fot. PAP/Valdemar Doveiko

Trzy lata wojny w Ukrainie i 10 tys. projektów pomocowych

Blisko 3 mln Ukraińców przyjętych w polskich domach w dwa miesiące po wybuchu wojny, 53 mln przekroczeń granicy ukraińsko polskiej w ciągu trzech lat konfliktu, miliony Ukraińców objętych różnymi formami wsparcia, od materialnego po psychologiczne – to skala pomocy, jakiej Polacy i polski Kościół udzielają Ukraińcom od początku wojny w Ukrainie.

„Staliście się dla najukochańszą siostrą” – tak mówili o Polsce i Polakach Ukraińcy, którzy tuż po wybuchu wojny w liczbie niemal trzech milionów osób (według danych UNHCR) przybyli do Polski, uciekając przed rosyjską inwazją. W tej grupie zdecydowanie przeważali ci najbardziej potrzebujący – kobiety, dzieci i osoby starsze. Nikt z tych ludzi nie trafił do schroniska dla uchodźców. Wszystkich przyjęły pod swój dach polskie rodziny.

W akcję pomocy od początku zaangażował się polski Kościół. Nie ma w Polsce parafii, która by nie organizowała pomocy ofiarom wojny w Ukrainie. Mocno zaangażowały się także instytucje kościelne, jak Caritas Polska, Rycerze Kolumba, zakony męskie i żeńskie oraz inne organizacje.

>>> Mijają trzy lata pełnoskalowej wojny w Ukrainie [ANALIZA]

Wojna zaczęła się już wcześniej

„Teraz, w trzecią rocznicę pełnowymiarowej wojny na Ukrainie, trzeba pamiętać, że tak naprawdę rozpoczęła się ona już w roku 2014, a nawet w 2013, kiedy cały świat był świadkiem tego, co się działo w Kijowie” – przypomina ks. Leszek Kryża TChr, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, który pomaga w imieniu Konferencji Episkopatu Polski. Od 1996 r. odwiedził on Ukrainę ponad 60 razy.

Autostrada na front

Kapłan podkreśla, że wielkie zmiany, jakie zaszły na wschodniej Ukrainie pomiędzy 2012 r., kiedy była współgospodarzem Euro, a rokiem 2014 r., uświadomiły jemu i wielu Polakom, że wojna jest rzeczywistością. I choć autostrada, wybudowana na Euro, pokryła się dziurami, i wyrosły przy niej wojskowe szańce i stacje Drogi Krzyżowej, postawione przez kapłana, modlącego się o pokój, ks. Leszek nadal przemierzał ją, wożąc wsparcie dla potrzebujących i wysłuchując świadectw, które przekazywał dalej.

„Paczka dla Ukrainy”, do najbardziej potrzebujących mieszkańców Ukrainy trafiło ponad 83 tys. paczek, fot. Caritas

„Od cukierków po dachówki”

Na pytanie o skalę pomocy, jaką przekazywali Polacy na Ukrainę przed 2022 r., ks. Leszek rozkłada ręce. „To szło w miliony”. On sam woził dosłownie wszystko: „od cukierków po dachówki”. Pomoc trafiała do Pokrowska, Mariupola, a nawet Doniecka, dzięki hojności parafii, przedsiębiorstw i pojedynczych osób. Wracał z historiami, które przeczyły powszechnej opinii, że „wojny nie ma”: o księdzu, pomagającym tysiącom przesiedleńców, choć na nim ciążył wyrok śmierci wydany przez wroga, o siostrach opiekujących się dziećmi z traumę wojenną. Także w Polsce przybywało Ukraińców, których losy pełne były dramatów.

Granica przekroczona 53 mln razy

Pomoc od pierwszego dnia pełnoskalowej agresji była więc efektem nie tylko bliskości geograficznej, ale też rosnącej od dawna świadomości tego, co dzieje się u sąsiadów. W 2022 r. wiele polskich dzieci miało w klasie kolegów z Ukrainy, przedsiębiorcy – ukraińskich pracowników, a rodziny – sąsiadów.

O tym, jak bardzo ta wojna „dotyczy” Polaków, świadczą też statystyki dotyczące przekroczenia granicy polsko-ukraińskiej od wybuchu wojny do końca 2024 r.: 53 mln przejść – ponad 50 mln razy przez obywateli Ukrainy.

Od herbaty na granicy po wakacje dla dzieci

Tylko część pomocy zorganizowanej przez 3 lata, da się wyrazić liczbami. To m.in. projekty Caritas Polska: 3500 rodzin, objętych długofalowym programem „Rodzina rodzinie” o wartości 27 mln zł, wakacje dla 10 tys. dzieci, 5 mln zł przeznaczone na pomoc psychologiczną na Ukrainie. A w Polsce m.in. 70 tys. osób objętych pomocą psychologiczną i 30 tys. Dzieci, którym zapewniono opiekę edukacyjną.

Pomaga też Zakon Maltański, który od 2014 r. stawia kuchnie polowe na froncie, wysłał na Ukrainę ponad 300 konwojów i przeszkolił z pierwszej pomocy ponad 3 tys. osób. Ponad 4,5 mln zł przeznaczył na pomoc Ukrainie także Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie.  Rycerze Kolumba zebrali na świecie ponad 24 mln dolarów i przekazali ponad 4,5 tony pomocy. Są też liczne inicjatywy zakonów i zgromadzeń, które pozostały na Ukrainie pomimo wojny.

>>> Abp Światosław Szewczuk w trzecią rocznicę wybuchu wojny w Ukrainie [ROZMOWA]

Maraton a nie sprint

Choć 3 lata temu wydawało się, że polska pomoc Ukrainie przypomina zryw do krótkodystansowego biegu, czas pokazał, że Polacy nastawili się na maraton. Niektóre inicjatywy działają nieprzerwanie, przede wszystkim dzięki darczyńcom takim, jak parafialne Centrum Pomocy Ukrainie w podwarszawskich Łomiankach, powstałe z inicjatywy ówczesnego proboszcza ks. Jacka Siekierskiego.

Hub miłosierdzia

Przez ostatnich kilkadziesiąt miesięcy centrum stanowiło prawdziwy „hub miłosierdzia” o międzynarodowym zasięgu: łączący darczyńców, potrzebujących i wolontariuszy, spośród których najmłodsi mieli po kilka lat.

Na początku każdy przynosił, co miał: od paczki ryżu, po „połowę szafy”. Z czasem pomoc stała się bardziej usystematyzowana. Dzięki współpracy z ks. Lucą Bovio, misjonarzem Matki Bożej Pocieszenia, mieszkającym w Polsce, potężne wsparcie przychodziło też od włoskich darczyńców. Dary przywoziły rodziny m.in. z Wielkiej Brytanii.

10 tysięcy projektów

Centrum zrealizowało w sumie ponad 10 tys. projektów: wózki inwalidzkie do Czernichowa, zabawki dla dzieci z okolic frontu, wysokiej klasy sprzęt turystyczny, dla cierpiących z powodu zimna.  Z pomocy regularnie korzystają też potrzebujący, którzy mieszkają w Polsce.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze