Zdjęcie: aktorka Kamila Kamińska jako Siostra Faustynie, plan filmu „Miłość i Miłosierdzie”, fot. Maciej Kluczka, misyjne.pl

To ona zagra świętą siostrę Faustynę. Byliśmy na planie filmu „Miłość i miłosierdzie”

Rozmawialiśmy z odtwórczynią roli świętej siostry Faustyny i mieliśmy niezwykłą okazję, by podejrzeć scenę malowania obrazu „Jezu, ufam Tobie”. Wiemy sporo o filmie, którego światowa premiera zaplanowana jest na luty przyszłego roku.

„Miłość i miłosierdzie” czyli „Love and Mercy” to fabularyzowany dokument o Bożym Miłosierdziu. Świętą siostrę Faustynę zagra Kamila Kamińska, błogosławionego księdza Michała Sopoćkę (jej spowiednika i kontynuatora kultu Miłosierdzia) – Maciej Małysa. Reżyserem jest Michał Kondrat. Wszyscy spotkali się z nami i z Czytelnikami misyjne.pl podczas dnia zdjęciowego. Również, jako jedni z pierwszych, otrzymaliśmy teaser filmu:



Niech cały świat się dowie
Film jest realizowany po polsku i po angielsku. To film o misji siostry Faustyny, który ma pomóc zrozumieć, dlaczego jest tak niezwykła, na czym polega i dlaczego jest ważna dzisiaj. Reżyser pytany: „dlaczego Faustyna?”, odpowiada: – Pomysł na film był już od dłuższego czasu. Kult Bożego Miłosierdzia jest żywy na całym świecie. Niezwykła jest też sama Faustyna – to ona została wybrana ze wszystkich ludzi na całym świecie, by nas przygotować na powtórne przyjście Chrystusa. Boże Miłosierdzie jest czczone na wszystkich kontynentach przez setki milionów osób, jednak większość chrześcijan nadal nie zdaje sobie sprawy z potęgi przesłania, które Jezus przekazał ludzkości za pośrednictwem siostry Faustyny Kowalskiej, prostej polskiej zakonnicy – mówi Michał Kondrat. Reżyser od początku starał się o to, by film mógł być zrealizowany także na rynku amerykańskim. Kluczowa i trudna była sprawa charakterystyki głównej bohaterki. Nie było bowiem dobrej i szczegółowej charakterystyki postaci. Siostrę Faustynę zna pewnie każdy katolik, ale na potrzeby filmu trzeba ją poznać bardzo dobrze. – Wynająłem ludzi, którzy się specjalizują w Bożym Miłosierdziu, w historii siostry Faustyny i sam pojechałem z kamerą zrobić dokumentację zdjęciową – zdradza szczegóły przygotowań do filmu reżyser.

Zdjęcie: odtwórczyni głównej roli i reżyser na planie filmowym, fot. Maciej Kluczka, misyjne.pl

Nieznane fakty z życia Faustyny
Siłą filmu mają być nieznane dotąd fakty z życia siostry Faustyny. To między innymi listy ks. Michała Sopoćki, nieujawnione dotąd dokumenty, które pozwolą światu poznać prawdę o wpływie Bożego Miłosierdzia na losy świata. To także zdjęcia dokumentalne do filmu kręcone w Polsce, Stanach Zjednoczonych i na Litwie. – Nasi eksperci zrobili wiele, przeszukiwali archiwa w Wilnie, w Białymstoku i znaleźli bardzo ciekawe rzeczy, m.in. na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie wykładał ks. Michał Sopoćko. Natknęli się na dokumenty, które nie były dotąd znane. To między innymi list do papieża, do Watykanu, bardzo wzruszający list.

– Te wszystkie dokumenty po zebraniu w całość pokazują, że jest wiele historii w rozwoju kultu Bożego Miłosierdzia, o których nie wiedzieliśmy – mówi reżyser. Dzięki tej dokumentalnej pracy, ma być dobrze widoczne to, jak kult rozprzestrzenił się się na obie Ameryki. – W tym wszystkim nie ma żadnej przypadkowości, to dzieło zaplanowane na przestrzeni lat, a dziś dopiero możemy na to spojrzeć i zobaczyć, że sam człowiek by tego nie wymyślił  – mówi z przekonaniem Michał Kondrat.

Zdjęcie: filmowy ks. Sopoćko, Siostra Faustyna i reżyser Michał Kondrat, fot. Maciej Kluczka, misyjne.pl


Cudowny obraz: mocna wiadomość dla świata
„Love and Mercy” będzie miał premierę na całym wiecie. – To niezwykłe, że już na etapie produkcji wiemy, że w 25 krajach na świecie już mamy zapewnioną dystrybucję kinową – mówi reżyser, który teraz jest już Los Angeles. Tam prezentuje teaser i fragmenty filmu. – To ma być mocna wiadomość na cały świat. Mam nadzieję, ze to poruszy serca – podkreśla Marek Kondrat. By pokazać, jak kult jest mocny i żywy, twórcy filmu wybrali się do Ameryki. Mało kto wie, że w właśnie 1941 r. kult zaczął się tam bardzo silnie rozszerzać. To tam była drukowana nowenna do Bożego Miłosierdzia, a wszystko  zaczęło się od determinacji jednego marianina, księdza Józefa Jarzębowskiego, założyciela Kolegium Bożego Miłosierdzia. Przez trzy miesiące przemierzał Stany, był ścigany przez NKWD, momentami była to wręcz historia szpiegowska – Dziwię się, że to nigdy nie zostało pokazane, nie przedostało się o naszej powszechnej świadomości – mówi reżyser.

Zdjęcie: Janusz Chabior (filmowy Eugeniusz Kazimirowski), fot. Maciej Kluczka, misyjne.pl

Jak znaleźć Faustynę?
Problem był duży, na casting przyszło wiele kandydatek. „To nie mogła być przypadkowa siostra Faustyna. Zwłaszcza że to nie była cukierkowa osoba. – To była prosta dziewczyna otwarta na Boga, a jednocześnie była, jak to się mówi: dziewczyną od sąsiadów” – wspomina swój wybór reżyser. Grająca tę rolę Kamila Kamińska przyznaje, że Siostra była swojska, twarda i konsekwentna. Jednocześnie była uśmiechnięta, zdeterminowana, by wykonać polecenie Jezusa. Nie była przeintelektualizowana, nie wnosi więc do Boskiego przekazu nic nowego. I w tym tkwi jej siła.

Zmierzyć się z ikoną i świętością
Zapytaliśmy filmową siostrę Faustynę, jak zagrać „sekretarkę Chrystusa”? – To wyzwanie, by być tak posłusznym i nie wymyślać nic od siebie – przyznaje Kamil Kamińska: – My mamy tendencję do poprawiania, a Faustyna uczy, by w prostocie iść za tym, co ważne. Dla mnie to przede wszystkim Helenka Kowalska, czyli wesoła, radosna dziewczyna, biegającą po polach i bawiącą się z dzieciakami. Aktorka, by dobrze przygotować się do roli, pojechała do sióstr do Ostrówka, gdzie Helena Kowalska przygotowywała się, zbierała posag, by zostać przyjętą do zakonu. – I tam pokochałam ją najbardziej. Zaimponowała mi tym, że gdy Jezus powiedział: zostaw wszystko, jedź do Warszawy, to ona to zrobiła. Chodziłam jej ścieżkami i tam zrozumiałam, że to nie jest tak, że ludzie są wybrani do świętości. Każdy z nas może być świętym. To zależy od tego, kogo słuchamy i za im idziemy. To walka ciągła ze sobą i ze swymi słabościami. Jak iść za gorącym sercem. Nie być zimnym ani letnim, tylko gorącym i iść za tym, co ważne. I wtedy zagranie świętej nie jest wcale takie trudne – tłumaczyła Kamila Kamińska.

Zdjęcie: aktorka Kamila Kamińska na planie filmu „Miłość i Miłosierdzie”, fot. Maciej Kluczka, misyjne.pl

To nie film mleczarski
Czy kino religijne to trudny gatunek? Jak nie zagrać i nie reżyserować filmu na kolanach? Pytany o to reżyser podkreśla, że tak naprawdę to nie jest kino religijne. To kino o postaci i o niezwykłym kulcie, który fenomenalnie rozprzestrzenił się na cały świat. To film o niezwykłym przesłaniu. – Nie chcę, by film był odbierany w kategorii filmu religijnego. To tak, jakby zrobić film o mleczarzu i byśmy nazwali go filmem mleczarskim – żartuje reżyser. – Nic nie pudrujemy, wręcz przeciwnie. Pokazujemy rzeczy, takie, jakimi były – zapowiada Michał Kondrat. Zgadza się z nim filmowa Faustyna i mówi: – Jest taki fragment w rozmowie Boga z Siostrą, że cokolwiek by się działo, nawet gdyby Kościół stawiał jakieś trudności, to On kazał Faustynie działać i nigdy się nie poddawać. To stawia misję Faustyny jakby ponad Kościołem. To misja i dzieło ogólnoświatowe, ogólnoludzkie. Wychodzi z Kościoła i promieniuje na cały świat. Jezus był tego świadom i Siostra była tego świadoma – mówi Kamila Kamińska.

„Boże Miłosierdzie jest czczone na wszystkich kontynentach przez setki milionów osób, jednak większość chrześcijan nadal nie zdaje sobie sprawy z potęgi przesłania, które Jezus przekazał ludzkości za pośrednictwem siostry Faustyny Kowalskiej, prostej polskiej zakonnicy” (reżyser filmu)

Michał Konrad przyznaje: – Dzienniczek to książka, która została przetłumaczona na ponad 120 języków. To rekord, jeśli chodzi o polskich autorów. Jeśli zrozumie się moc tego przesłania, to zrozumie się, dlaczego warto walczyć o to, by ten kult się rozprzestrzenił i przez to spełnić wolę Jezusa. Jezus pragnął, by ten kult się rozlewał na cały świat. Pragnął – to nieprzypadkowe i bardzo mocne słowo. Boże Miłosierdzie to ratunek nawet dla największych grzeszników – mówi reżyser i dodaje: – My w tej warstwie dokumentalnej spotykamy się z trzykrotnym recydywistą, który pod wpływem obrazu Jezusa Miłosiernego nawrócił się. Na świecie tych osób jest wiele. Bardzo istotne jest to, jak ten obraz został namalowany. Jezusowi zależało na tym nie dlatego, że jest próżny, ale dlatego, żeby ludziom pokazać Jego oblicze, oblicze Miłosierdzia. Jezus żądał tego obrazu, żebyśmy zdali sobie sprawę, że On przede wszystkim jest Bogiem Miłosiernym. Po to umarł za nas na krzyżu. Po to, byśmy nie mieli obrazu Boga srogiego. Chciałbym, by ludzie niewierzący poszli na ten film i powiedzieli, że był dobry. Twórcy filmu podkreślają, że to nie jest biografia świętej, to nie żywoty świętych. To film oparty na nieznanych historiach, to główna jego siła. Widzowie będą zaskoczeni.

Zdjęcia: ekipa filmowa w trakcie zdjęć, z tle Siostra Faustyna przed obrazem Jezusa Miłosiernego, fot. Maciej Kluczka, misyjne.pl

Jak zostać zakonnicą? Pomogły śliwki
– Zaczęłam od tego, że pojechałam do klasztoru, w którym była na początku, czyli do Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia na Żytniej w Warszawie. Siostry mnie tam bardzo dobrze przyjęły. Cichutko chodziłam korytarzami, trochę się modliłam – wspomina przygotowania do roli Kamila Kamińska. Od razu chciała robić wszystko to, co robią siostry. – Nie mogło być tak, że ja się tylko przyglądam. Chciałam od rana do wieczora żyć tak jak siostry. Jest klauzura, więc nie jadałam razem z nimi. Ale chodziłam na modlitwy – mówi aktorka i przypomina sobie śliwki… które pomogły jej zrozumieć Siostrę Faustynę. – Pewnego dnia siostry dostały, jako dar, śliwki. Było ich mnóstwo. I wtedy usiadłam z siostrami i je obierałam. To była dobra okazja, by porozmawiać i wszystkiego się dowiedzieć. Niektóre z nich to 90-letnie kobiety, ale jak spojrzałam im w oczy, to widziałam oczy dziecka. Taka jest w nich radość i energia – mówi filmowa siostra Faustyna. Przyznaje jednocześnie, że musiała zmierzyć się z kimś, kto niósł i dalej niesie dzieło Bożego Miłosierdzia na świat. To nie tylko wyzwanie aktorskie, ale coś więcej. – Czasami mam wrażenie, że to nie ja sprawiam, że to się samo gra. Poznając ją, zastanawiałam się, czy bym potrafiła posłuchać głosu Boga od razu, tak jak ona. Czy bym potrafiła zrobić tak samo? Od razu? Ona się nie wahała. Tego mnie Faustyna nauczyła chyba najbardziej – mówi nam aktorka.

„Nasi eksperci zrobili wiele, przeszukiwali archiwa w Wilnie, w Białymstoku i znaleźli bardzo ciekawe rzeczy” (reżyser filmu)

Zapytałem Kamilę Kamińską, czy były techniczne trudności z wkładaniem i noszeniem habitu. Może poruszanie się w nim wcale nie jest takie łatwe? – Siostry mi wszystko po kolei pokazały. Czułam się jak panna młoda, która szykuje się do ślubu. Mówiły, że to musi być porządnie założone, że siostra Faustyna nie lubiła fuszerki. Czułam się jak na oczepinach. Wybieraliśmy czepek, który będzie najlepiej pasować. A noszenie habitu? Nie ma trudności. Habity są bardzo wygodne, polecam! – uśmiecha się filmowa Faustyna.

***
W filmie poznajemy też księdza Michała Sopoćkę, o którym jeszcze będzie przy innej okazji. Teraz warto przypomnieć, że już w czwartek (1.11) przypada 130. rocznica urodzin księdza, spowiednika siostry Faustyny i późniejszego orędownika kultu Miłosierdzia Bożego. Producentem obrazu jest Fundacja Filmowa im. św. Maksymiliana Kolbe. Dystrybucją filmu zajmie się KONDRAT-MEDIA.


Galeria (9 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze