarek!”; „Uciesz dziecko zaawansowaną hulajnogą elektryczną!”; „Dla taty – niezawodna golarka!”. Maj i czerwiec to sezon na świętowanie rodzinnych więzi – święto za świętem, prezent za prezentem, ale może – zanim znowu klikniemy „dodaj do koszyka” – zatrzymajmy się na chwilę. Spróbujmy kupić czas.
>>> Nie wybierają rodziców, ale mają wpływ na swoją przyszłość [REPORTAŻ]
W świecie, który mierzy sukces w kliknięciach, pośpiechu i liczbach, trudno może być przyznać, że najlepszym prezentem naprawdę jest czas – nie ten przypadkowy, „przy okazji”. Spróbujmy zainwestować chociaż chwilę całym sobą – rozmowa bez powiadomień w tle, spotkanie bez patrzenia na zegarek. Czas, w którym drugi człowiek staje się centrum. Jeśli nie zawsze nam się udaje, choć ten raz w roku zawalczmy.
Jak nie dziś, to kiedy?
Może więc w tym roku podarujemy tacie, dziecku, coś naprawdę trwałego? Jeśli bilet do opery dla mamy, to koniecznie na wspólne wyjście. Jeśli grę planszową dla dzieci to od razu z zobowiązaniem, kiedy wspólnie w nią zagramy. A może po prostu pół godziny spaceru z córką, bez rozliczania, zalewania uczuciami, ale słuchania? Spokojna kawa z tatą, może inwestycją będzie bilet pociągowy do niego? Nawet jeśli podróż miałaby zająć więcej czasu niż spotkanie, szkoda żałować tej najcenniejszej waluty. Obecność, która zostaje w pamięci dłużej niż zapach perfum czy biel koszuli.

Nie każdy może spotkać tatę, nie każdego matka żyje. Wielu z nas nie ma dzieci, pewnie nie czuje się dziećmi. Nie zawsze praca, zdrowie, obowiązki nieprzekładalne i sprawy wydające się najważniejszymi umożliwiają celebrowanie. Myślę jednak, że ten dzień ma nam w sposób szczególny przypomnieć o prezencie, na którym obdarowywanie każdego dnia mamy już coraz mniej zasobów. A wspólnie spędzonego czasu najbardziej potrzeba również nam – bycia razem.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |