
fot. Unsplash
Tomasz Terlikowski: polscy biskupi zrobili więcej w sprawie ochrony dzieci niż inne instytucje
Dla ochrony małoletnich przed wykorzystaniem seksualnym KEP zrobiła więcej niż inne instytucje – ocenił publicysta Tomasz Terlikowski. Dodał, że system nie jest idealny – Kościół wciąż nie wypłaca odszkodowań ofiarom i nie powołał komisji do zbadania wykorzystywania seksualnego małoletnich.
Konferencja Episkopatu Polski 9 czerwca 2015 r. przedstawiła dwa dokumenty zawierające wytyczne w sprawie postępowania z przypadkami seksualnego wykorzystania dzieci i młodzieży przez duchownych.
Pierwszy dokument zawiera procedury postępowania wobec oskarżeń duchownych o wykorzystywanie seksualne małoletnich. Drugi jest poświęcony profilaktyce. Wytyczne zawierają trzy aneksy. Uszczegóławiają one kwestie pomocy ofiarom, postępowania w przypadku nadużycia oraz zasady formacji duchownych i profilaktyki. Do wytycznych dołączone są załączniki. Jeden z nich mówi o sprawdzaniu kandydatów do święceń lub do zakonu także pod kątem ewentualnych trudności w sferze seksualnej.
Zapytany o ocenę stworzonego przez biskupów systemu Terlikowski zaznaczył, że biskupi nie zmarnowali tego czasu. „Te 10 lat zostało dobrze wykorzystane. System jest i działa” – ocenił.
Publicysta przypomniał, że dokument z 2015 r. nałożył na wszystkich ordynariuszy i wyższych przełożonych zakonnych obowiązek powołania delegatów do spraw ochrony dzieci i młodzieży. Ich zadaniem jest przyjmowanie zgłoszeń od osób pokrzywdzonych.
„Są diecezje, w których ten system działa fantastycznie, są takie, w których działa średnio i są takie, w których działa słabo – ale wszędzie działa. W tej chwili nie ma już w Polsce diecezji, w której nie byłoby delegata” – powiedział.

Przypomniał, że stworzony został także system szkoleń dla delegatów i osób zajmujących się pomocą skrzywdzonym. Szkolenia te odbywają się na dwóch uczelniach. Pierwszą jest Centrum Ochrony Dziecka przy Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie (organizowane są tam studia podyplomowe w zakresie profilaktyki wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży), a drugą Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie.
Zdaniem publicysty na sprawne funkcjonowanie systemu znacząco wpłynęło to, że w międzyczasie zmieniło się prawo cywilne. Od 13 lipca 2017 r. jest obowiązek zgłaszania przypadków nadużyć seksualnych wobec osób poniżej 15 lat do prokuratury lub na policję. Za niedopełnienie tego obowiązku grozi do trzech lat więzienia.
Terlikowski zastrzegł, że nowe sprawy są od razu zgłaszane organom ścigania, a następnie procedowane zarówno na poziomie kościelnym, jak i cywilnym.
„Jeśli zgłoszenie się potwierdza, to na duchownego nakładane są kary” – powiedział.
Zaznaczył, że w 2019 r. KEP powołała do życia Fundację Świętego Józefa. Jej celem jest udzielanie pomocy osobom skrzywdzonym.
„Trzeba tu jasno powiedzieć, że jest to obecnie jedyna instytucja, która pomaga osobom skrzywdzonym w Kościele, na przykład w finansowaniu terapii czy pomocy prawnej” – stwierdził.
Według publicysty do pewnego momentu skutecznie działał także system nakładania kar na biskupów, którzy dopuścili się zaniedbań przy wyjaśnianiu przypadków pedofilii wśród podległych im księży. Przypomniał, że od 2019 r. obowiązuje list apostolski motu proprio papieża Franciszka „Vos estis lux mundi” (VELM), który wprowadza procedury pozwalające ukarać biskupów i przełożonych zakonnych, którzy nie zajęli się odpowiednio kwestiami pedofilskimi.

„To dokument Stolicy Apostolskiej, na podstawie którego ukaranych zostało kilkunastu polskich biskupów. On działał dobrze do wizyty ad limina apostolorum polskich biskupów w 2021 r., podczas której – jak się zdaje – biskupi przekonali papieża, że te procedury są zbyt radykalne. Od tego momentu kary nadal są nakładane, ale idzie to znacznie mniej zdecydowanie” – ocenił.
Jak podkreślił Terlikowski, tym, co wciąż nie działa w Kościele, jest system sprawiedliwości naprawczej.
„Wciąż nie ma wypłat odszkodowań dla osób skrzywdzonych. Kościół w Polsce doszedł do wniosku, że za czyn odpowiada przestępca seksualny, a nie diecezja. Nawet jeśli biskup go przenosił, ukrywał i tuszował jego przestępstwa, kiedy przychodzi do odpowiedzialności za jego działania, wtedy nie ma chętnych” – stwierdził.
„Biskupi cały czas stoją na stanowisku: nie będziemy wypłacać odszkodowań. A kiedy toczą się procesy w sądach świeckich, to kościelni prawnicy piszą odpowiedzi na pozwy, w których odpowiedzialność za przestępstwo zrzucana jest na skrzywdzonych. Oczywiście są diecezje, które wypłaciły odszkodowania, ale zrobiły to w zasadzie pod przymusem. Jest to sytuacja nieakceptowalna i ona się powinna zmienić” – ocenił.
Według Terlikowskiego wciąż niezrealizowaną obietnicą biskupów jest powołanie komisji historycznej, która zbadałaby skalę wykorzystania seksualnego małoletnich w Kościele od 1945 r. do teraz.
„Biskupi najpierw obiecali powołanie tej komisji, po czym chcieli wszystko odwołać. Kiedy to się nie udało, bo sprawę nagłośniły media, wtedy znowu zapewnili, że komisja powstanie. Dziś stan jest taki, że mijają lata i komisji wciąż nie ma. Podobno prace trwają” – zaznaczył.
Zdaniem publicysty zmiana mentalności ludzi Kościoła wciąż trwa i wiele pozostało do zrobienia.
„Na pewno w KEP są biskupi, którzy zrozumieli, że Kościół potrzebuje przejrzystości, a milczenie nie wchodzi w grę. Kimś takim jest biskup sosnowiecki Artur Ważny, który nie tylko przyjął talerz skrzywdzonych (instalację artystyczną przygotowaną przez kobietę wykorzystywaną przez księdza – PAP) i prezentował go na Zebraniu Plenarnym KEP, ale też powołał w swojej diecezji komisję do wyjaśnienia spraw, które zbulwersowały opinię publiczną. Pewnie takich biskupów jest więcej. Wciąż mamy jednak takich, których bardziej interesuje dobra opinia diecezji niż osoby skrzywdzone” – ocenił.
Podkreślił, że choć system stworzony przez polskich biskupów nie jest idealny, to i tak zrobili oni więcej dla osób skrzywdzonych niż jakakolwiek inna instytucja w Polsce.
Dodał, że państwo nie stworzyło dotąd rzetelnego raportu, który opisałby skalę i przyczyny zjawiska wykorzystywania seksualnego małoletnich, ani żadnego systemu prewencji czy nadzoru nad sprawcami, którzy odbyli karę i opuścili więzienie.
„Trzeba to uczciwie powiedzieć: osoby, które zostały skrzywdzone w Kościele, mogą się zwrócić po pomoc do delegatów, mogą liczyć na opłacenie terapii przez Fundację Świętego Józefa, mogą w Kościele uzyskać pomoc psychologiczną, duszpasterską i każdą inną. A na co mogą liczyć osoby skrzywdzone w rodzinach, w szkołach czy klubach sportowych? Polskie państwo podjęło decyzję, że się nimi nie zajmuje” – stwierdził.
Zdaniem Terlikowskiego stworzenie kościelnego systemu nie byłoby możliwe, gdyby nie wytężona praca kilku osób. Jako najbardziej zasłużonego w tym względzie publicysta wskazał jezuitę ojca Adama Żaka, którego biskupi ustanowili w 2013 r. koordynatorem KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, współtwórczynię Centrum Ochrony Dziecka Ewę Kusz, prezeskę Fundacji Świętego Józefa Martę Titaniec i dotychczasowego kierownika biura delegata KEP ds. ochrony małoletnich ks. Piotra Studnickiego. Wśród biskupów wskazał na delegata KEP ds. ochrony małoletnich abp. Wojciecha Polaka.
„Są to ludzie, którzy wykonali tytaniczną pracę i należy im się za to chwała, bo często robili to wbrew niektórym biskupom. To, że ten system działa, to głównie ich zasługa” – ocenił.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |